Wydarzenia wokół Marcina Romanowskiego, posła klubu PiS, polityka Suwerennej Polski i byłego wiceministra sprawiedliwości, nabrały tempa. We wtorek usłyszał prokuratorskie zarzuty, ale nie trafi do aresztu, bo nie zgodził się na to sąd. Przypominamy, o co w tym wszystkim chodzi.
Sprawa, w której prokuratura oskarża Marcina Romanowskiego, dotyczy nieprawidłowości wydawania środków z Funduszu Sprawiedliwości i przekroczenia uprawnień przez ówczesnych urzędników resortu sprawiedliwości. Romanowski w latach 2019-2023 był wiceministrem sprawiedliwości i nadzorował ten fundusz.
Prokuratura Krajowa prowadzi śledztwo od lutego. Istotnym dowodem - o czym mówił prokurator generalny Adam Bodnar - są wyjaśnienia podejrzanego Tomasza Mraza, byłego dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości i małego świadka koronnego.
W maju Mraz opowiedział o funkcjonowaniu Funduszu na posiedzeniu sejmowego zespołu, obciążał między innymi Romanowskiego. Później media publikowały kilka nagrań pokazujących nieprawidłowości w Funduszu, na których Mraz rozmawia między innymi z Romanowskim. - Pan dyrektor był najbliższym współpracownikiem Marcina Romanowskiego, wiceministra i bliskim współpracownikiem Zbigniewa Ziobry - przedstawiał go Roman Giertych, poseł, przewodniczący zespołu oraz jednocześnie adwokat, obrońca Mraza.
Immunitet uchylony, zarzuty postawione, wniosek o areszt odrzucony
Prokuratura w toku śledztwa zdecydowała o postawieniu zarzutów Romanowskiemu.
19 czerwca prokurator generalny złożył do Sejmu wniosek o uchylenie jego immunitetu oraz zgodę na zatrzymanie i aresztowanie go.
12 lipca Sejm w głosowaniu wyraził taką zgodę.
15 lipca, w poniedziałek, Romanowski został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i przewieziony do prokuratury. Tam usłyszał zarzuty, do których się nie przyznał.
16 lipca, we wtorek, prokuratura zawnioskowała do sądu o areszt dla Romanowskiego, argumentując, że istnieje obawa mataczenia. Pełnomocnik polityka podnosił, że co prawda poselski immunitet Romanowskiego został uchylony, ale chroni go wciąż immunitet członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
Prokuratura Krajowa oświadczyła, że "w toku śledztwa prokurator zbadał kwestię zakresu immunitetu przysługującego członkom Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, w tym posłowi Marcinowi Romanowskiemu". "Zarówno analiza obowiązujących przepisów, jak i treść uzyskanych w tym zakresie opinii z dwóch niezależnych ekspertów, wprost potwierdzają, że immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy nie wyłączał możliwości zatrzymania i postawienia zarzutów posłowi Marcinowi Romanowskiemu. Nie wyłącza również możliwości jego tymczasowego aresztowania" - czytamy w komunikacie.
Sąd nie podzielił takiej argumentacji i nie zgodził się na aresztowanie Romanowskiego. W nocy z wtorku na środę polityk wyszedł na wolność.
Co prokuratura zarzuca Romanowskiemu
Zarzuty dotyczą popełnienia 11 przestępstw, polegających "na udziale w zorganizowanej grupie mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko mieniu, a w szczególności poprzez przekraczanie uprawnień i niedopełnienie obowiązków oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach, wyrządzanie szkody w wielkich rozmiarach w mieniu Skarbu Państwa, w celu osiągnięcia korzyści osobistych i majątkowych".
Romanowski nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Od początku przekonuje, że stawiane mu zarzuty to "polityczna ustawka i zemsta Tuska i Giertycha". Zapewniał, że realizując swoje zadania jako wiceminister "zawsze postępował zgodnie z prawem", a "każdy konkurs, każda decyzja ma udokumentowane, merytoryczne uzasadnienie".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell