Historia lubi się powtarzać. Polscy piłkarze po raz trzeci z rzędu wygrali mecz "o honor" na mundialu. Tak było w 2002 i 2006 roku. Jedynego gola, w spotkaniu na otarcie łez po wybitnie nieudanych dla Polaków mistrzostwach, strzelił Jan Bednarek, który gdyby nie kontuzja Kamila Glika, pewnie byłby tylko rezerwowym. Zaczęło się od podania Rafała Kurzawy z rzutu wolnego, wybitnego specjalisty od stałych fragmentów gry. Najlepszy asystent ostatniego sezonu Ekstraklasy zagrał bardzo precyzyjnie, a obrońca Southampton zachował się jak powinien w polu karnym rywali każdy napastnik. Polacy wygrali 1:0. Nasi piłkarze wracają do domu, Japończycy grają dalej.