Czarno na białym

Czarno na białym

Miliard dla Walentego

Różowo-czerwone szaleństwo, czyli Walentynki po polsku. Dla jednych to dobra okazja, by okazywać uczucia i miło spędzać czas, dla innych kolejny przejaw bezmyślnego kopiowania zachodnich, obcych naszej kulturze i tradycji wzorów. Kontrowersji to święto nie budzi chyba tylko w jednym środowisku: wśród handlowców. Bo tu mamy tylko radość i oczekiwanie - oczekiwanie na Świętego Walentego, który przyprowadzi klientów i zapewni pokaźny zysk.

Oszust matrymonialny

Na tym trudnym rynku, jak na każdym innym, zdarzają się też oszuści - matrymonialni. Jakkolwiek by to nie brzmiało, w policyjnych statystykach figuruje taka kategoria przestępstw. Co więcej, analizy psychologiczne pozwoliły nawet wyróżnić konkretne typy oszustów matrymonialnych. Ich pomysłowość jest naprawdę zaskakująca, a naiwność ofiar może być często - delikatnie mówiąc - zastanawiająca. Za dowód może posłużyć miłosna historia z talibami i amerykańskim generałem w roli głównej.

Miłość w sieci

Już kilka milionów Polaków - jak za chwilę się przekonamy - szaleństwem miłości próbuje zarazić się w sieci. Z badań wynika, że nawet połowa osób szukających miłości wierzy, że znajdzie ją dzięki portalom randkowym. I to właścicieli takich serwisów cieszy, bo zapewnia niemałe zyski, ale nie tylko właściciele i nie tylko dzięki pieniądzom odnajdują tu szczęście.

Zdrajcy i patrioci

Ryszard Kukliński: bohater - czy zdrajca? 10 lat po jego śmierci spór o to wciąż jest pełen emocji. Po 25 latach wolnej Polski jest to w istocie spór o ludzką pamięć, czyli o to, co powinno być w podręcznikach i na pomnikach. I to tłumaczy, dlaczego wśród największych krytyków Kuklińskiego są byli oficerowie komunistycznych służb. Dla nich polski agent CIA może być jak wyrzut sumienia, bo stawia ich przed trudnymi pytaniami: o ich wybory i o to, komu do końca służyli. Takie pytania Przemysław Wenerski zadał generałowi Markowi Dukaczewskiemu - byłemu agentowi wojskowego wywiadu PRL, a potem szefowi wojskowych służb specjalnych w wolnej Polsce. Temu, który dziś głośno i wprost mówi o Kuklińskim: zdrajca.

Narodziny agenta

Spór o Kuklińskiego zaczyna się już od tego, w jaki sposób doszło do nawiązania jego współpracy z CIA. Czy agent o pseudonimie Jack Strong został zwerbowany przez Amerykanów, czy też sam się do nich zgłosił? Ma to znaczenie dla wyjaśnienia motywacji, pobudek, dla których oficer, mający mocną pozycję w Polsce, postawił wszystko na jedną kartę. Najważniejsze dokumenty pewnie wciąż skrywają amerykańskie i rosyjskie archiwa, ale z tego, co dziś wiemy, nie ma dowodów, by podważać wersję samego Kuklińskiego. Choć krążących hipotez jest więcej.

Czy żyją?

Śmierć obu synów Ryszarda Kuklińskiego otoczona jest tajemnicą. Niewiele wiadomo też o nich samych - właściwie tylko tyle, co spisali agenci SB rozpracowujący ich ojca. Wiadomo, że obaj tragicznie zginęli w Ameryce - rok po roku. Nieszczęśliwe wypadki? Zemsta rosyjskich służb? Czy amerykańska mistyfikacja i synowie wcale nie zginęli? Ta ostatnia wersja ostatnio znów wróciła w wypowiedzi byłego szefa wojskowych służb specjalnych. Czy jest możliwa?

