- Sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie skazujący oskarżonego Łukasza R. na karę 25 lat pozbawienia wolności i pozbawienie praw publicznych na okres osiem lat - powiedziała nam rzeczniczka prasowa Sądu Apelacyjnego w Warszawie sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak. Jak dodała, sąd nie uwzględnił apelacji obrońcy oraz apelacji prokuratora, który wnosił o dożywocie.
- Od prawomocnego wyroku wobec Łukasza R. kasację wniósł obrońca skazanego, podnosząc brak rzetelnego rozpoznania wszystkich zarzutów apelacji oraz rażące naruszenie artykuł 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i artykuł 45 Konstytucji RP poprzez wydanie wyroku przez skład nienależycie obsadzony ze względu na udział w składzie sądu apelacyjnego sędziów powołanych na wniosek wadliwie ukształtowanej po 2017 roku KRS - powiedziała.
Zaznaczyła też, że wyrok sądu okręgowego w części skazującej oskarżoną matkę dziecka Monikę C. na karę czterech i pół roku więzienia nie został zaskarżony i jest prawomocny.
Wstrząsający obraz przemocy wobec dziecka
O sprawie pisaliśmy w 2020 roku. Dyspozytor pogotowia ratunkowego odebrał w nocy z 25 na 26 września zgłoszenie od matki trzymiesięcznego chłopca. Kiedy na miejsce dotarła pomoc, dziecko już nie żyło. W mieszkaniu pogotowie i policja zastali matkę Filipa i jej partnera. Oboje byli pijani.
Matka Filipa oraz jej partner usłyszeli zarzuty w Prokuraturze Rejonowej w Nowym Dworze Mazowieckim. 36-letniemu Łukaszowi R. prokurator zarzucił dokonanie zabójstwa chłopca w zamiarze ewentualnym oraz znęcanie się nad nim ze szczególnym okrucieństwem.
43-letnia Monika C. została oskarżona o narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, ponieważ pozostawiała je pod opieką nietrzeźwego mężczyzny. Prokuratura zarzucała jej także, że w dniu zabójstwa mogła udzielić Filipowi pomocy, ale nie zrobiła tego.
Z ustaleń prokuratury wynikało, że 36-latek znęcał się nad chłopcem "ze szczególnym okrucieństwem". Agresja miała się nasilić po tym, jak wyszedł ze szpitala. Wcześniej, jak wskazała matka chłopca, "jedynie nazywał Filipa bachorem". Powodem miał być płacz niemowlęcia. Mężczyzna miał na siłę karmić chłopca, podduszać poduszką, gdy płakał, odwracać głową do dołu i szarpać. Dowodzili, że kopał go, gdy był na rękach u matki. W dniu śmierci chłopca oskarżony miał uciskać mu szyję, potrząsać nim, a później "siłą uderzył jego głową o ścianę".
Kobieta też była ofiarą agresji, ale została skazana
Proces toczył się w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga. Prokurator wnosił, aby oskarżony został skazany na dożywocie oraz 10-letnie pozbawienie praw społecznych. Wskazywał, że mężczyzna nie tylko znęcał się nad chłopcem, ale również nad swoją partnerką. Ta, jak opisywał w mowie końcowej, miała być widywana w okularach czy swetrach nawet w słoneczne dni.
W aktach sprawy, jak wskazywał, było też jej zdjęcie z momentu zatrzymania, na którym można zobaczyć ślady znęcania się fizycznego. Prokurator postulował również, aby matkę Filipa skazać na cztery lata i sześć miesięcy pozbawienia wolności. Sąd podzielił zdanie śledczych.
Autorka/Autor: Klaudia Ziółkowska
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP w Nowym Dworze Mazowieckim