Korea Północna

Korea Północna

Zamach na prezydenta, bitwy na granicy, tysiące ofiar. Obecna retoryka Kima to fraszka

Głośne deklaracje Phenianu o zerwaniu rozejmu, wejściu w stan wojenny czy wycelowaniu rakiet w bazy amerykańskie mogą się wydawać groźne. Prawdą jest to, że napięcie na Półwyspie Koreańskim jest największe od wielu lat. Prawdą jest też to, że obecne poczynania Kim Dzong Una to dziecinne igraszki w porównaniu do tego, co robił jego dziadek i ojciec.

Gorąca wojna? "Chiny pozostawiłyby Kima w samotności"

Nie sądzę, aby sytuacja na Półwyspie Koreańskim przekształciła się w gorącą wojnę. Kim Dzong Un miałby wtedy świadomość całkowitej izolacji. Nawet żelazny sojusznik - Chiny - pozostawiłby go w samotności - powiedział w TVN24 prof. Edward Haliżak, dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. W nocy z czwartku na piątek Kim Dzong Un postawił siły zbrojne w stan alertu i ogłosił gotowość wojsk rakietowych do ataku na Koreę Południową i Stany Zjednoczone. W sobotę Phenian ogłosił, że jest w "stanie wojny".

Phenian grozi "bezlitosnym" zamknięciem wspólnej strefy przemysłowej

Korea Północna zagroziła, że zamknie strefę przemysłową w zarządzanym przez oba kraje kompleksie Kaesong, jeśli Korea Południowa nie przestanie utrzymywać, że strefa działa tylko po to, by zapewniać pieniądze zubożałemu państwu - podała agencja Reutera powołując się na północnokoreańską agencję prasową KCNA.

"Teraz nie ma miejsca na jakikolwiek błąd w szacunkach"

Czy zaostrzenie wojennej retoryki Korei to realne zagrożenie czy tylko niezaspokojone ambicje nowego lidera kraju? Eksperci cytowani przez "The Washington Post" oceniają dlaczego za rządów Kim Dzong Una stosunki między obiema Koreami tak bardzo się zaostrzyły.

Korea Płd.: Zaczęliśmy zwykły dzień pod groźbą ataku

- Nie ma żadnego śladu nietypowej aktywności militarnej Północy, czy czegokolwiek sugerującego realne zagrożenie - oświadczyło ministerstwo obrony Korei Południowej. To reakcja na rządowy dekret Korei Północnej wydany w nocy z piątku na sobotę. Phenian ogłosił, że od teraz znajduje się w "stanie wojny" ze swoim południowym sąsiadem.

Co Kim ma w swoim sztabie? iMaca i "plan uderzenia na terytorium USA"

Wzrost napięcia na Półwyspie Koreańskim dał niecodzienną okazję do obejrzenia wnętrza centrum dowodzenia Kim Dzong Una. Na zdjęciach ukazujących dyktatora "podpisującego listę celów dla wojsk rakietowych" widać wiele interesujących detali. Między innymi mapy z sugestywnymi liniami uderzenia na miasta w USA i komputer od Apple'a, co jest mało zgodne z linią pt. "śmierć USA".

"Różnice można rozwiązać tylko siłą". Ruch w bazach rakiet Kima

Na placu defilad w centrum Phenianu zebrał się wielotysięczny tłum, który wiecował wyrażając swoje poparcie dla wodza Korei Północnej, Kim Dzong Una. Tłum stał w równych szeregach i skandował: "Śmierć amerykańskim imperialistom!". Seul przestrzegł, że zaobserwowano wzmożony ruch w północnokoreańskich bazach rakietowych.

Metropolia w cieniu luf Kima. Czy Północ może zrównać z ziemią Seul?

Korea Północna w ewentualnym starciu z Koreą Południową ma jedną istotną kartę przetargową, Seul. Ta wielomilionowa, gęsto zamieszkana metropolia jest zakładnikiem Kim Dzong Una, którego artyleria może od pierwszych sekund wojny ją ostrzeliwać. Czy Korea Północna jest jednak w stanie rzeczywiście "zrównać z ziemią" Seul, tak jak to ujmuje wiele zachodnich mediów?

"Odstraszanie" Kima kosztuje miliony. 135 tys. dolarów za godzinę lotu

Wysłanie nad Półwysep Koreański dwóch "niewidzialnych" bombowców B-2 było znaczącym sygnałem propagandowym ze strony USA. Te maszyny rzadko ruszają się ze swojej bazy, są bowiem niezwykle cenne i "oszczędza" się je na wyjątkowe okazje. Duże znaczenie mają też koszty. Najnowszy lot nad Półwysep Koreański kosztował ponad sześć milionów dolarów.

Rosja o kryzysie w Korei: Sytuacja może wymknąć się spod kontroli

Władze Chin wezwały do "wspólnych wysiłków" na rzecz zmniejszenia napięcia na Półwyspie Koreańskim. Rosja z kolei skrytykowała "jednostronne działania", dając do zrozumienia, że amerykańska aktywność w regionie może doprowadzić do wymknięcia się sytuacji spod kontroli. W ostatniej odsłonie wojny nerwów reżim w Phenianie zarządził przygotowania do ataku rakietowego na USA.

Korea Północna celuje w bazy USA. Seul: Wzmożona aktywność wojsk Północy

Kim Dzong Un postawił w stan gotowości bojowej wojska rakietowe Korei Północnej. Prawdopodobnie - jak sugeruje agencja Reutera - jest to reakcja na wcześniejszy przelot dwóch amerykańskich bombowców strategicznych B-2 nad Półwyspem Koreańskim. Wywiad Południa donosi o wzmożonej aktywności armii Północy.

Amerykanie wysłali nad Koreę bombowce B-2

Niewidoczne dla radarów amerykańskie bombowce B-2 Spirit, wezmą udział w corocznych ćwiczeniach wojskowych w Korei Południowej - donosi CNN powołując się na czwartkowe oświadczenie Stanów Zjednoczonych. Zapowiedź uczestnictwa w manewrach padła po wtorkowej groźbie Korei Północnej ataku na bazy wojskowe USA na wyspie Guam, na Hawajach i na kontynentalnym terytorium Stanów Zjednoczonych.

Masowe dezercje z armii Kima. Co się kryje za wojennym językiem Korei Północnej?

Korea Północna podnosi napięcie mówiąc, że półwysep stoi na krawędzi wojny nuklearnej, ale w rzeczywistości szuka rozwiązania dyplomatycznego - twierdzi część ekspertów. Powodem tego jest prawdopodobnie przyłączenie się Chin do sankcji wymierzonych w reżim. W tej sytuacji dla upadającego gospodarczo reżimu jedynym wyjściem z sytuacji jest otwarcie się na świat.

Planują interwencję w Korei. 90 tysięcy żołnierzy i 56 dni

Amerykańscy generałowie potrzebowali 56 dni i ponad dwóch wzmocnionych dywizji, aby opanować sytuację w rozpadającym się państwie "Północny Brownland", uprzednio kontrolowanym przez kryminalny reżim dysponujący bronią jądrową. Wszelkie podobieństwa z Koreą Północną są zapewne zamierzone.