Czarno na białym

Czarno na białym

Głos Rosji w Polsce

Audycji finansowanych przez Moskwę można słuchać niemal na całym świecie. W Polsce też. U nas głos Rosji jest emitowany w eter przez jedną z podwarszawskich rozgłośni. Codziennie o 21 lokalne radio staje się nadawanym z Moskwy Radiem Sputnik. Czy Rosjanie wykupują czas także w innych polskich rozgłośniach? Tego nie wiadomo, bo Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji tym się nie zajmuje. Ale kremlowska tuba propagandowa w Polsce, to nie tylko radio.

Los zakładnika

W zbrodniczych planach terrorystów kluczowym punktem są zakładnicy. To ich życie ma być ceną, jaką świat płaci za ignorowanie postulatów ekstremistów. W agencyjnych depeszach są kolejnymi anonimowymi liczbami, jednak za każdą taką liczbą kryje się kilka, kilkanaście albo kilkadziesiąt najbardziej przerażających chwil w życiu. Z Polakami, którzy takie chwile przeżyli rozmawiał reporter "Czarno na Białym" Dariusz Kubik.

Ślad wilka

W ostatnich dniach kolejny raz przekonaliśmy się, że nie tylko zamachy organizowane przez grupy ekstremistów mogą być niezwykle niebezpieczne. Całe państwa skutecznie terroryzować potrafią także tak zwane samotne wilki. Jeden z nich przez kilkanaście godzin przetrzymywał ostatnio w kawiarni w Sydney 17 zakładników. Dwóch zginęło podczas operacji służb specjalnych. Zginął także terrorysta. Tacy jak on działają samotnie, ale walka z nimi jest niejednokrotnie trudniejsza od rozpracowywania terrorystycznych grup.

Tajemniczy "Miecz"

Samotne wilki terroryzujące świat i operacja, która terrorystyczny atak w Polsce miała udaremnić. Operacji tej nadano kryptonim "Miecz". W jej ramach specjalna komórka ABW rozpracowywała grupę islamskich ekstremistów planującą atak między innymi na kościoły. Atak miał być przeprowadzony w czterech dużych miastach podczas wigilijnych pasterek. Służbom udało się go udaremnić. I moglibyśmy dziś ogłosić wielki sukces ABW, gdyby nie to, że mowa o akcji sprzed dziesięciu lat. Dlatego równie ważne, jak opis przebiegu akcji jest pytanie o to, dlaczego nagłośniono ją właśnie teraz.

Źle odebrane

Walka o dobro dzieci - na pewno każdy przypadek jest inny, wymaga szczególnej uwagi i niezwykłego wręcz wyczucia pracowników opieki społecznej, kuratorów, sędziów i wielu innych dorosłych. Zbyt pochopna decyzja lub brak reakcji mogą mieć równie tragiczne konsekwencje. W Polsce stosunkowo rzadko na stałe odbiera się dzieci rodzicom, ale czasami wystarczy błahy powód, by dziecko stracić na jakiś czas.

Ślepy sąd

W tej historii sąd nie był skory do jakiegokolwiek działania, mimo wielokrotnych ostrzeżeń, że dzieciom w tej rodzinie (częściowo zastępczej) dzieje się krzywda. Nie było żadnej reakcji, gdy w tajemniczych okolicznościach zaginęła matka, a prokuratura informowała, że podejrzewa zabójstwo. Nie było zdecydowanej reakcji także wtedy, gdy bite dzieci nie chciały wracać po szkole do domu. Dopiero, gdy okazało się, że nastoletnia córka jest w ciąży z zastępczym ojcem, odebrano mu prawa rodzicielskie. Ta wcześniejsza bezczynność sądu jest równie szokująca, jak późniejsze tłumaczenia sędziów.

Dobro dziecka

Bydgoszcz i historia pięciolatka - niewinnego, a podwójnie ukaranego. Maluch najpierw pobity przez wujka, a zaraz potem przez sąd odebrany matce, która go z wujkiem zostawiła. Wymiar sprawiedliwości w tym przypadku zadziałał szybko. Ale zamiast skutecznie odizolować dziecko od oprawcy... odizolował je od matki. Jak się okazało - niezasadnie. Zasadne wydaje się więc pytanie - jak wymiar sprawiedliwości rozumie dobro dziecka?

Minister edukacji kontra nauczyciele

Walka o szkołę, czyli - jak twierdzą wszystkie strony - o dobro dzieci. Dzieci, które tu głosu nie mają. Choć akurat w tej pierwszej sprawie to właściwie nie trzeba ich pytać, bo wiadomo, że cieszą się z tego, że pojutrze zaczyna się długa (prawie 20-dniowa, czyli dłuższa niż ferie) świąteczna przerwa w lekcjach. Dzieci się cieszą, wielu rodziców martwi, z kim w tym czasie zostawić pociechę, a nauczyciele mają ogromny żal do minister Kluzik-Rostkowskiej za publiczne upominanie ich, że czas wolny ucznia, nie oznacza wolnego także dla nich. Jak to w praktyce jest z tym wolnym u nauczycieli?

Lektura obowiązkowa

Inny pomysł minister, który nie budzi aż takich emocji, ale i w tej sprawie są skrajnie różne opinie. Obowiązkowe lektury szkolne nie były przedmiotem dyskusji, ale wywołała ją sama minister, gdy zapytała uczniów o listę lektur ich marzeń. Zapytała przez internet, co zapewne miało sugerować otwarcie na nowoczesność. Czy ta nowoczesność nie okaże się ulotną modą? To może być jednak taka akademicka dyskusja, bo bezdyskusyjny wydaje się fakt, że pokolenie internetowej młodzieży w ogóle trudno zachęcić do czytania książek.

