Ekstraklasa.tv

Ekstraklasa.tv

Legionista popycha rywala, sędzia każe grać dalej

Czy sędzia powinien przerwać grę po starciu Ondreja Dudy i Luisa Carlosa? Jeśli tak, to oczywiście Słowak zobaczyłby tylko żółtą kartkę, bo jeszcze był tam jeden obrońca. Oczywiście najwięcej zawalił tu sam Brazylijczyk - gdyby lepiej przyjąłby piłkę, wyszedłby sam na sam z Kuciakiem.

Najlepsza reklama reformy ligi

Oto efekt reformy rozgrywek - nikt nie odpuszcza, wszyscy grają do samego końca. 7 goli, dziewięćdziesiąt minut walki na całego - piłkarze Jagiellonii i Piasta zaserwowali nam pyszne danie. A to przecież "tylko" grupa spadkowa.

Centrostrzał Quintany przez nikogo niezatrzymany

Jagiellonia - Piast 3:1. Dani Quintana kilka minut po zmianie stron ostro wstrzelił piłkę z prawej strony. Nikt nie przeciął toru jej lotu, więc wylądowała w bramce obok zdziwionego Dariusza Treli.

Quintana zdobywa też i brzydkie bramki

Jagiellonia - Piast 2:1. Giorgi Popchadze trochę przypadkowo pociągnął lewą stroną, a jeszcze bardziej przypadkowo piłka trafiła tuż przed pustą bramką do Daniego Quintany. Hiszpan z reguły zdobywa gole bardziej efektownie,

18-latek wykorzystał idealne podanie... od rywala

Jagiellonia - Piast 1:1. Piłka w pole karne Piasta, w Mateusz Matras nie chce by wyleciała poza boisko, więc pięknie wystawia ją Adamowi Dźwigale. Ten nie mógł nie wykorzystać nadarzającej się sposobności.

Piasta miłe złego początki

Jagiellonia - Piast 0:1. Mocne wejście gości. Dośrodkowanie z prawej strony przelatuje co prawda przez całe pole karne, ale chwilę później z lewej poprawia Gerard Badia. Piłkę świetnie uderza głową Ruben Jurado i zdobywa 9. gola w tym sezonie.

Derby Dolnego Śląska znów dla wrocławian

Śląsk w tym sezonie zdecydowanym królem Dolnego Śląska. Wrocławianie po raz drugi ograli u siebie Zagłębie i, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę remis 2:2 z Lubina, bilans starć z lokalnym rywalem jest zdecydowanie na ich korzyść.

JPII uwielbiał sport. "To było ogromne przeżycie"

W niedzielę odbędzie się uroczystość kanonizacji Jana Pawła II. Papież znany był z miłości do sportu, a wiedzą na jego temat zadziwiał nawet zawodników. - Spytał mnie: A czy Warta Poznań jeszcze istnieje? To tym bardziej było mi bliskie, bo przecież ja z Warty pochodzę, tam stawiałem swoje pierwsze kroki - powiedział portalowi ekstraklasa.tv Maciej Żurawski, który wraz z drużyną Wisły Kraków odbył audiencję w Watykanie.

MU, Bordeaux, HSV. Giganci na meczu ekstraklasy

Lech Poznań podał na twitterze, że piątkowy pojedynek "Kolejorza" z Wisłą Kraków oglądali z trybun wysłannicy kilku europejskich klubów - w tym również z absolutnego topu. - Taka ciekawostka: Man UTD; Girondis; HSV; Chievo Verona; Kasimpasa; St. Pauli; Celtic; Zagłębie, te kluby prosiły o bilety na Lech - Wisła - czytamy we wpisie. Skauci obserwowali przede wszystkim Karola Linettego, Marcina Kamińskiego i Gergo Lovrencsicsa, o których mówi się, że mogą po sezonie pożegnać się z Lechem.

Legia chce królewskich powitań. Ile będzie szpalerów?

