Pamiętam nasłuchiwanie w radiu realcji z meczu Korea Płd. - Polska w 2002 roku, pamiętam też bramkę Jacka Krzynówka cztery lata później w meczu z Ekwadorem i szaleńczą radość kolegów na balkonie, choć za chwilę i tak okazało się, że bramki nie ma, bo był spalony. Nawet wtedy jednak mundial nie budził we mnie takich emocji, jak dziś. To, co dzieje się w Brazylii, na nowo budzi pasję do futbolu. Tu nikt nie udaje, łzy po porażkach są autentyczne, radość po bramkach prawdziwa. Najważniejsze jest jednak to, że jakkolwiek by na te mistrzostwa spojrzeć, z każdej strony są rekordowe.