Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych już 5 listopada. Sondaż Reuters/Ipsos na ostatniej prostej wskazuje, że przewaga Kamali Harris nad Donaldem Trumpem zmniejszyła się do jednego punktu procentowego. Z kolei sondaż CNN wskazuje, że Harris wygrywa we wczesnym głosowaniu w Arizonie, a Trump w Nevadzie.
Z opublikowanego we wtorek sondażu wyborczego Reuters/Ipsos wynika, że przewaga demokratki Kamali Harris nad kandydatem republikanów Donaldem Trumpem w amerykańskim wyścigu prezydenckim zmniejszyła się do jednego punktu procentowego i wynosi 44 proc. do 43 proc.
W sondażu Reuters/Ipsos wzięło udział 1150 dorosłych Amerykanów z całego kraju, w tym 975 zarejestrowanych wyborców. Badania trwały trzy dni i zakończyły się w niedzielę.
Wcześniejszy sondaż Reuters/Ipsos przeprowadzony w połowie października wykazał, że wiceprezydentka miała dwupunktową przewagę nad Trumpem. Jak zauważono, przewaga Harris od końca września stale się zmniejsza. Granica błędu statystycznego wynosi trzy punkty procentowe.
Najnowsze badanie wskazało, że zdaniem respondentów Trump ma lepsze podejście do gospodarki, bezrobocia i zatrudnienia niż Harris (47 proc. do 37 proc.). Kandydat republikanów miał przewagę w kwestiach dotyczących gospodarki przez cały czas prowadzenia kampanii.
Ponadto ok. 48 proc. wyborców stwierdziło, że poglądy byłego prezydenta wobec imigracji, m.in. dotyczące masowej deportacji migrantów znajdujących się nielegalnie w USA, są bardziej trafione. Zaledwie 33 proc. wyborców zgadza się z poglądami Harris dotyczącymi tej kwestii.
Jak podaje Reuters, minimalna przewaga Harris nad byłym prezydentem może nie wystarczyć do wygrania wyborów, nawet jeśli utrzyma się do 5 listopada. Decydujące znaczenie będą miały wyniki głosowania w siedmiu kluczowych stanach wahających się (swing states): Arizonie, Georgii, Michigan, Nevadzie, Karolinie Północnej, Pensylwanii oraz Wisconsin.
W najnowszym sondażu Reuters/Ipsos wskazano, że około 89 proc. demokratów i 93 proc. republikanów zadeklarowało swój udział w wyborach. Wskazuje to na potencjalnie większą frekwencję niż cztery lata temu. Według szacunków U.S. Census Bureau i Pew Research Center w wyborach w 2020 r. głosowało dwie trzecie dorosłych Amerykanów, co stanowi najwyższą frekwencję od ponad stulecia.
Wśród respondentów najbardziej skłonnych do udziału w głosowaniu Harris również miała jednopunktową przewagę nad Trumpem (47 proc. do 46 proc.).
CNN: Harris wygrywa w Arizonie, Trump w Nevadzie
Niespełna tydzień przed wyborami w USA sondaż opublikowała też stacja CNN. Według badania Kamala Harris wygrywa we wczesnym głosowaniu w Arizonie, zaś Trump w Nevadzie. Przewiduje się też, że taki sam będzie końcowy wynik wyborów w zachodnich stanach.
Według sondażu obejmującego dwa pustynne stany, w Arizonie głosy na Harris oddało 53 proc. wyborców, którzy już głosowali, zaś na Trumpa - 44 proc. Z kolei w Nevadzie sytuacja jest odwrotna, 52-46 proc. dla Trumpa. Z sondażu wynika, że w Arizonie zagłosowała już ponad połowa (55 proc.) wyborców, zaś w Nevadzie - 42 proc.
CNN analizuje, że ostateczne wyniki w tych stanach będą bliskie remisu: w Arizonie Harris wygra stosunkiem 48-47, zaś w Nevadzie tym samym stosunkiem wygra Trump. Oba wyniki mieszczą się jednak w granicach błędu statystycznego. Badanie CNN wskazuje jednocześnie na zdecydowaną wygraną kandydatów demokratów w wyborach do Senatu przewagą 9 pkt. proc.
Podobny obraz pokazało opublikowane w poniedziałek badanie Uniwersytetu Arizony, według którego Harris ma tam jednopunktową przewagę. Jest tak mimo faktu, że spośród 1,6 miliona wyborców, którzy oddali tam głos, 678 tysięcy to wyborcy zarejestrowani jako sympatycy republikanów, 550 tysięcy - demokratów, a 389 tysięcy to wyborcy bez przynależności partyjnej.
ZOBACZ TEŻ: Ogromny problem przed wyborami w USA. "Rozmawiałem o tym z wieloma badaczami. Nie mają pojęcia"
Deklarowana przynależność partyjna nie oznacza jednak oddania głosów na tę partię. Zwycięstwo Harris w Arizonie i zdobycie jej 11 głosów elektorskich znacznie przybliżyłoby ją do zwycięstwa w wyborach, bo jest to jeden z kluczowych stanów, w którym większe szanse dawano Trumpowi. Nevada z sześcioma głosami elektorskimi zagłosowała w 2020 r. na Bidena, faworytem z nieznaczną przewagą jest tam kandydat republikanów.
W 2020 r. Joe Biden wygrał w Arizonie różnicą mniejszą niż 0,2 pkt. proc., tj. 10 tys. głosów i był pierwszym od czasu Billa Clintona demokratą, który odniósł tam zwycięstwo w wyborach prezydenckich.
Analizując sondaże, należy również pamiętać o specyfice amerykańskiego systemu wyborczego, zgodnie z którą uzyskanie największej liczby głosów w skali kraju nie jest równoznaczne z wygraniem wyborów. Wybory prezydenckie w USA są pośrednie, a wyborcy w każdym stanie głosują formalnie na elektorów Partii Demokratycznej, Partii Republikańskiej lub innego kandydata. Łącznie jest ich 538 - wybieranych z każdego z 50 stanów oraz ze stołecznego Dystryktu Kolumbii. Najwięcej (54) reprezentuje Kalifornię, potem są Teksas (40 elektorów) oraz Floryda (30) i Nowy Jork (28). Aby wygrać wybory, trzeba zdobyć poparcie 270 z nich.
System ten sprawia, że najczęściej o wyniku wyborów prezydenckich decydują głosowania w tak zwanych stanach wahających się, gdzie czasem w wyborach wygrywa kandydat republikanów, a czasem demokratów. W tym roku za kluczowe z perspektywy wygranej uznawane są: Arizona, Georgia, Michigan, Nevada, Karolina Północna, Wisconsin i właśnie Pensylwania.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/LON HORWEDEL