Warszawska Legia jest zdecydowanym faworytem do mistrzostwa Polski. Podopieczni Henninga Berga mieli przed 31. kolejką pięć punktów przewagi nad drugim w tabeli Lechem Poznań (po wczorajszym zwycięstwie "Kolejorza" z Wisłą stopniała ona do 2 "oczek") i w myślach wybiegają już w przyszłość, widząc królewskie powitania, jakie mają fundować im ekstraklasowi rywale. - Faza play-off będzie bardzo ciekawa, bo nikt nie złoży broni, a nasza przewaga trochę stopniała. Nam będzie zależeć na tym, żeby jak najszybciej zdobyć mistrza i aby jak najwięcej drużyn utworzyło nam szpaler - powiedział Daniel Łukasik.

Zawisza marzy o pucharach. Legia wybije mu to z głowy?

Postawa bydgoskiego Zawiszy jest jednym z największych plusów bieżącego sezonu. Beniaminek T-Mobile Ekstraklasy od początku grał niezwykle odważnie, pokazując, że nie interesuje go jedynie walka o utrzymanie. Miejsce w czołowej ósemce i podział punktów po fazie zasadniczej sprawiły, że podopieczni Ryszarda Tarasiewicza coraz śmielej mówią o europejskich pucharach. Czy Legia wybije im te marzenia z głów?

Koszmar "Jagi" powraca. Kontynuacja złej passy czy przełamanie?

Kilka centymetrów dzieliło Jagiellonię od awansu do grupy mistrzowskiej. Gdyby przed dwoma tygodniami Bekim Balaj trafił w doliczonym czasie spotkania z Piastem nie w słupek, a do siatki, "Jaga" mierzyłaby się w tej kolejce z którymś z ligowych potentatów. Dziś koszmar białostoczan powraca, a stawka meczu - ze względu na reformę ligi - jest równie wysoka.

Bój rozczarowań. Cieszyć może się tylko jeden gracz

W pierwszym z sobotnich meczów 31. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Śląsk Wrocław zmierzy się na własnym stadionie z Zagłębiem Lubin. Spotkanie zapowiadane jest jako bój największych rozczarowań bieżącego sezonu. Obie drużyny walczą o utrzymanie, choć przed sezonem celowały w... europejskie puchary.

Rumak chłodzi głowy lechitom. "Za dużo było Barcelony"

Choć Lech Poznań pokonał Wisłę Kraków aż 3:0, Mariusz Rumak swoim zwyczajem i tak dopatrzył się w grze "Kolejorza" kilku niedociągnięć. - Fajnie ten mecz rozpoczęliśmy, były i bramki, i parcie w pole karne, ale później za dużo było tiki-taki, Barcelony i nie wiadomo czego - podsumował szkoleniowiec Lecha.

Smudzie drużyna myli się z armią. "Rezerwiści potrzebują czasu"

Franciszek Smuda od wielu lat znany jest z językowych lapsusów. Po wyjazdowym spotkaniu Wisły z Lechem Poznań do katalogu pomyłek "Franza" można dopisać kolejne przejęzyczenie. Szkoleniowcowi drużyna pomyliła się najwyraźniej z... armią. - Widzimy jednak, że rezerwiści potrzebują trochę czasu, ale oni też muszą zbierać doświadczenie - powiedział Smuda.

Samobiczowanie Cracovii. "U nas nie ma Robbena"

Piłkarze Cracovii sprawili swoim kibicom niemiłą niespodziankę, przegrywając w meczu 31. kolejki z Podbeskidziem. Po spotkaniu krakowianie przyznali wprost, że tego dnia byli zespołem zdecydowanie gorszym i na punkty po prostu nie zasłużyli. - Graliśmy bardzo słabo, nie stworzyliśmy sobie żadnej dogodnej sytuacji. Podbeskidzie miało chyba z trzy czy cztery i zasłużenie wygrało. (...) U nas jeszcze nie ma Robbena, czy innych dobrych zawodników, którzy potrafią "skręcić" trzech zawodników na dwóch metrach i często jest tak, że jak nie utrzymamy zera z tyłu, to przegrywamy, bo przeciwnik zawsze stworzy sobie jakąś dobrą kontrę, czy sytuację po stałym fragmencie gry - tłumaczyli podopieczni Wojciecha Stawowego.