Senat zdecydował o powołaniu komisji nadzwyczajnej do spraw wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus. Za jej powołaniem głosowało 52 senatorów, 45 było przeciw, nikt wstrzymał się od głosu. - Państwo, w którym służby specjalne mają wpływ na wynik wyborczy, przestaje być demokracją. Trzeba wyjaśnić, czy tak właśnie stało się w Polsce - uzasadniał powstanie komisji Marcin Bosacki (KO), który po głosowaniu został wybrany jej przewodniczącym.
Senat w środę zajmował się między innymi wnioskiem o powołanie komisji nadzwyczajnej do spraw wyjaśnienia przypadków inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus.
Chodzi tu o analizę grupy Citizen Lab, której ekspertyza wykazała, że w Polsce inwigilowani Pegasusem byli mecenas Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek, a także senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Fakt, że Krzysztof Brejza był inwigilowany, potwierdziła niezależnie teraz także Amnesty International.
52 głosy za powołaniem komisji, 45 - przeciwko
Podczas głosowania senatorowie zdecydowali o powołaniu komisji. Głosowało 97 senatorów. Za było 52 senatorów, przeciwko - 45. Nikt nie wstrzymał się od głosu.
W klubie PiS 45 senatorów głosowało przeciw powołaniu komisji. "Za" był senator PiS Jan Maria Jackowski. W klubie KO "za" powołaniem głosowało 40 senatorów. Wśród klubu KP-PSL wszystkich czworo senatorów głosowało "za". Podobnie zagłosowało ("za") dwoje senatorów PPS, dwoje senatorów niezależnych, jedyny senator Polski 2050 oraz jedyny senator Porozumienia.
Głosów nie oddali senatorowie: Wojciech Skurkiewicz (PiS), Marek Borowski (KO) i senator niezależna Lidia Staroń.
Pierwsze posiedzenie odbyło się jeszcze w środę. Na nim wybrany został przewodniczący komisji - jedyny kandydat na to stanowisko, Marcin Bosacki. Wybór komisji musi zostać teraz zatwierdzony przez Senat.
Kto w komisji? Proponowany skład
Skład komisji ma być dziewięcioosobowy.
Oprócz Bosackiego klub Koalicji Obywatelskiej mają reprezentować Magdalena Kochan i Sławomir Rybicki. Po jednym miejscu dostanie klub Koalicji Polskiej-PSL (wicemarszałek Michał Kamiński), Polska Partia Socjalistyczna (wicemarszałek Gabriela Morawska-Stanecka), Polska 2050 (Jacek Bury), koło senatorów niezależnych (Wadim Tyszkiewicz).
Dwa wolne miejsca przeznaczone są dla przedstawicieli klubu senackiego PiS, jednak wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS) zapowiedział, że senatorowie jego partii będą głosować przeciwko powołaniu w Senacie komisji i nie będą w niej uczestniczyć.
Były marszałek Senatu, aktualnie senator PiS Stanisław Karczewski ocenił, że komisja będzie "totalnie nielegalna". "To parodia parlamentaryzmu. Brednie. Konfabulacje. Wszyscy rozsądni ludzie powinni ją omijać szerokim łukiem" - napisał.
Czym zajmie się komisja?
Zadaniami komisji jest:
1) wyjaśnienie ujawnionych przypadków nielegalnej inwigilacji z użyciem m.in. oprogramowania szpiegowskiego "Pegasus" oraz naruszeń prawa podczas stosowania przez służby specjalne kontroli operacyjnej; 2) ocena wpływu ujawnionych przypadków nielegalnej inwigilacji na proces wyborczy w Rzeczypospolitej Polskiej; 3) opracowanie, wniesienie i udział w rozpatrywaniu przez Senat inicjatywy ustawodawczej reformującej działalność służb specjalnych na podstawie m.in. założeń przedstawionych 23 września 2019 r. przez Rzecznika Praw Obywatelskich i działającej przy Rzeczniku grupy ekspertów
Choć Senat nie ma uprawnień śledczych, to wnioskodawcy projektu przekonują, że powołanie komisji nadzwyczajnej "jest uzasadnione przede wszystkim ujawnieniem opinii publicznej bulwersujących informacji o nielegalnej inwigilacji kilku osób publicznych, w tym senatora Krzysztofa Brejzy w czasie, gdy był szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej w trakcie wyborów parlamentarnych w 2019 roku". Chodzi tu także o prokurator Wrzosek i mecenasa Giertycha.
Autorzy projektu przypomnieli, że z dostępnych informacji nie wynika, "by wobec każdej z tych osób toczyło się postępowanie dotyczące, choćby domniemanego, udziału w popełnieniu jakiegokolwiek przestępstwa", stąd rodzi się pytanie, czy "użycie oprogramowania Pegasus jest w ogóle dopuszczalne w trakcie stosowanej przez służby tak zwanej kontroli operacyjnej".
Zaznaczono, że komisja "przede wszystkim" powinna ocenić wpływ nielegalnej inwigilacji na wynik wyborów w 2019 roku.
Bosacki zwrócił się do senatorów PiS
Przedstawiciel wnioskodawców i kandydat na przewodniczącego komisji Marcin Bosacki przed głosowaniem argumentował, że wniosek został złożony z powodu "największej troski o stan naszej demokracji i przyszłość państwa". - Te słowa nie są czystą retoryką ani przesadą - uprzedził.
- Państwo, w którym służby specjalne mają wpływ na wynik wyborczy, przestaje być demokracją, przestaje należeć do obywateli. Trzeba wyjaśnić, czy tak właśnie stało się w Polsce - oświadczył.
Bosaki zwrócił się potem do senatorek i senatorów PiS. - Wiem, że wy sami nieoficjalnie mówicie, że obawiacie się, że mogliście być podsłuchiwani. Wy wiecie, że ci, którzy przez całe tygodnie mówili, że żadnego Pegasusa w Polsce nie było, są w tej chwili ośmieszeni - powiedział. - Czy naprawdę powołania tej komisji nie chce senator Wojciech Skurkiewicz? - zapytał.
Nawiązał przy tym do wywiadu wiceministra obrony narodowej Wojeciecha Skurkiewicza z 24 grudnia.
"Zdecydowanie bardziej ufam polskim służbom i temu, co mówią polskie służby, a służby jednoznacznie mówią o tym, że system Pegasus nie jest na wyposażeniu polskich służb. Nie jest wykorzystywany do tego, aby śledzić, inwigilować kogokolwiek w naszym kraju" - powiedział wtedy Skurkiewicz. Sam komentował na ten temat, że "tego typu działania" są nielegalne.
- Nie zakładam, że nasz kolega senator Skurkiewicz świadomie kłamał. Zakładam, że ktoś celowo wprowadził go w błąd. I ta komisja ma wyjaśnić, kto w sprawie totalnej inwigilacji Pegasusem przez lata okłamywał Polaków - skwitował Bosacki.
Skurkiewicz potem w bloku pytań do Bosackiego odniósł się do tych słów. Domagał się ze strony senatora przeprosin i sprostowania, jednak nie wskazał, który cytat był jego zdaniem fałszywy. - Nie usłyszałem żadnej korekty faktów ze strony senatora Skurkiewicza, więc nie wiem, co miałbym prostować. Mam nadzieję, że mi to wyjaśni - odpowiedział Bosacki.
Senator PiS pytał o Citizen Lab. Klich: nie chcę mi się wierzyć, że taki światły senator nie wie, co to Citizen Lab
W bloku pytań głos zabrał senator PiS Grzegorz Bierecki. - Dowiadujemy się, że na podstawie informacji, które uzyskał senator Brejza z firmy Citizen Lab, mamy powołać w Senacie komisję o określonych przez nas zadaniach. Senator Brejza wielokrotnie konfabulował i to wiemy przecież - powiedział. Wypowiedź spotkała się odpowiedzią Marcina Bosackiego. - Ja tego nie wiem, wręcz przeciwnie - oświadczył.
Bierecki utrzymywał, że ma prawo tak twierdzić.
Pod koniec grudnia szef Gabinetu Prezydenta Paweł Szrot mówił, że między innymi w przypadku Krzysztofa Brejzy "nie chodzi o politykę, ale przestępstwa związane z biznesem". Szrot potem przyznał, że omawiając przypadek Brejzy, "zdecydowanie się zagalopował" i przypomniał, że Brejzie "nie przedstawiono zarzutów prokuratorskich".
Bierecki dalej pytał o status Citizen Lab i kto jest jej właścicielem. Bosacki przypomniał mu, że instytut ten należy do Uniwersytetu w Toronto. - Uniwersytet torontoński w najnowszych rankingach jest między ósmym a dwunastym miejscem w rankingu najbardziej prestiżowych uniwersytetów na świecie - dopowiedział.
- Mnie się nie chcę mi się wierzyć, że taki światły senator jak senator Bierecki, nie wiedział o tym, co to Citizen Lab, bo chyba większość z nas to wie: że to zespół badawczy działający przy jednym z najbardziej prestiżowych uniwersytetów - komentował te słowa senator Bogdan Klich (KO).
Źródło: TVN24