- To było okropne. Była czwarta w nocy i było bardzo ciemno, bo elektryczności nie było. Wychodzić z domu to był koszmar, tym bardziej, że zewsząd było słychać krzyki, wszyscy wzywali pomocy, a leżeli pod gruzami, nie można było im pomóc - mówiła w rozmowie z reporterem TVN24 Ewa Szwaja, Polka mieszkająca w Amatrice.