Plandeki, dykta, dachówki i ręce chętne do pracy - tego najbardziej potrzeba teraz w warmińskim Bisztynku, spustoszonym w środę przez wichurę i grad. Teraz trwa usuwanie zniszczeń. Straty po nawałnicach liczą też na Dolnym Śląsku. - Nie ma nic, jedno gruzowisko - skarży się jedna z mieszkanek Olszyny.