Udało mu się stworzyć medialne imperium i zarobić na nim miliardy. Wykupić klub piłkarski, założyć partię i stać się premierem. Reprezentować kraj mimo relacji z jego imprez bunga-bunga, oskarżeń o łapówki i seks z nieletnią. Udało mu się skonstruować sobie prywatny wulkan, powiesić na ścianie Tycjana i sprawić, że pokochały go miliony Włochów. Co mógł powiedzieć uśmiechnięty Silvio Berlusconi po wyjściu ze szpitala, gdzie trafił po zakażeniu koronawirusem? "Znowu mi się udało".