Czarno na białym

Czarno na białym

Kontrola i wiara

Jak do tego mogło dojść? To dyżurne pytanie zawsze padające w takich sytuacjach. I zawsze odpowiedzią ze strony instytucji państwowych jest zapowiedź kontroli. Tak samo jest w tym przypadku. Nie wiadomo tylko kto i co ma kontrolować. Bo część ośrodków podlega ministerstwu edukacji, część ministerstwu pracy, część urzędom miasta, a te kościelne nie do końca wiadomo komu. Taki chaos trwa od wielu lat, a nasz reporter słyszy kolejne dyżurne urzędnicze zapewnienie, że "sytuacja będzie przedmiotem dyskusji".

Lanie wody?

Nie możemy pokazać dowodów na skuteczność leków homeopatycznych, bo ich propagatorzy jednoznacznych nie mają. "Czarno na białym" nie może udowodnić też, że leki te nie działają - jak twierdzą ich przeciwnicy - bo i oni nie dysponują wynikami badań naukowych na ten temat. Chociaż przeprowadzają widowiskowe eksperymenty. Spór między tymi dwoma medycznymi obozami rozgorzał na nowo po tym, jak jedna z uczelni medycznych - ku oburzeniu Naczelnej Rady Lekarskiej i radości lekarzy homeopatów - wprowadziła homeopatię jako kierunek studiów podyplomowych.

Wiara czyni cuda

To, że dowodów na skuteczność homeopatii nie ma, nie przeszkadza wielu lekarzom jej stosować, aptekarzom sprzedawać, a pacjentom w nią wierzyć. I w tej sprawie "wiara" to bardzo ważne słowo. Jest jeszcze kilka pojęć kluczowych, takich jak "pamięć wody" czy "energizowanie". I podstawowa, aczkolwiek trudna do zrozumienia, zasada, że im bardziej jakąś substancję rozcieńczymy, tym silniej ona działa. Jak to możliwe?

Aaaby zdrowym być

Jeszcze jeden świat, w którym zdrowie nazywane jest wartością największą. Tym razem bez wątpienia jest to świat paramedyczny. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że bioenergoterapeutów, magnetyzerów, osteopatów i różnego rodzaju uzdrowicieli jest w Polsce około stu tysięcy. Czyli prawie tylu, ilu lekarzy. Dopóki ich metody są jedynie uzupełnieniem leczenia, można na nie patrzyć z ostrożnym uśmiechem, poważne problemy zaczynają się, gdy uzdrowiciele lekarzy zastępują. A i tak się zdarza.

Przystanek w drodze

"Bożą symfonię" trzeba umieć albo chociaż chcieć usłyszeć. Zatrzymując się na chwilę i chociaż przez chwilę myśląc o rzeczach ważnych. O życiu i śmierci. O wierze, nadziei i miłości. Przemysław Wenerski próbował na kilka minut do takiej refleksji Państwa namówić. I robił to w miejscu które jest jednym z symboli bezrefleksyjnego pędu, w jakim jesteśmy każdego dnia.

Czas Wielkiej Nocy

Bez względu na numer na skorupce i cenę, jajko jest jednym z najważniejszych symboli tych świąt. A święcenie, to część wielowiekowej tradycji związanej z wydarzeniami, które - o czym często zapominamy - są ważniejsze nawet od narodzin Jezusa. Wielkanoc to dla chrześcijan czas radośniejszy od Bożego Narodzenia, mimo że dużo mniej widowiskowy z komercyjnego punktu widzenia.

Jaja (nie tylko) wielkanocne

Dziś wszystko, co nie tylko w przeddzień Wielkanocy powinniśmy wiedzieć o jajkach. Nasz koszyk zanieśliśmy do laboratorium i dowiedzieliśmy się rzeczy zaskakujących. Pytaliśmy, czy jaja ekologiczne są zdrowsze od zwykłych i czy kury żyjące na wolnym wybiegu są szczęśliwsze od tych pozamykanych w klatkach. Oczywiście sposobu, żeby jednoznacznie określić poziom szczęścia kur, jeszcze nie ma. Specjaliści mają jedynie pewne podejrzenia.

Trampolina do politycznej kariery

Popularność jest najlepszą trampoliną do politycznej kariery i tak jest na całym świecie. Sportowców, którzy weszli do polityki, było i jest wielu. Choć niewielu udało się w polityce dorównać swoim sportowym sukcesom. Dlaczego?

Sportowcy w polityce

Jednak sport i polityka to dwie kompletnie inne dyscypliny. Widać to w Sejmie, gdzie byli mistrzowie są prawie niewidoczni. Inaczej niż w kampanii wyborczej, w której partie lubią afiszować się znanymi nazwiskami. To, co może najbardziej zaskakiwać, to fakt, że nawet sport z byłych sportowców nie ma wielkiego pożytku.

Z ringu do polityki

Człowiek, który nieraz pokazał, że jest waleczny i nie boi się ryzyka, ani rywali, nawet najsilniejszych. Nie został mistrzem świata wagi ciężkiej, ale gdy kilka dni temu ogłosił, że ring chce zamienić na europarlament - chyba dopiero wtedy w Tomasza Adamka zwątpiło wielu, nawet jego dotychczasowych kibiców. Bo to, że Zbigniew Ziobro potrzebuje znanego nazwiska, żeby walczyć o polityczne przetrwanie, nie dziwi, ale do czego Adamek potrzebuje Ziobry?

Rita Gorgonowa. Rehabilitacja po latach?

