Czarno na białym

Czarno na białym

Bez limitu

W przypadku nowotworów - czas jest decydujący. Pomysł onkologów, by znieść limity w leczeniu raka brzmi odważnie, ale nie zupełnie abstrakcyjnie. Główna obawa jest taka, że system, czyli kasa, tego nie wytrzyma. Ale może wcale nie chodzi o dodatkowe pieniądze, a lepsze wykorzystanie tych, które już są. Innymi słowy - onkolodzy proponują duże zmiany w organizacji diagnostyki, a potem leczenia. Są już konkretne pomysły. Czy są nadzieją dla chorych?

Europejskie wisienki na torcie

W pociągu do Brukseli pojawiają się też inne znane twarze. Nawet bardzo znane, choć niekoniecznie z politycznej strony. Takie atrakcyjne, bo medialne, "jedynki" na listach wyborczych dla wyborców mają być jak wisienki na torcie.

Do Brukseli z antyeuropejskimi hasłami

O unijne posady chcą walczyć nawet ci, którzy są przeciwko Unii. Po tym, jak Marsze Niepodległości zgromadziły tysiące uczestników - narodowcy nabrali apetytu na więcej. I antyeuropejskie przekonania nie przeszkadzają w smakowaniu europejskiego tortu. To ma być jednak tylko deser przed daniem głównym, czyli Sejmem. Czy jeśli teraz zamiast krzyczeć "precz z Brukselą" będą nawoływać do obrony polskich interesów, mają na to szansę?

Z kim prezes PiS zawalczy o Brukselę?

Zmierzający do przejęcia władzy PiS będzie chciał wygraną w eurowyborach potwierdzić sondażową pozycję lidera w kraju i odzyskać siłę w Brukseli, gdzie teraz prym wiodą pisowscy banici, dla których z kolei majowe wybory to właściwie "być albo nie być" w polityce na najbliższe lata. Z kim Jarosław Kaczyński chce walczyć o Brukselę?

Europejski desant byłych ministrów

W eurowyborach, jeszcze bardziej niż w tych krajowych, liczą się znane twarze. I to na nie stawiają partie. W Platformie i PSL szykuje się wręcz europejski desant byłych ministrów. Pomijając już kwestie, czy odeszli z rządu, by kandydować - czy kandydują, bo odeszli z rządu - jedno jest pewne - to będą lokomotywy partyjnych list. Lokomotywy, które po wygranej być może odczepiają się od wagonów i wrócą do kraju. Już dziś można obstawiać, ilu europarlamentarzystów za rok zobaczymy znowu... tyle że w parlamentarnej kampanii.

Życie po śmierci

Cena wojny i polityczny bilans... a gdzieś w tle to jednak przede wszystkim ludzkie dramaty. Starszy szeregowy Grzegorz Nosek zginął w Iraku, zaledwie po miesiącu służby. Mija 10 lat, a jego najbliżsi wciąż nie potrafią mówić o tym bez emocji. Ale chcą mówić - a to wyjątek. Bo ci, którzy opowiadają o tym, jak wygląda ich życie po śmierci syna, męża czy przyjaciela - spotykają się potem z oskarżeniami o robienie sobie rozgłosu, "kariery" na śmierci kogoś najbliższego.

Misja prawie skończona

Przez ostatnich kilkanaście lat w Iraku i Afganistanie zginęło 65-u polskich żołnierzy, prawie tysiąc zostało rannych. Teraz - gdy nasza misja w Afganistanie po 12 latach kończy się - jest więc pytanie - czy miała ona sens? Czy cena, jaką Polska zapłaciła za sojusz w "wojnie z terroryzmem" - nie okazała zbyt wysoka? Czy poza kosztami, są jakieś korzyści dla nas i dla Afgańczyków?

