Po operacji, z widoczną raną na głowie oraz wenflonem w dłoni, 7 lipca ze szpitala na Ligocie w Katowicach wyszedł 56-letni Teodor Majowski. Od tamtej pory nikt go nie widział. Rodzina jednak nie ustaje w poszukiwaniach. - Najgorsze jest to, że nie wiemy, w jakim jest stanie - mówi syn, który ma duże pretensje do pracowników szpitala za to, że nie upilnowali ojca.