Do połowy oscarowa gala robiła wrażenie najnudniejszej w historii i przewidywalnej, finał okazał się jednak zaskakujący. Najlepszym filmem wybrano"Spotlight" Thomasa McCarthy'ego, a nie "Zjawę" Inarritu, jak obstawiali w większości bukmacherzy. Jak przewidywano Alejandro Inarritu zdobył rok po roku Oscara za najlepszą reżyserię, zaś Leonardo DiCaprio, fetowany podczas gali, nareszcie ma upragnioną statuetkę dla najlepszego aktora.