Wicepremier polskiego rządu, pytany o amerykańskie wybory i dwójkę kandydatów na prezydenta, odpowiada, że to wybór jak między dżumą a cholerą. Takie zdanie nie powinno paść. Nie dlatego, że ktoś się może obrazić. Politycy mają grubą skórę, a już kandydaci na prezydentów USA muszą być z teflonu. Nawet nie dlatego, że obrażać nie wolno. W polityce wolno wszystko, jeśli tylko przynosi to korzyści. Słowa premiera Morawieckiego korzyści nie przynoszą i pokazują coś innego - całkowity brak strategii.