Pracował w barze tyle godzin, ile tylko się dało, a po mieście chodził piechotą, bo nie stać go było na metro. Ale wszystko zmieniło się z dnia na dzień, gdy jego album trafił na pierwsze miejsce listy przebojów w USA, co jest najwyższą lokatą w historii jakiegokolwiek brytyjskiego debiutanta. Głównie za sprawą hitu "Stay with me", który jest autobiograficzną relacją nieodwzajemnionej miłości, w której piosenkarz błaga obiekt swych uczuć, by spędził z nim choć jedną noc. Teraz Sam Smith jest bogaty i ma na koncie Grammy, ale wciąż szuka miłości.