Elbanowscy walczą o książki

Oni listy lektur na razie nich chcą zmieniać, ale chcą zmieniać szkołę. Tak jak zapowiadali, wrócili. Znane małżeństwo Elbanowskich, rok po przegranej walce o referendum w sprawie 6-latków w szkołach, składa w Sejmie projekt nowej ustawy. Teraz chcą, by rodzice decydowali już nie tylko o tym, kiedy dziecko zacznie naukę, ale też o tym, z jakich książek będzie się uczyć. 300 tysięcy podpisów to siła, którą trudno lekceważyć, podobnie jak samych Elbanowskich, o których o mało nie rozbiła się rządząca koalicja. Czy ich walka ma jednak sens?

Rozwodnikom wolno mniej niż ateistom

Rozwodnikom w nowych związkach paradoksalnie wolno mniej niż ateistom. A ponieważ rozwodów jest coraz więcej, to takich osób, które mogą się czuć odrzucone przez Kościół też jest więcej. Kościół widzi już ten problem. Widzi go sam papież Franciszek, ale na dopuszczenie rozwodników np. do Komunii na razie się nie zanosi.

Ramię w ramię

To historia dość przewrotna, o dwóch takich, którzy za komuny stali po różnych stronach barykady, a teraz ramię w ramię w demokratycznym państwie maszerują w obronie demokracji. Jarosław Kaczyński i Wojciech Jasiński - koledzy ze studiów. Pierwszy o swojej opozycyjnej przeszłości mówi chętnie i z właściwym dramatyzmem. Drugi, o swojej karierze kierownika Wydziału Spraw Wewnętrznych mówić nie chce. Co sprawiło, że ich polityczne drogi zeszły się, a były działacz PZPR zasiadł w komitecie honorowym marszu PiS i to w rocznicę stanu wojennego?

Historia choroby

Wiadomo, gdzie Czesław Kiszczak stał wtedy i wiadomo, dlaczego dziś nie staje - przed sądem. Nie pozwala mu na to zły stan zdrowia - tak wynika z dotychczasowych opinii lekarskich. Ale tu już wątpliwości się pojawiają. Przymusowe badania, jakim poddano generała kilka dni temu mają wyjaśnić, czy faktycznie jest tak ciężko chory czy też po prostu perfekcyjnie korzysta z prawa do obrony, którego w jego państwie oskarżeni nie mieli.

Tak pamiętają...

Ich polityczne losy różnie się potoczyły w wolnej Polsce. Ale na początku stanu wojennego wszyscy byli w jednym miejscu. Trafili do ośrodka internowania w Jaworzu, a potem w Darłówku. Mazowiecki, Bartoszewski, Komorowski, Geremek, Celiński, Czuma, Niesiołowski - z ówczesnych liderów opozycji nie było tam tylko Wałęsy (trafił gdzie indziej). Pomijając cały dramatyczny kontekst polityczny, Jaworze okazało się bardziej ośrodkiem wczasowym niż więzieniem. Nie bez powodu - komuniści mieli w tym swój cel.

Ze sportowego piedestału do tymczasowego aresztu

Niechlubna przeszłość części piłkarskich działaczy jest wciąż nierozliczona. Czarne chmury zgromadziły się też nad najważniejszym człowiekiem w polskiej siatkówce. Chwilę po tym jak świętował jeden z największych sukcesów w historii tej dyscypliny, stał się bohaterem największej w niej afery. Dlaczego, ze sportowego piedestału trafił do tymczasowego aresztu.

Zatrzymania i śledztwo. Korupcja w PZPN to przeszłość?

Słowo "afera" w sporcie kojarzyło się dotąd z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, który korupcją został wstrząśnięty najmocniej. Wstrząs okazał się jednak krótkotrwały, a po spektakularnych zatrzymaniach i głośnych oskarżeniach przyszedł czas na mozolną pracę prokuratorów i sędziów. Mozolną ale czy skuteczną? Na podstawie faktów, które zebrał Łukasz Ruciński każdy może ocenić to sam.

Ze sportowej prowincji do światowej elity

Ten związek przez ostatnie lata był dla wielu sportowych dziennikarzy i działaczy wzorem. Dziś to finansowa i organizacyjna potęga, która pomogła Polakom cieszyć się z mistrzostwa świata. A jeszcze kilkanaście lat temu Polski Związek Piłki Siatkowej nie był w stanie zawodnikom reprezentacji zapewnić na przykład odpowiednich miejsc w samolocie, którym lecieli na mecz. Jak ze sportowej prowincji udało się dostać do światowej elity?

Ulga w Dąbrowie

Po głośnych protestach mieszkańców Dąbrowy Górniczej płynący do nich z Salwadoru statek z toksycznymi odpadami musiał zmienić kurs. Prywatna śląska firma wycofała się z kontraktu na utylizację śmieci, mimo, że w tym przypadku inspektorzy ochrony środowiska nie widzieli żadnego zagrożenia. Podobnie jak ministerstwo środowiska, które tej firmie wydawało wszystkie pozwolenia. Ale to właśnie wiceszef tego resortu przekonał firmę do rezygnacji ze zlecenia. Przekonał choć - co ciekawe - sam nie był do tego przekonany. O przyczynach i skutkach tego precedensu.