Jodi Arias była "zboczoną kobietą lubiącą przemoc" - mówił w trakcie procesu prokurator żądający uznania za winną fotografki, która miała zabić swojego byłego chłopaka Travisa Alexandra. W procesie, który rozpalił media i publiczność za oceanem, o winie oskarżonej decydowały tylko poszlaki. To m.in. dlatego sąd dopuścił jako materiał dowodowy nagranie rozmowy telefonicznej, w trakcie której kobieta i jej chłopak fantazjowali i "odgrywali" akt seksualny. Od czwartku sędziowie przysięgli decydują o tym, czy uznanej za winną Arias wyznaczyć karę śmierci. Ona sama tego właśnie chce.