Plac Tiananmen zwany również placem Niebiańskiego Spokoju to miejsce, które było świadkiem jednych z najważniejszych wydarzeń współczesnej historii Chin. O jednym z nich, protestach z 1989 roku, partia chce jednak zapomnieć. Komuniści robią co mogą, żeby wymazać z historii tragiczne wydarzenia, w których zginęło nawet 10 tysięcy osób. Pamięć o masakrze podtrzymują jednak chińscy dysydenci. Dziennikarzowi TVN24 BiS Hubertowi Kijkowi udało się dotrzeć do jednego z nich, Wei Jingshenga nazywanego "chińskim Wałęsą".