Czarno na białym

Czarno na białym

Na dopingu

To, że hodowlane zwierzęta są karmione antybiotykami przyspieszającymi ich rozwój wiadomo od dawna. Od kilkunastu lat w Europie jest to zakazane (chyba, że chodzi o leczenie). Po tym, jak teraz wyszło na jaw, że wielu hodowców jednak faszeruje swoje zwierzęta nielegalnymi lekami wielu zadaje sobie pytanie czy w ogóle jeść jeszcze mięso? Czy specyfiki podawane krowom, świniom czy kurczakom mogą być niebezpieczne dla ludzi? Nie ma badań, które jednoznacznie by to potwierdzały, bo - jak mówią specjaliści - takich badań nikt dotąd nie przeprowadził. Są jednak niepokojące obserwacje lekarzy

Gdy kontroli pięć...

Jak pokazuje ostatnia - a kolejna już w ciągu roku afera mięsna - zawodzi system kontroli na rynku żywności w Polsce. Choć w sumie jest aż pięć instytucji odpowiedzialnych za sprawdzanie tego, co ostatecznie trafia na nasz talerz, to nie gwarantuje to bezpieczeństwa. Zamiast współpracy jest niejasny podział kompetencji między tymi instytucjami. Dochodzi do absurdu - kto inny kontroluje mięso w zwykłym sklepie, a kto inny jeśli sklep jest z garmażerką. Absurdów jest więcej. Jest też pomysł, by ten bałagan uporządkować i powołać policję żywieniową.

Jak cię widzą

Burzliwa dyskusja o finansowaniu z państwowej kasy ubrań dla polityków skłoniła nas do przyjrzenia się wizerunkowi naszych parlamentarzystów. Pod tym względem w ostatnich latach nastąpiła wręcz rewolucja.

Kasa dla polityków

Po tym, jak na jaw wyszły kontrowersyjne partyjne faktury nie tylko na ubrania, ale też na alkohole, cygara, restauracje i kluby nocne, politycy zaczęli licytować się, która partia bardziej szasta pieniędzmi podatników, a premier znów przypomniał sobie o pomyśle całkowitej likwidacji finansowania partii z budżetu. Pomysł w Platformie co jakiś czas wraca, ale tak naprawdę to pomysł bez szans na poparcie w Sejmie. Zresztą - jak pokazuje przykład innych krajów - nie chodzi o to, skąd partie dostają pieniądze - ale o jawność i przejrzystość ich finansowania.

Pierwszy garnitur

Po tym, jak media prześwietliły sprawozdania finansowe partii - rozpętała się burzliwa dyskusja o garniturach premiera. Czy powinien za nie płacić podatnik? W tej dyskusji łatwo o tani populizm, bo trudno zaprzeczać, że szef rządu - jako jedna z najważniejszych osób w państwie - musi sensownie wyglądać (cytując jego samego). Kupowania z państwowej kasy ubrań dla premiera można by więc bronić - albo uznać, że szef rządu powinien nie tylko sensownie wyglądać, ale też sensownie zarabiać, by garnitury kupować za swoje pieniądze.

Podejrzany Anonimo

Zatrzymano pierwszą osobę podejrzewaną o związek z alarmami bombowymi. Ale minister spraw wewnętrznych zapowiada koleje zatrzymania. Bo jest niemal pewne, że za tym, co się stało stoi jakaś zorganizowana grupa. Maile z groźbami wysyłano z zagranicznych serwerów i, jak zdradza minister Sienkiewicz, w wyrafinowany sposób zacierano ślady. Według szefa MSWiA dzisiejsze alarmy to: "obrzydliwa hucpa, a nie akt terroru". Kim mogą być sprawcy i o co im chodziło?

Fałszywy alarm

Wszystko zaczęło się rano od anonimowych maili z groźbą podobnej treści. Odebrało je kilka szpitali, prokuratury, sądy, inne urzędy i centrum handlowe. Potem ewakuacja ludzi i poszukiwanie bomb. Szybko stało się jasne, że to nie incydent, a zorganizowana akcja. Alarmy okazały się fałszywe, ale skutecznie sparaliżowały pracę wielu instytucji. Najtrudniejsza sytuacja była w szpitalach, gdzie decyzja o ewakuacji jest bardzo ryzykowna.

Powtórka z obietnic

Ciesząc się z każdej oddanej drogi kierowcy czekają na kolejne. I minister Nowak obiecuje, że będą. Obiecuje po raz kolejny. W zatwierdzonym właśnie przez rząd planie budowy 700 kilometrów nowych ekspresówek wiele z nich to drogi, które (zgodnie z poprzednimi zapowiedziami) już powinny być gotowe. Mamy powtórkę z zapowiedzi. Pytanie: jakie są szanse, że nie powtórzą się problemy z ich realizacją?

W drodze przez Polskę

Budowlany boom drogowy przed Euro bardzo zmienił w ostatnich latach mapę drogową Polski. Jak bardzo i czy na lepsze? "Czarno na Białym" pokazuje eksperyment na trasie z gór do morza. Dwa lata temu ta podróż samochodem zajęła naszemu reporterowi 11 godzin z przygodami. Tę samą trasę, ale nowymi drogami Leszek Dawidowicz pokonał kilka dni temu. Nie zdradzając jeszcze czasu przejazdu jedno (przed wakacyjnym sezonem) można powiedzieć na pewno: to wciąż podróż z przygodami.

Euro fuszerka

Na początek autostrada A2 łącząca Warszawę z zachodnią Europą. Dzięki piłkarskiemu Euro już od roku można nią jeździć, ale po roku już widać skutki budowlanego pośpiechu. Niezabezpieczone nasypy, rozmywane po każdej większej ulewie, coraz bardziej odsłaniają podziemną konstrukcję dogi. Brak właściwego odwodnienia sprawia, że po każdej ulewie niszczone są też pola wokół części autostrady. Niedoróbek jest więcej. Zdjęcia zrobione przez naszego reportera nie pozostawiają wątpliwości, choć inwestor (czyli państwo) nie do końca je podziela.

Wagon zmian

Są oznaki, że idą nowe "dobre czasy" na kolei. Wagony z placem zabaw dla dzieci, wagony menadżerskie z klimatyzacją, a wkrótce z dostępem do Internetu czy wagony dostosowane dla niepełnosprawnych. Czysto i wygodnie. Takie pociągi już jeżdżą. Na razie to luksus, a właściwie normalność, za którą trzeba jednak sporo więcej zapłacić.

Jak żółw ociężale...

Kupujemy superszybkie pociągi, a są trasy, na których pociągi jeżdżą wolniej niż przed wojną. Trudno uwierzyć? Podobnie, jak w kolejne zapowiedzi rządu, że będzie szybciej i to podobno jeszcze w tym roku. Reporterzy "Czarno na białym" dotarli do rozkładu jazdy, który ma wejść w życie od grudnia - i już widać, jak rozjeżdżają się te obietnice z możliwościami. Stan techniczny torów jest daleki od tego, żeby w miarę szybko pociągi zaczęły jeździć naprawdę szybko.

Pseudolino?

Zachwytom nie było końca - gdy kilka dni temu we Włoszech pokazano pierwsze Pendolino, które za półtora roku ma jeździć w Polsce. 250 kilometrów na godzinę - czyli w 1,5 godziny z Warszawy do Gdańska. Zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe, bo w Polsce Pendolino będzie bez pendolino, czyli wahadełka, które pozwala nie zwalniać na zakrętach. Poza tym tory nie będą dostosowane do maksymalnej prędkości. Pendolino nie rozpędzi się więc bardziej niż najszybsze pociągi, jakie już jeżdżą na naszych torach. Patrząc na koszt inwestycji - to bardzo drogie niespełnione marzenie o superszybkiej podróży.

Polityk nielubiący cienia

Tajemnicza śmierć z czasów PRL w wolnej Polsce po raz drugi wywołuje polityczną burzę. Sześć lat temu, gdy Kornatowski wytoczył Rokicie proces za nazwanie go "nikczemnym prokuratorem" i dziś, gdy okazało się, że po przegranym procesie Rokita nie chce przeprosić Kornatowskiego, przez co komornik miał zająć jego konto. I tu paradoks - człowiek walczący z peerlowskim wymiarem niesprawiedliwości - dziś podważa sądową sprawiedliwość w demokratycznym kraju. I tak znów zrobiło się głośno o polityku, który jakiś czas temu sam usunął się w cieńc choć jego polityczna kariera pokazuje, że nie lubi być w cieniu.

Rokita kontra Kornatowski

Śmierć sprzed prawie 30 lat, choć jej okoliczności do dziś budzą wątpliwości i do dziś są powodem sporu (toczonego już w sądzie) między Janem Rokitą a Konradem Kornatowskim. To on właśnie blisko 30 lat temu, jako prokurator, umorzył śledztwo w sprawie śmierci Tadeusza Wądołowskiego. Mężczyzna podejrzewany o kradzież zmarł w areszcie zaledwie trzy godziny po zatrzymaniu. Lekarz orzekł zawał, ale oryginalne zdjęcie z oględzin celi, do którego dotarła nasza reporterka, budzi poważne podejrzenia, że to nie była naturalna śmierć. Podejrzenia zostają mimo, że nawet w wolnej Polsce śledczy też umarzali postępowanie.

Bez skutku

Totalną urzędniczą niemoc obnaża też głośna historia ze Śląska. Intratny biznes, jaki można zrobić na nielegalnej utylizacji groźnych odpadów skusił nawet agentów CBA (dziś już byłych agentów). Dwa tygodnie po ujawnieniu tej sprawy inspektorzy nie mogą przeprowadzić kontroli w podejrzanej firmie, bo właściciel jest nieobecny. Dowodami zebranymi przez dziennikarzy nie zainteresowała się ani policja, ani prokuratura. Nawet w CBA, które przecież stoi na straży prawa, jest problem z wyciągnięciem konsekwencji.

Gra pozorów

Skażone odpady medyczne, które bezwzględnie powinny być spalane, ale prawdopodobnie są tylko mielone i wywożone na zwykłe składowiska, bo tak jest taniej. Taki podejrzany proceder w jednej z największych w tego typu firm w kraju ujawniliśmy przed miesiącem, pokazując m.in. nagrania. I choć już wtedy specjaliści ostrzegali, że to może być ekologiczna bomba, do dziś żadna z instytucji odpowiedzialnych za nasze zdrowie nie zajęła się sprawą. A tłumaczenia urzędników są równie absurdalne, co przerażające. Nam udało się dotrzeć do kolejnych świadków i nowych dowodów.

Dieta, nie cud

Teraz ludzie i dowody na to, że nie potrzeba cudownych specyfików, by stracić zbędne kilogramy. A nawet dużo zbędnych kilogramów - potrzeba jednak dużo silnej woli i wsparcia tych, którzy wiedzą, jak zdrowo się odchudzać. To brzmi jak banał, ale efekty są cudowne.

Śmiertelny eksperyment

Tabletki miały pomóc błyskawicznie schudnąć, a błyskawicznie zabiły. 20-latka z Warszawy umarła po kilku dniach zażywania DNP - umarła w męczarniach, lekarze opisują, że "ugotowała się". DNP - ten skrót warto zapamiętać - środek reklamowany jako cudowny lek na odchudzanie - w rzeczywistości to substancja stosowana m.in. do wypalania chwastów. Tragedia sprzed miesiąca wystraszyła sprzedających, ale nie kupujących.

Sprzedaż złudzeń

Historia 20-letniej warszawianki - skłoniła nas do sprawdzenia - co jeszcze można kupić w sieci na szybkie zrzucenie kilogramów? Okazuje się, że można i to bez problemu. Dotarliśmy do sprzedających, którzy zapewniają o cudownych efektach. Potem sprawdziliśmy u specjalistów, także w laboratorium - skład dwóch specyfików. I cudów nie ma. To nielegalne substancje - uzależniające i trujące. Co więcej - to ogromny czarny rynek.