Na ulice miast na Białorusi wyszły w weekend tysiące ludzi, domagając się odejścia prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Iskrą, która doprowadziła do wybuchu demonstracji, było aresztowanie popularnego blogera. - Ludzie przez sześć godzin śpiewali: "A mury runą!" - relacjonował w TVN24 dziennikarz Franciszak Wiaczorka. Tymczasem Łukaszenka ostrzegł, że "na Białorusi nie będzie majdanów".