- Rozumiem, 偶e chcia艂a艣 sobie odpocz膮膰. P贸艂 roku min臋艂o, a teraz pobudka, wstajemy. Najwy偶ej kupi臋 ci w贸zek i b臋d臋 ci臋 wozi膰. Tylko si臋 obud藕! - pani Ania tak m贸wi Sylwii na ucho. - Nieba ci przychyl臋 i zobaczysz, jak膮 urodzi艂a艣 pi臋kn膮 i zdrow膮 c贸reczk臋. M贸wi臋: "c贸reczk臋", a Sylwii ciekn膮 艂zy po policzku. Dla niej dzieci to ca艂e jej 偶ycie - kontynuuje, a Sylwia 艣pi dalej, chocia偶 lekarze m贸wi膮 na to nie sen, a stan wegetatywny.