Czarno na białym

Czarno na białym

Zima stulecia

Ci, którzy chcą w nieco mniej naukowy sposób dowieść, że globalne ocieplenie to fakt a nie wymysł ekologów, przywołują działający na wyobraźnię i trudny do obalenia argument. To zima jakiej dziś nie ma. Zima stulecia. Pamiętny rok 1979, który rozpoczął się od siarczystych mrozów i rekordowych opadów śniegu. A potem było tylko gorzej. Jan Piotrowski rozmawiał z ludźmi pamiętającymi, jak wyglądała całkowicie zamarznięta przez kilka dni Polska. I jakie, o czym mało kto pamięta, były tego także polityczne konsekwencje.

Morderczy smog

Pokażemy dwutlenek siarki, tlenek azotu, węglowodory i benzopireny, czyli to, czym nadal zdecydowanie zbyt często oddychamy. I co sprawia, że coraz więcej osób w Polsce umiera z powodu wdychanych pyłów. W reportażu Magdaleny Raczkowskiej-Kazek zobaczymy między innymi liczby, które pokazują, jak zabija nas smog.

13:1

50 tysięcy osób. Przypomnijmy - tylu Polaków każdego roku umiera z powodu chorób wywołanych zanieczyszczonym powietrzem. I już rok temu z problemem postanowił zmierzyć się rząd, a konkretnie ówczesny wicepremier Mateusz Morawiecki, który zapowiedział priorytetowy program "Czyste Powietrze". Ma on czternaście punktów. Daria Górka pokaże, ile z nich przez rok zostało zrealizowanych. Oczywiście, poza powołaniem - jak to zwykle w takich sytuacjach - międzyresortowego zespołu, który ma wypracować rozwiązania.

Cena trucia

- Powinniśmy leczyć początkowy etap choroby, a nie końcowy - stwierdził jeden z ekspertów i warto te słowa powtórzyć, bo choroba zaczyna się w kotłowniach. To nie kominy wielkich zakładów przemysłowych, a te domów jednorodzinnych w największym stopniu odpowiadają za powstawanie smogu. Doskonale widać to na Śląsku i dlatego Piotr Czaban pojechał do Rybnika - dwa lata temu czwartego najbardziej zanieczyszczonego miasta w Europie. I między innymi na tym przykładzie pokaże, jak powinna wyglądać walka z chorobą na jej początkowym etapie.

Cena zdrowia

Chorym Polakom na razie pozostaje do wyboru brak lekarza albo lekarz zmęczony - jak mówią nam bohaterowie reportażu. To rezydenci z Leszna, jedynego szpitala w powiecie liczącym ponad 120 tysięcy mieszkańców. W porównaniu do swoich kolegów w Niemczech miesięcznie pracują nawet 100 godzin więcej, choć paradoksalnie mniej mają czasu dla pacjentów i mniej zarabiają.

Dwa światy

Dowód na to, że tak w Polsce nie musi być. To Centrum Onkologii w Bydgoszczy - bez kolejek, bez braków kadrowych, bez długów i bez biurokracji. Choć trafiają tam pacjenci ze śmiertelną diagnozą, wszyscy sobie ten szpital chwalą. Gdzie leży klucz do tego sukcesu?

Niemiecka robota

Historia młodej lekarki, która mimo, że wcześniej tego nie planowała, wyjechała do pracy w Niemczech. Ma jeden etat, w jednym szpitalu i choć miesięcznie pracuje nawet o 100 godzin mniej niż jej koledzy w Polsce, zarabia więcej niż oni. Ale, jak twierdzi, nie to liczy się najbardziej. Chodzi o coś innego, o czym mówią też pozostali Polacy pracujący w tym samym niemieckim szpitalu.

Kryterium uliczne

W Łodzi Lech Kaczyński był patronem ulicy przez kilka dni. A w Starachowicach ulice podzielono, by jej część nazwać na część Jadwigi Kaczyńskiej. Protesty są też w Katowicach i Warszawie. Takie są skutki ustawy, która dała wojewodom prawo narzucania nazw ulic bez konsultacji z samorządami i z mieszkańcami. I to, co dla jednych jest dekomunizacją, dla innych wręcz odwrotnie - powrotem do komunizmu, gdy władza centralna decydowała o sprawach lokalnych.

(Nie)chciany patron

Dla jednych to dekomunizacja, dla innych wręcz przeciwnie - powrót do komunizmu, gdy władza centralna narzucała decyzje. Spory o nazwy ulic i placów można znaleźć w całej Polsce. Niekiedy bardzo ostre, szczególnie, gdy pojawia się imię Lecha Kaczyńskiego. Tak, jak w Bydgoszczy, gdzie jedna z ulic nosiła jego imię zaledwie kilkanaście godzin. Bo decyzję wojewody - podjętą na mocy ustawy dekomunizacyjnej - natychmiast zablokowali radni. To kolejne już, ale raczej nie ostatnie, starcie o tę ulicę. Dlaczego bydgoscy samorządowcy tak bardzo sprzeciwiają się upamiętnieniu Lecha Kaczyńskiego i co na to mieszkańcy - sprawdził Rafał Stangreciak.

Opinia dyrektora

Przykład Krapkowic na Opolszczyźnie i spór o nazwę tamtejszego ronda. Samorząd chce, by jego patronem był Władysław Bartoszewski. Większości mieszkańców pomysł się podoba, ale nie wiadomo czy dojdzie do skutku, bo zastrzeżenia ma tamtejsza Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Uważa, że były więzień Auschwitz i dwukrotny minister spraw zagranicznych "budzi kontrowersje", a rondo jego imienia mogłoby "wywołać konflikty społeczne". Na razie to ta opinia wywołała oburzenie, a u niektórych też obawy, że Krapkowice za sam pomysł poniosą konsekwencję.