Solidarność zawodowa

Brak konsekwencji karnych - to jedno. Jest jeszcze odpowiedzialność zawodowa. Jak sprawdziliśmy - w ostatnich 4 latach - sąd lekarski nie odebrał ani jednego prawa wykonywania zawodu za błędy w leczeniu. Co więcej, sprawa lekarza jednego z największych akademickich szpitali w Warszawie pokazuje, jak źle pojęta solidarność zawodowa bierze górę nad dobrem chorych. Choć, z drugiej strony - czytając kodeks etyki lekarskiej - trudno się dziwić.

Powolna Temida

Ciągnące się latami śledztwa i procesy - to znak rozpoznawczy dla spraw dotyczących błędów lekarskich. Sprawdziliśmy, na jakim etapie jest wyjaśnianie głośnych kiedyś tragedii pacjentów: 3-letniego Jasia i rocznego Bolka. Życia im już nic nie zwróci, ale rodziny chcą wiedzieć dlaczego straciły dzieci i kto za to odpowiada. Niestety, na odpowiedź będą jeszcze długo czekać.

Taka rzeczywistość

Dramatyczna historia z Warszawy, gdzie 3,5 roku temu w jednym ze szpitali zmarła kobieta, u której na czas nie zdiagnozowano udaru mózgu. Nie zdiagnozowano, bo opis kluczowego badania zrobiono dopiero po pięciu dniach. Poważne nieprawidłowości w pracy szpitala stwierdziła kontrola NFZ, potwierdzili to biegli - ale dotąd prokuratura postawiła zarzuty tylko jednej osobie. Początkującej wtedy młodej lekarce, która feralnego dnia podejmowała decyzje sama, bo na oddziale nie było doświadczonych lekarzy, choć powinni być.

Chaos i kontrowersje

Mariusz T. na wolności będzie czekał na decyzję sądu o ewentualnej ponownej izolacji. Teoretycznie, bo choć mężczyzna po 25 latach więzienia jest wolnym człowiekiem, to wciąż nie wiadomo, czy już na wolność wyszedł. Teoretycznie, bo czas mija przed północą. Do ostatniej chwili trwała prawna batalia o to, by jednak został za kratami. Batalia, która tej ostatniej doby wyglądała już na desperację. Jeden wielki chaos. Ale to niejedyny problem z kontrowersyjną ustawą o izolacji najgroźniejszych przestępców. Pomijając już kwestię, czy ustawa jest zgodna z konstytucją czy nie, jest wiele niejasności co do tego, jak ta ustawa ma być realizowana. Jest też wątpliwość, czy nie będzie ona nadużywana.

Zagubione szczegóły

Nie byłoby dziś tego całego zamieszania z kontrowersyjną ustawą o izolacji najgroźniejszych przestępców, gdyby 25 lat temu nie uchwalono, budzącej również kontrowersje, ustawy o amnestii. Była amnestia - jest amnezja. Dziś mało kto pamięta lub chce pamiętać jaka presja, jakie emocje i tempo towarzyszyły uchwalaniu prawa, które wielu skazanym darowało karę, a innym - takim, jak Mariusz T. - karę znacznie łagodziło. Intencja była szlachetna - po obaleniu komunizmu zamienić system opresji w system sprawiedliwości. Ale diabeł tkwił - podobnie jak dziś w ustawie o izolacji przestępców - w szczegółach. A te, w pośpiechu, umknęły.

Skazany za pedofilię na wolności od 11 dni. Zamknął się w domu

Gdy wszyscy żyją przypadkiem Mariusza T., od 11 dni na wolności jest już inny groźny przestępca. Skazany za morderstwo i pedofilię - pierwszy, wobec którego zastosowano ustawę o wyjątkowo niebezpiecznych więźniach. Wyszedł na wolność i zamknął się w domu. Non stop jest obserwowany przez policję. Czeka na decyzję sądu. Czy ponownie zostanie izolowany?

Na odwyku

Wszystkie tak zwane twarde narkotyki zabiją prędzej czy później każdego uzależnionego, który nie podejmuje walki o życie. Bardzo trudnej walki, w której nigdy nie można czuć się w pełni wygranym. Toczy się ją do końca życia, a zaczyna w specjalistycznym ośrodku. Katarzyna Górniak była w takim miejscu i poznała ludzi, którzy - jak mówią - zdecydowali się przełamać samych siebie. Część z nich próbuje to zrobić kolejny raz, bez żadnej gwarancji, że tym razem się uda.