Procesy poszlakowe właściwie zawsze pozostawiają jakąś wątpliwość, ale zwrotu w tej sprawie - i to po ponad osiemdziesięciu latach - nic nie zapowiadało. Sprawa Rity Gorgonowej, czyli poszlakowy proces o morderstwo, którym żyła przed wojną cała Polska, może wrócić na wokandę. Córka i wnuczka skazanej kobiety chcą jej rehabilitacji. To o tyle zaskakujące, że nie ma żadnych nowych dowodów, ale jest adwokat, który zamierza doprowadzić do ponownego procesu. W jaki sposób?

Seks, zazdrość, zbrodnia

Jedna z najbardziej tajemniczych spraw polskiej kryminalistyki. Cztery ofiary, których ciał nigdy nie odnaleziono, żadnych świadków morderstwa, żadnych bezpośrednich dowodów. A mimo to sąd nie miał wątpliwości skazując kilka dni temu Mariusza B. na dożywocie. To historia, w której jest wszystko: seks, zazdrość, pieniądze i religia. Jest też niejasna rola żony jednej z ofiar. Kobieta, która była oskarżycielem posiłkowym teraz sama może trafić na ławę oskarżonych.

Separatyści, kosmici, statyści

Ukraina zdecydowała się na uderzenie i po południu odbiła z rąk prorosyjkich separtystów lotnisko w Kramatorsku. I na tym nie koniec. Tak zwani separatyści przejęli kilkanaście ważnych urzędów na wschodzie Ukrainy. Często bardzo brutalnie, jak w Gorłówce, gdzie aresztowano i wywieziono w nieznane szefa milicji, który nie chciał się poddać - inaczej niż cała jego jednostka, co wymownie widać na zdjęciach. Są zamaskowani, uzbrojeni, dobrze zorganizowani i bez skrupułów. Trudno uwierzyć, żeby tak działała spontaniczna grupa Ukraińców niezadowolonych z władz w Kijowie, choć taka jest propaganda Moskwy. A raczej jawna kpina, bo zbyt dużo jest dowodów na to, że prorosyjscy separatyści to tak naprawdę rosyjscy dywersanci.

Przemysłowe serce do przeszczepu?

Prezydent Putin konsekwentnie dąży do przejęcia kontroli nad wschodnią Ukrainą. Pytanie, dlaczego właściwie to robi? Pominąwszy jego imperialistyczne ambicje, jest też bardzo praktyczny, a to dla Rosji kluczowy powód. Wschód to przemysłowe serce Ukrainy. A ten przemysł to jedne z największych na świecie zakładów zbrojeniowych - produkują czołgi, rakiety i silniki odrzutowe do wszystkich rosyjskich samolotów.

Więcej niż wojna nerwów

Pierwszy cios właśnie dostali. Kijów rozpoczął akcję odbijania Wschodu. Po południu wojsko przejęło zajmowane przez separatystów lotnisko w Kramatorsku. Szef tej operacji specjalnej od razu zapowiedział, że armia będzie "likwidować" wszystkich, którzy nie złożą broni. Według jednych, wreszcie władze w Kijowie działają; według innych, konieczna jest ostrożność, bo łatwo dać Rosji pretekst do wejścia na wschodnią Ukrainę. Działanie czy brak działania? Paradoks polega na tym, że właściwie nie ma dobrego rozwiązania.

Wyścig w produkcji śmiercionośnych wirusów i bakterii

Z jednej strony trwa walka o powstrzymanie epidemii i chorób przez nie wywoływanych, z drugiej strony - wyścig w produkcji śmiercionośnych wirusów i bakterii. Bo to najgroźniejsza broń, jakiej można użyć przeciw człowiekowi. Nie widać jej, nie czuć, a atak terrorystyczny może wyglądać jak zwykła epidemia.

Czy grozi nam pandemia na miarę dżumy?

Na początku wygląda jak grypa. Kończy się krwotokiem w całym organizmie. Ebola była znana wcześniej w Afryce, ale teraz pojawia się w nowych miejscach i zabija błyskawicznie. Zmarło ponad 100 osób, a setki jest zarażonych. Światowa Organizacja Zdrowia mówi o epidemii wywołanej przez śmiercionośnego wirusa Ebola, z jaką nie mieliśmy do tej pory do czynienia. Wiadomo już skąd ta choroba się wzięła, ale na razie nie ma na nią żadnego leku.

Największe epidemie w historii

Dżuma w średniowieczu i grypa hiszpanka na początku ubiegłego wieku pochłonęły więcej ofiar niż obie wojny światowe razem wzięte. Zdziesiątkowały ludność do tego stopnia, że choroba nie miała już przez kogo się rozprzestrzeniać. I gdy słyszymy informację o Eboli, czy - jak w ostatnich latach - o SARS, ptasiej czy świńskiej grypie, pojawia się pytanie: czy dziś też może nam zagrozić pandemia na miarę tych znanych z historii?

"U niektórych osób, które do tej pory milczały, pękła bariera". Rozmowy z rodzinami ofiar w "Czarno na Białym"

10 kwietnia 2010 roku, o godzinie 8.41 samolot Tu-154 rozbija się na lotnisku Siewernyj pod Smoleńskiem. Tego dnia zaczęło się piekło rodzin 96 ofiar katastrofy smoleńskiej. W reportażu "Czarno na białym" opowiedzą historie, które w natłoku politycznych oskarżeń zostały zapomniane. - Mam wrażenie, że u niektórych osób, które do tej pory milczały, pękła bariera. I teraz mają potrzebę podzielenia się swoim ciężarem - mówi autor reportażu Cyprian Jopek.