Cena kalectwa

Żołnierze, którzy życiem lub zdrowiem zapłacili za udział Polski w misjach wojskowych w Iraku i w Afganistanie. O tej ogromnej cenie mówi się zawsze, gdy ktoś zginie lub zostanie ranny. Potem wszyscy wracają do codzienności, a codzienność tych, którzy wracają z misji okaleczeni i niepełnosprawni często przypomina koleją wojnę. Wojnę, w której tym razem walczą o siebie, o zdrowie i godne życie. To jest historia plutonowego Mariusza Saczka - pierwszego żołnierza, który zdecydował się walczyć z ministerstwem obrony i w sądzie domaga się zadośćuczynienia i odszkodowania za utratę zdrowia. Został ciężko ranny w Afganistanie, gdy pod samochodem wybuchła mina. MON zapłacił weteranowi wszystko, co zgodnie z prawem mu przysługiwało. Problem w tym, że to nie wystarczy na leczenie i rehabilitację. Jaka jest cena kalectwa?

Zawód tancerka

Ten biznes kręci się nie tylko dzięki klientom, hojnie wynagradzającym panie i chętnie płacącym za drogie alkohole. W tym świecie nie brakuje także chętnych, by alkohole sprzedawać i tańcem tych hojnych klientów przyciągać. Mowa oczywiście o tancerkach, które pracują w klubach go-go. A kwoty jakie w nich potrafią zarobić są naprawdę imponujące. Opowiedziały o nich naszemu reporterowi, ale Jacek Smaruj rozmawiał z nimi nie tylko o pieniądzach.

Się kręci!

Świat klubów go-go, kojarzących się głównie z tańcem przy rurze. Taniec przy rurze nie powinien jednak - zapewne ku zaskoczeniu wielu - kojarzyć się jedynie z klubami go-go. Nie tak dawno rozważano - zupełnie poważnie - wprowadzenie go do programu igrzysk olimpijskich, bo poll dance to dyscyplina sportu. Ale nie ze względu na sportowe emocje, zainteresowanie tańcem przy rurze jest coraz większe, a liczba klubów, nie sportowych, a go-go gwałtownie rośnie. I być może pewne elementy ze sportem są tu wspólne, jednak emocje wywołują głównie pieniądze.

Różowe imperium go-go

Kilka dni temu jedna z najbardziej wpływowych w tym świecie osób znalazła się w centrum zainteresowania mediów. Mimowolnie, bo na takim rozgłosie Janowi Sz. raczej nie zależało. Po otwarciu w sercu Warszawy, na Trakcie Królewskim, kolejnego klubu, właścicielem całej sieci zaczęły interesować się media. Zainteresował się także Przemysław Wenerski i ustalił, że Jan Sz., prześwietlany jest od dłuższego czasu. Nie przez dziennikarzy, a przez prokuratorów.

Białka Tatrzańska zamienia się w kurort

Gdy pod Giewontem górale kłócą się o stok na Gubałówce, blokują rozbudowę Zakopianki i stawiają weto w sprawie naśnieżania Kasprowego, mieszkańcy sąsiedniej Białki Tatrzańskiej robią coś dokładnie odwrotnego - zwierają szyki, organizują spółkę i z coraz większym powodzeniem rywalizują o turystów i ich pieniądze. Rozmowy górali nie były łatwe, bo trzeba było jechać nawet do Chicago, ale jest efekt.

Czy Zakopane to wciąż zimowa stolica Polski?

Góry stoją, jak stały, ale sporo się zmienia u ich podnóża. Jeszcze do niedawna pytanie o zimową stolicę Polski było retoryczne. Zakopane jawiło się jako raj i dla narciarzy i dla turystów. Miasto zapadło jednak w zimowy sen, co przyznają już nawet sami górale. Brak aktualnie śniegu to akurat nie ich wina, ale brak dobrych wyciągów, nowoczesnej infrastruktury i porządnej drogi dojazdowej już tak. Bo w Zakopanem łatwiej zjechać z najtrudniejszej trasy narciarskiej, niż dojść do porozumienia między góralami.