Teraz czyści

Heroina - "królowa narkotyków". Wprowadza w stan euforii, uspokaja, relaksuje. I zabija. To ona jest przyczyną zdecydowanej większości zgonów związanych z zażywaniem narkotyków. Tak dla leczących się w Wandzinie jak i brylujących w świecie show businessu jest więc najczęściej początkiem dramatycznej drogi, na której zwycięstwo nad narkotykiem oznacza życie w strachu, a przegrana z uzależnieniem życie kończy. Jacek Smaruj.

Taka gmina

O dwudziestototysięcznych Łapach na Podlasiu usłyszała cała Polska, gdy niedawno tamtejsi radni przyjęli uchwałę jednogłośnie sprzeciwiającą się gender. Radni uznali, że muszą to zrobić, by chronić dzieci i młodzież przed demoralizacją. Myli się jednak ten, kto uważa, że to w Łapach dziś największy problem. Mieszkańców najbardziej trapi ogromne od lat bezrobocie, ale z tym radni na razie nie potrafią sobie poradzić.

Gender hamulcowi

Na czele politycznej krucjaty przeciwko gender stoi posłanka Beata Kempa z Solidarnej Polski. Zaangażowała się w tę walkę na całego - w Sejmie powołała specjalny zespół przeciwników ideologii, namawia do współpracy żonę premiera i jeździ po Polsce z pełnymi emocji i pasji wykładami o zagrożeniach, jakie gender niesie dla dzieci, rodziny i ludzkości. Bez wątpienia znowu jest widowiskowo. Mniej spektakularne są jednak efekty pracy pani poseł w parlamencie tej kadencji czy w regionie, z którego została wybrana do Sejmu

"Byłem ateistą..."

Klub przeciwników gender doczekał się swoich liderów i w Kościele, i w Sejmie, i w samorządach. Walka - z jak mówią - "śmiertelnie groźną" ideologią - stała się celem ich publicznego istnienia, a może nawet coś więcej - sposobem na autopromocję i popularność. Człowiek, który z wybitnego wyważonego naukowca - jak mówią jego znajomi ku ich zaskoczeniu - przeobraził się w radykalnego bojownika antygenderyzmu. Ksiądz, który kiedyś był ateistą. Wróg homoseksualizmu, który mówi, że ma homoseksualnych przyjaciół. Kim jest ksiądz Dariusz Oko - znany dziś ze swoich dosadnych i bezkompromisowych wystąpień?

Na lodzie

Teraz dyscyplina, która nie jest w Polsce tak popularna jak skoki narciarskie. Fachową nazwę pewnie nawet mało kto kojarzy, ale panczeniści, czyli łyżwiarze szybcy, też mają w Soczi szanse na medale, bo w tym sezonie stawali już na podium Pucharu Świata. Są nadzieją, choć beznadziejne mają warunki do trenowania. Właściwie to w Polsce w ogóle ich nie mają - stare tory, brak krytej hali i brak pieniędzy, na co spektakularnie zwróciły uwagę dwie panczenistki, które rozebrały się dla jednego z męskich czasopism.

Apetyt na medal

Skoczkowie, panczeniści, no i oczywiście Justyna Kowalczyk. Ale nie tylko - olimpijski balon oczekiwań jest już bardzo nadmuchany. Niektórzy, jak Apoloniusz Tajner, mówią nawet o historycznej szansie na medale i tu pada liczba 12. Ostrożniejsi optymiści mówią o wyrównaniu rekordu z poprzednich igrzysk, czyli o 6 medalach. Faktem jest, że w sportach zimowych Polacy jeszcze nigdy nie odnosili tak wielu sukcesów jak teraz . Ale wiadomo też, jakimi mistrzami jesteśmy w podgrzewaniu temperatury "przed", a potem schładzaniu rozpalonych głów "po".