Teraz pokażemy tych, którzy piją, jeżdżą i... rządzą. W małych miejscowościach i społecznościach, gdzie wszyscy się znają i są ze sobą powiązani, jak na dłoni widać, gdzie zaczyna się problem. Burmistrz jeździ pijany, mieszkańcy go "kryją", a lokalni stróże prawa przymykają oko. Pełne przyzwolenie. I dopóki nie dojdzie do wypadku, nie ma tematu. A nawet, jak dojdzie, to nie ma poczucia winy. Jest arogancja i brak skruchy. W "Czarno na białym" ujawniamy kilka takich historii, w których mechanizm jest zawsze ten sam.