Komisja śledcza ds. Amber Gold

Komisja śledcza ds. Amber Gold

Jako ówczesny minister sprawiedliwości w sprawie Amber Gold nie mam sobie nic do zarzucenia - zapewnił wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin, odnosząc się do zeznań byłego szefa tej spółki, Marcina P., złożonych w środę przed komisją śledczą. - Mam sobie do zarzucenia, jako polityk PO, że państwo nie zadziałało - dodał.

- Gdy tylko wątek zmierza do kompleksowego wyjaśnienia tej sprawy, kiedy jest to niewygodne dla PiS-u, pytania są ucinane - ocenił we "Wstajesz i wiesz" wiceszef PO Borys Budka, komentując przesłuchanie Marcina P. przed komisją śledczą badającą aferę Amber Gold - Prokurator przetrzymywał w szufladzie przez cztery miesiące pisma. Przecież to są działania na szkodę 19 tysięcy ludzi - wskazywał Marek Jakubiak z Kukiz'15.

Katarzyna P., żona byłego prezesa Amber Gold Marcina P. i była wiceprezes tej spółki, odmówiła w czwartek składania zeznań przed sejmową komisją śledczą do spraw Amber Gold. W związku z tym komisja tuż po godzinie 10 zakończyła posiedzenie. Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann poinformowała dziennikarzy, że posłowie będą chcieli przesłuchać prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

Michał Tusk był używany w roli bezwiednego narzędzia przez szefa Amber Gold Marcina P. - stwierdził w "Jeden na jeden" poseł Witold Zembaczyński, członek sejmowej komisji śledczej badającej tę aferę. - Michał Tusk padł ofiarą tego oszusta - dodał polityk Nowoczesnej.

- Pan Marcin P. przedstawił informacje, których do tej pory komisja nie miała - stwierdził w "Faktach po Faktach" Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15), wiceprzewodniczący komisji śledczej do spraw Amber Gold. - Właściwie nie powiedział nic. Za to chętnie rzucał nazwiskami dziennikarzy, polityków - ripostował były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz (PO).

- A czy to, że odmawia pan informacji na temat kontaktów z politykami, wynika z faktu, że pan się czegoś boi? Czy pan się obawia o swoje bezpieczeństwo? - dopytywał wiceszef komisji śledczej Marek Suski (PiS) podczas środowego przesłuchania byłego szefa Amber Gold. Przesłuchiwany zamilkł na dłuższą chwilę. W końcu stwierdził: - Odmawiam udzielenia odpowiedzi na to pytanie.

Sytuacja ta jest związana z prowokacją dziennikarską zrobioną przez pana Pawła Mitera, który w chwili obecnej za tę prowokację jest sądzony przez sąd - wyjaśniał przesłuchiwany w środę przed komisją śledczą Marcin P., były szef Amber Gold. Posłów interesował SMS wysłany przez Marcina P. ze słowami: "Możemy umoczyć rząd".

Jednym z wątków, który zainteresowały komisję śledczą w czasie środowego przesłuchania, były przecieki ze służb docierające do Marcina P. Były szef Amber Gold zeznał, że od jednego z dziennikarzy otrzymał nawet "plan śledztwa, który był wdrożony przez prokuraturę w Gdańsku". Zaprzeczył, jakoby przecieki przekazywał mu Michał Tusk.

- Nic Polakom do zwrócenia nie mam, kompletnie nic - oświadczył przed komisją śledczą były szef Amber Gold. W trwających w sumie sześć godzin zeznaniach Marcin P. przekonywał, że prokuratura celowo działała, aby był jedynym skazanym. - To nie było stado pięciuset baranów, które szło ślepo i wykonywało polecenia - ocenił pracowników swojej spółki finansowej, podkreślając, że nie on jeden powinien zasiadać na ławie oskarżonych.

W środę o godz. 10 w warszawskim sądzie okręgowym były szef Amber Gold Marcin P. zostanie przesłuchany przez sejmową komisję śledczą. Posłowie zamierzają pytać Marcina P. przede wszystkim o okoliczności powstania spółki i to, kto stał za pomysłem stworzenia tej piramidy finansowej. Transmisja na antenie TVN24.

Podsłuchy rozmów bohaterów afery Amber Gold odtajnione przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego pokazują ostatnie tygodnie funkcjonowania piramidy finansowej. Dzięki nim dowiadujemy się też, jak P. próbował wymknąć się Komisji Nadzoru Finansowego i służbom specjalnym oraz że postrzegał syna Donalda Tuska za swój parasol ochronny. Nie wyjaśniają natomiast, gdzie są pieniądze z Amber Gold.