Wszystkie kobiety premiera

Premier Tusk stawia na kobiety - to widać nie tylko po ostatniej nominacji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Prawa ręka w rządzie - Elżbieta Bieńkowska. Prawa ręka w partii - Ewa Kopacz. Do tego rządy kobiety w stolicy. I pytanie - czy premier rzeczywiście stawia na kobiety, czy tylko się nimi otacza? Czy ten "damski dwór" to PR-owa zagrywka przed wyborczym maratonem, czy nowa polityczna jakość?

Nowa twarz rządu

Małgorzata Kidawa-Błońska w PO jest od początku, ale dotąd nie należała do najbliższych współpracowników premiera Tuska. Denerwuje się, gdy słyszy, że została rzeczniczką rządu, by ocieplić jego wizerunek. Ale to nawet w samej Platformie słychać obawy, czy będzie dopuszczana do najważniejszych informacji w rządzie. W swoim pozapolitycznym życiu pokazała, że potrafi zaryzykować jeśli wierzy w sukces. Czy ryzyko bycia rzecznikiem słabo notowanego rządu też jej się opłaci?

"Cięty język i żelazna ręka". To ona zastąpi Donalda Tuska?

Kobieta, która twierdzi, że nie chce być politykiem, ale w najbliższym czasie będzie miała wielki wpływ na politykę rządu. Wczoraj nawet stanęła na jego czele. W zastępstwie będącego na urlopie Donalda Tuska. Nie wicepremier Piechociński, ale właśnie ona - Elżbieta Bieńkowska. Nienaganny wygląd, cięty język i żelazna ręka - taki opis kreślą ci, którzy ją znają. Jeśli do tego dodać ogrom władzy, jaką dał jej teraz premier, to wydaje się, że polityczny plan na Bieńkowską może nie kończyć się na rozdzielaniu unijnych pieniędzy. Czy Donald Tusk szykuje ją na swoją następczynię?

Grafen i co dalej?

To kwestia pewnie kilkunastu lat, ale są już konkretne pomysły na wykorzystanie nowej technologii grafenowej. Ale jak mówi laureat nagrody Nobla za odkrycie grafenu - to dopiero początek wykorzystania możliwości tego niezwykłego materiału.

Pogromca nowotworów?

Zaczęło się od "bazgrania ołówkiem" - a teraz możliwości są nieograniczone. Grafen jako pogromca nowotworów? Za wcześnie, by robić teraz duże nadzieje, ale są pierwsze eksperymenty, które pokazują niezwykłe właściwości tego materiału i dają interesujące efekty. Czy to może być zapowiedź rewolucji w medycynie?

Polski grafen nowej ery

Od niecałego miesiąca - pierwsi na świecie - Polska produkuje na skalę przemysłową materiał, jakiego jeszcze nie było. Choć niewidoczny dla oka - jest najtwardszy, najmocniejszy, super wytrzymały i świetnie przewodzący prąd. Nie trzeba się interesować wielką nauką, żeby już wiedzieć, że nagrodzony Noblem grafen bardzo zmieni naszą codzienność. Jak rodzi się nowa era w materialnym świecie?

Walka z wiatrakami

Sposób na pijanych kierowców i dowód na to, że nie trzeba wcale zaostrzać prawa - wystarczy konsekwentnie stosować to, które już jest. Tak, jak w Zielonej Górze, gdzie kierowcy na podwójnym gazie przez pewien czas nie mogli liczyć na bezkarność. To przez częste policyjne kontrole i publikowanie wyroków w sieci. Ta policyjno-prokuratorska współpraca szybko przyniosła efekty. Na pijących padł blady strach i coraz rzadziej siadali za kierownicę, co czarno na białym widać w statystykach. Ale ten oręż w walce z pijanymi kierowcami prokuratorom wytrąciła z ręki Prokuratura Generalna.