Władze kanadyjskiej prowincji Quebec przedstawiły w poniedziałek wart 6,7 miliarda dolarów kanadyjskich (około 19,4 miliarda złotych) program walki ze wzrostem emisji gazów cieplarnianych. W planie jest między innymi zakaz sprzedaży nowych samochodów z silnikiem spalinowym od 2035 roku oraz dopłaty do "elektryków".
- Nie idziemy w dobrym kierunku - powiedział na konferencji prasowej premier Quebecu Francois Legault, przyznając, że prowincja nie zrealizuje zakładanego na ten rok celu redukcji emisji o 20 proc. w stosunku do poziomu z 1990 r.
Kwota 6,7 mld dolarów kanadyjskich (CAD) ma więc zostać wydana w ciągu pięciu lat na "zazielenienie" gospodarki Quebecu, a Legault zapewnił, że do 2030 r. emisje gazów cieplarnianych uda się jednak zredukować o 37,5 proc. w stosunku do 2009 r.
1,5 mln samochodów elektrycznych
W realizacji celów ma pomóc przestawienie transportu na zasilanie elektryczne, na co przeznaczono 3,6 mld CAD (ok. 10,4 mld zł). Transport, tak zbiorowy, jak indywidualny, jak przypomniały media, jest w Quebecu odpowiedzialny za ponad 43 proc. zanieczyszczeń, a jednym ze źródeł jest rosnąca popularność SUV-ów i półciężarówek.
W ramach kwoty przeznaczanej na "zazielenienie" transportu rząd przekaże 1,3 mld CAD (ok. 3,8 mld zł) na subsydia dla osób kupujących samochody elektryczne oraz na stacje ładowania akumulatorów. Zakaz sprzedaży nowych samochodów z silnikiem spalinowym od 2035 r. nie obejmuje samochodów używanych i samochodów wykorzystywanych przez firmy. Jak podkreślił Legault, tłumacząc zasady przyszłego wsparcia w zakupie samochodów, wiele osób z mniejszymi dochodami obecnie nie ma wyboru. W efekcie do 2030 r. na drogach Quebecu ma się pojawić 1,5 mln samochodów elektrycznych.
Kolejny 1 mld CAD (ok. 2,9 mld zł) zostanie wydany na autobusy dowożące uczniów do szkół, a także taksówki, a 1,3 mld CAD (3,8 mld zł) ma wesprzeć transport zbiorowy i różne programy z nim związane. Do 2030 r. 50 proc. autobusów transportu miejskiego i 65 proc. autobusów szkolnych ma mieć silniki elektryczne.
Eksport energii z odnawialnych źródeł
Dalsze założenia pięcioletniego programu to m.in. 113 mln CAD (ok. 327 mln zł) wsparcia dla firm w zwiększaniu efektywności energetycznej, a także 75 mln CAD (ok. 217 mln zł) na programy odzyskiwania ciepła.
Quebec jest w dość specyficznej sytuacji, ponieważ produkcja energii elektrycznej pochodzi w prawie 100 proc. ze źródeł odnawialnych, głównie z elektrowni wodnych. W planie rządowym założono zresztą, że "Quebec będzie eksportował energię elektryczną do sąsiadów i stanie się 'akumulatorem' północno-wschodniej Ameryki", a tym samym, jak twierdzi rząd Legault, przyczyni się do globalnej redukcji emisji gazów cieplarnianych. Jednocześnie Quebec chce inwestować w rozwój źródeł odnawialnej energii i zapowiada, że prowincja stanie się jednym z technologicznych centrów eksperckich w tej dziedzinie.
Plany Quebecu wpisują się w szersze plany na poziomie federalnym, choć cytowani przez media krytycy uznali zapowiedzi Legault za mało ambitne. W przedstawionym we wrześniu br. expose rządu federalnego budowa "bardziej odpornej" gospodarki stanowi trzecią z czterech części rządowych planów. Zapowiedziano w niej m.in. inwestycje w infrastrukturę i transport publiczny, zakładając, że milion nowych miejsc pracy pojawi się przede wszystkim tam, gdzie będą inwestycje w przeciwdziałanie zmianom klimatu, w tym także zwiększenie dostępności nowych typów samochodów.
Prowincja idzie w ślad za 15 krajami na świecie, które złożyły podobne deklaracje - m.in. Wielką Brytanią, a także amerykańskim stanem Kalifornia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock