Czarno na białym

Czarno na białym

Szala sprawiedliwości

Proces Katarzyny W. - jak twierdzą prawnicy - nie był szczególnie trudnym procesem poszlakowym. I trzeba przyznać, że rzeczywiście proces ten toczył się bardzo sprawnie. A takie procesy z reguły jednak są skomplikowane - bo nie ma w nich bezpośredniego dowodu winy. To też z reguły procesy, które rozpalają wielkie emocje - bo dotyczą głośnych spraw, którymi żyje opinia publiczna i w których opinia publiczna wydaje swoje wyroki. To też procesy, w których szala sprawiedliwości bardzo się waha - jak w głośnej sprawie Gorgonowej, do której zresztą sprawa Katarzyny W. była porównywana.

Sprawa publiczna

Historia, którą żyła cała Polska. Najpierw, gdy solidaryzowała się z matką, której porwano dziecko i potem, gdy okazało się, że to wierutne kłamstwo Katarzyny W. - wielu wydało na nią wyrok. Chyba nie było nikogo, kto nie słyszał o sprawie nazywanej "sprawą małej Madzi". Dziś - z perspektywy ponad 1,5 roku - pytamy - dlaczego ta konkretnie historia tak zawładnęła opinia publiczną? Dlaczego tak nas zaangażowała?

Bez wątpliwości

Proces był poszlakowy, ale sąd nie miał żadnych wątpliwości - Katarzyna W. zabiła swoją półroczną córkę z premedytacją. To nie był wypadek. Kobieta zabiła, bo chciała zmienić swoje życie i wrócić do tego, co było przed urodzeniem niechcianego dziecka. Kara - 25 lat więzienia. Sędzia Adam Chmielnicki w blisko dwugodzinnym odczytywaniu uzasadnienia wyroku - bardzo dokładnie, klarownie i dosadnie uzasadnił, dlaczego uznał winę dwudziestolatki. Ona sama przyjęła wyrok ze spokojem.

Gospodarka nierejestrowana

Unia Europejska wymaga od nas, by do PKB wliczać dochody z nielegalnej działalności. Unia wymaga, więc urząd statystyczny wziął się do liczenia handlarzy narkotyków, przemytników i prostytutek oraz ich dochodów. Ale jak to policzyć? Jak policzyć polski seksbiznes? Nikt w branży - co oczywiste - nie jest zainteresowany, żeby o tym mówić. Jak więc poradzi sobie z tym karkołomnym zadaniem sześć wyznaczonych do tego urzędniczek GUS-u?

Zza biurka ich nie widać

Największa w Polsce nielegalna giełda pracy. Kto pierwszy - ten lepszy. Po prostu codziennie podjeżdża samochód i zabiera chętnych do pracy. Bez żadnych umów i bez gwarancji zapłaty umówionej stawki. A i tak tłumy czekają, głównie Ukraińców. Giełda działa pod Warszawą od połowy lat 90., ale - co ciekawe - dotąd nikt się nią nie zajął. Według Państwowej Inspekcji Pracy taka giełda w ogóle nie istnieje, choć to co nagrał reporter "Czarno na Białym", pokazuje jak jest.

Cud gospodarczy

Jeśli sprawdzą się szacunki GUS-u, to z blisko jednoprocentowym wzrostem PKB w przyszłym roku będziemy mogli mówić niemal o cudzie gospodarczym. O ile z czarną strefą gospodarki nie wszyscy mamy do czynienia, o tyle z szarą strefą spotykamy się na co dzień, właściwie na każdym kroku, choć może nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę.

Walka o Śląsk

Walka już się zaczęła. Dziś w Katowicach początek kongresu PiS-u, odpowiedź Platformy już jutro - konwencja w Chorzowie. PiS przeniesie się wtedy do Sosnowca, a stawka gry pozostanie wysoka. Jej miarą jest na przykład 55 poselskich mandatów w okręgach zamieszkanych przez cztery i pół miliona osób. Ale tu chodzi o coś jeszcze. O polityczne zderzenie dwóch wizji Polski w jednym symbolicznym miejscu.

Wysoka stawka

Nie tylko na Śląsku i w Zagłębiu padają w ostatnich dniach polityczne deklaracje i obietnice. Wszystko wszystkim obiecano też już w Elblągu. Tamtejsze wybory samorządowe to teraz wielka nadzieja Platformy i kolejna szansa PiS-u. PO widzi w nich nadzieję na odwrócenie złej sondażowej i wyborczej passy z ostatnich tygodni, a PiS ma szansę na podtrzymanie tej dobrej, opisywanej hasłem "wczoraj Rybnik, dzisiaj Elbląg, jutro cały kraj".

Wyborczy kanał

Skoro walka nieprędko się skończy, to trzeba się na nią dobrze uzbroić i obie strony to robią. Oręż został wybrany i jest nim kanał. To znaczy projekt przekopania Mierzei Wiślanej. Projekt dziś forsowany przez polityków PiS-u, do którego PO podchodzi z dużą rezerwą. Problem w tym, że do niedawna jego gorącą zwolenniczką była dzisiejsza kandydatka Platformy na prezydenta Elbląga.

Kurczę dojone

Czasy, kiedy hodowlane kury czy kurczaki biegały po ogrodzie i jadły ziarno minęły bezpowrotnie. Biznes hodowlany przez ostatnie lata bardzo się zmienił. Widać to nie tylko po nowoczesnej technologii, ale też po wielkości zwierząt - np. dzisiejsze kurczaki są o blisko kilogram większe niż kiedyś, a to oczywiście efekt tego, jak są karmione.

Na dopingu

To, że hodowlane zwierzęta są karmione antybiotykami przyspieszającymi ich rozwój wiadomo od dawna. Od kilkunastu lat w Europie jest to zakazane (chyba, że chodzi o leczenie). Po tym, jak teraz wyszło na jaw, że wielu hodowców jednak faszeruje swoje zwierzęta nielegalnymi lekami wielu zadaje sobie pytanie czy w ogóle jeść jeszcze mięso? Czy specyfiki podawane krowom, świniom czy kurczakom mogą być niebezpieczne dla ludzi? Nie ma badań, które jednoznacznie by to potwierdzały, bo - jak mówią specjaliści - takich badań nikt dotąd nie przeprowadził. Są jednak niepokojące obserwacje lekarzy

Gdy kontroli pięć...

Jak pokazuje ostatnia - a kolejna już w ciągu roku afera mięsna - zawodzi system kontroli na rynku żywności w Polsce. Choć w sumie jest aż pięć instytucji odpowiedzialnych za sprawdzanie tego, co ostatecznie trafia na nasz talerz, to nie gwarantuje to bezpieczeństwa. Zamiast współpracy jest niejasny podział kompetencji między tymi instytucjami. Dochodzi do absurdu - kto inny kontroluje mięso w zwykłym sklepie, a kto inny jeśli sklep jest z garmażerką. Absurdów jest więcej. Jest też pomysł, by ten bałagan uporządkować i powołać policję żywieniową.

Jak cię widzą

Burzliwa dyskusja o finansowaniu z państwowej kasy ubrań dla polityków skłoniła nas do przyjrzenia się wizerunkowi naszych parlamentarzystów. Pod tym względem w ostatnich latach nastąpiła wręcz rewolucja.

Kasa dla polityków

Po tym, jak na jaw wyszły kontrowersyjne partyjne faktury nie tylko na ubrania, ale też na alkohole, cygara, restauracje i kluby nocne, politycy zaczęli licytować się, która partia bardziej szasta pieniędzmi podatników, a premier znów przypomniał sobie o pomyśle całkowitej likwidacji finansowania partii z budżetu. Pomysł w Platformie co jakiś czas wraca, ale tak naprawdę to pomysł bez szans na poparcie w Sejmie. Zresztą - jak pokazuje przykład innych krajów - nie chodzi o to, skąd partie dostają pieniądze - ale o jawność i przejrzystość ich finansowania.

Pierwszy garnitur

Po tym, jak media prześwietliły sprawozdania finansowe partii - rozpętała się burzliwa dyskusja o garniturach premiera. Czy powinien za nie płacić podatnik? W tej dyskusji łatwo o tani populizm, bo trudno zaprzeczać, że szef rządu - jako jedna z najważniejszych osób w państwie - musi sensownie wyglądać (cytując jego samego). Kupowania z państwowej kasy ubrań dla premiera można by więc bronić - albo uznać, że szef rządu powinien nie tylko sensownie wyglądać, ale też sensownie zarabiać, by garnitury kupować za swoje pieniądze.

Podejrzany Anonimo

Zatrzymano pierwszą osobę podejrzewaną o związek z alarmami bombowymi. Ale minister spraw wewnętrznych zapowiada koleje zatrzymania. Bo jest niemal pewne, że za tym, co się stało stoi jakaś zorganizowana grupa. Maile z groźbami wysyłano z zagranicznych serwerów i, jak zdradza minister Sienkiewicz, w wyrafinowany sposób zacierano ślady. Według szefa MSWiA dzisiejsze alarmy to: "obrzydliwa hucpa, a nie akt terroru". Kim mogą być sprawcy i o co im chodziło?

Fałszywy alarm

Wszystko zaczęło się rano od anonimowych maili z groźbą podobnej treści. Odebrało je kilka szpitali, prokuratury, sądy, inne urzędy i centrum handlowe. Potem ewakuacja ludzi i poszukiwanie bomb. Szybko stało się jasne, że to nie incydent, a zorganizowana akcja. Alarmy okazały się fałszywe, ale skutecznie sparaliżowały pracę wielu instytucji. Najtrudniejsza sytuacja była w szpitalach, gdzie decyzja o ewakuacji jest bardzo ryzykowna.

Powtórka z obietnic

Ciesząc się z każdej oddanej drogi kierowcy czekają na kolejne. I minister Nowak obiecuje, że będą. Obiecuje po raz kolejny. W zatwierdzonym właśnie przez rząd planie budowy 700 kilometrów nowych ekspresówek wiele z nich to drogi, które (zgodnie z poprzednimi zapowiedziami) już powinny być gotowe. Mamy powtórkę z zapowiedzi. Pytanie: jakie są szanse, że nie powtórzą się problemy z ich realizacją?

W drodze przez Polskę

Budowlany boom drogowy przed Euro bardzo zmienił w ostatnich latach mapę drogową Polski. Jak bardzo i czy na lepsze? "Czarno na Białym" pokazuje eksperyment na trasie z gór do morza. Dwa lata temu ta podróż samochodem zajęła naszemu reporterowi 11 godzin z przygodami. Tę samą trasę, ale nowymi drogami Leszek Dawidowicz pokonał kilka dni temu. Nie zdradzając jeszcze czasu przejazdu jedno (przed wakacyjnym sezonem) można powiedzieć na pewno: to wciąż podróż z przygodami.

Euro fuszerka

Na początek autostrada A2 łącząca Warszawę z zachodnią Europą. Dzięki piłkarskiemu Euro już od roku można nią jeździć, ale po roku już widać skutki budowlanego pośpiechu. Niezabezpieczone nasypy, rozmywane po każdej większej ulewie, coraz bardziej odsłaniają podziemną konstrukcję dogi. Brak właściwego odwodnienia sprawia, że po każdej ulewie niszczone są też pola wokół części autostrady. Niedoróbek jest więcej. Zdjęcia zrobione przez naszego reportera nie pozostawiają wątpliwości, choć inwestor (czyli państwo) nie do końca je podziela.