Jauhien Zajczkin został uznany przez niektóre białoruskie media za pierwszą ofiarę śmiertelną protestów w Mińsku. Okazuje się, że 35-latek ma wstrząśnienie mózgu, kilka szwów i siniaki, ale żyje. W rozmowach z dziennikarzami opowiada, że "co najmniej trzech lub czterech policjantów okładało go pałkami po głowie i ciele".