Centrum dowodzenia

Trudno wyobrazić sobie Wielką Orkiestrę bez Wielkiego Finału. W tym roku scena i multimedialny namiot ponownie staną przed Pałacem Kultury i Nauki. To miejsce - jak mówi sam Jurek Owsiak - otwarte jest dla wszystkich. Wszyscy, którzy nie będą mogli się pojawić na miejscu, oczywiście będą mogli śledzić finał na antenie TVN. O tym jak powstaje scena, na której odbędą się koncerty i wielkie plenerowe studio telewizyjne, dzięki któremu każdy będzie mógł to zobaczyć - Witold Tabaka.

Wolontariusze plus

Tego wszystkiego nie byłoby nie tylko bez Jurka Owsiaka, ale i armii ludzi, którzy z nim pracują. To wolontariusze, których w tym roku będzie około 120 tysięcy. I, wbrew pierwszemu skojarzeniu, wolontariusze to nie tylko ludzie młodzi - nie wypominając oczywiście nikomu wieku. Wśród wolontariuszy mamy już kategorie 70 plus. Magdalena Gwóźdź pojechała do jednego ze sztabów, w którym takie osoby stanowią znaczącą siłę.

Licytacje życia

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagra 26. raz. Kolejny już raz po to, żeby wspierać oddziały neonatologiczne, czyli te, na których w Polsce większość nowoczesnego sprzętu ratującego życie noworodków została kupiona właśnie przez Orkiestrę. Tylko na ten cel wydano dotąd ponad 121 milionów złotych. Kto i w jaki sposób będzie pomagał kolejne miliony zebrać w tym roku?

Mózg orkiestry

Kobieta, która choć żyje w cieniu, jest mózgiem największej akcji charytatywnej na świecie. Lidia Niedźwiedzka–Owsiak, żona Jurka Owsiaka, w pierwszym telewizyjnym wywiadzie o sobie, Jurku i Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.

W tył zwrot

Antoni Macierewicz - już nie minister obrony, od dziś szef smoleńskiej podkomisji. Choć - co może być symboliczne - na smoleńskiej miesięcznicy też nie stał już w pierwszym rzędzie. To największa sensacja rekonstrukcji rządu, ale dla części elektoratu PiS również najbardziej niezrozumiała. Stąd pytanie o to, co dalej z politykiem, który miał dotąd w PiS-ie wyjątkowo silną pozycję?

Oblicza polityki

Te zmiany w rządzie zauważono w całej Europie. Podobnie jednak jak to, że nic nie zmieniają one w kwestiach, przez które w Europie jesteśmy teraz na cenzurowanym. Niepublikowane wyroki Trybunału Konstytucyjnego i ustawy sądowe, które podporządkowują sądy politykom - tu na razie bez zmian, których oczekuje od rządu PiS Unia Europejska. Choć zmienia się styl i ton rozmowy z Brukselą, co pokazała kolacja premiera Morawieckiego z szefem Komisji Europejskiej.

Stara gwardia

Antoni Macierewicz w tylnym szeregu, a pierwszym rzędzie ministrowie Brudziński i Błaszczak, tak zwany zakon PC, najwierniejsi z wiernych Jarosława Kaczyńskiego - przy nim od blisko 30 lat. Joachim Brudziński tak blisko, że towarzyszy mu nawet w czasie wakacji. To, że właśnie w ich rękach są teraz dwa siłowe resorty - wiele mówi o tym, jak właśnie one ważne są dla prezesa PiS. A dlaczego?

Żywią i biorą

Rząd PiS w poważnym sporze z Brukselą zaczyna właśnie ważne negocjacje w sprawie tego, ile pieniędzy Polska dostanie z Unii Europejskiej w najbliższych latach. Przykręcenia unijnego kurka najbardziej mogą obawiać się rolnicy, którzy dotąd najwięcej korzystali na wejściu do Unii. W sumie na polską wieś trafiło blisko 200 miliardów złotych, z czego ponad połowa bezpośrednio do kieszeni rolników. Jak oceniają relacje rządu PiS z Brukselą i co dla polskiej wsi oznaczałby Polexit?

Premier o Polsce

Dziś Węgry Viktora Orbana są dla rządu PiS ostatnią nadzieją w polityce zagranicznej, co wiele mówi o tym, gdzie dziś jest Polska w Unii Europejskiej. Podobnie jak to, że premier Mateusz Morawiecki leci we wtorek do Brukseli przekonywać, że Polska po "dobrej zmianie" jest krajem praworządnym. Musi przekonywać, bo Unia ma co do tego tyle wątpliwości, że pierwszy raz w historii uruchomiła "atomowy" w dyplomacji artykuł 7 unijnego traktatu. Jak premier chce przekonywać Unię - dokładnie nie powiedział - ale po jego sejmowym expose i kilku wywiadach wiadomo, co w tych wszystkich spornych kwestiach ma do powiedzenia.

Dwa bratanki

Premier Mateusz Morawiecki leci we wtorek do Brukseli przekonywać, że Polska po "dobrej zmianie" jest krajem praworządnym. Sam fakt, że trzeba o tym przekonywać wiele mówi o tym, gdzie teraz w Unii Europejskiej jesteśmy. Co z tego wynika? A pewnym symbolem tego, gdzie się znaleźliśmy, może być też fakt, że Prawo i Sprawiedliwości za swojego największego sojusznika w Europie uważa teraz Węgry Viktora Orbana, człowieka, który - inaczej niż cała Unia - nie stroni od Władimira Putina. A wręcz przeciwnie. Kiedyś to PiS-owi przeszkadzało, dziś nie ma już znaczenia?