Domni - bezdomni to projekt studentki ASP, realizowany w ramach pracy dyplomowej. Szybko okazało się, że niesie on realną pomoc warszawskim bezdomnym. Do specjalnych skrzynek na placu Dąbrowskiego mieszkańcy wrzucają rzeczy dla osób potrzebujących. Bezdomni sami piszą, czego potrzebują. Najczęściej proszą o podstawowe artykuły spożywcze, ubrania, środki czystości. Ale w wielu prośbach pojawia się też słowo "praca".
Tak działa skrzynka - zobacz materiał TVN24:
Na pomoc bezdomnym
Teraz autorka alarmuje, że skrzynka będzie musiała zaniknąć. Dlaczego? Według Wasylczenko taką decyzję podjął Zarząd Terenów Publicznych. W poniedziałek wieczorem, na jednym z portali społecznościowych, na profilu projektu Domni - Bezdomni, pojawił się wpis:
Ich (ZTP - przyp. red. ) argument: instalacja postała już dwa miesiące, to wystarczy, żebym się obroniła, poza tym nie pozwalają 'takim projektom' na dłuższe stanie na ich terenie. Będę musiała usunąć szafkę z placu (na razie nie jestem w Warszawie i nie dam rady tego załatwić, więc na razie będę płacić karę za cośtam), chciałabym ją umieścić w innym miejscu, ale na razie nic nie przychodzi mi do głowy.
Zobacz jak wyglądają skrzynki:
Proszą o artykuły spożywcze, ubrania i pracę
Zarząd Terenów Publicznych potwierdza, że odrzucił wniosek o dalszą dzierżawę na wrzesień i październik. Urzędnicy tłumaczą, że kobieta może wystąpić o dzierżawę tylko na miesiąc.
- Jeżeli zostanie złożony prawidłowy wniosek, umowa zostanie przedłużona do 26 września - tłumaczy w rozmowie z nami Renata Kaznowska, dyrektor ZTP.
Później Wasylczenko będzie znów musiała prosić urzędników o zgodę na pozostawienie skrzynek.
Kaznowska zapewnia, że o takiej decyzji autorka instalacji zostanie poinformowana na piśmie.
Jeżeli poprawny wniosek nie zostanie złożony, a skrzynki nie znikną z placu Dąbrowskiego, Wasylczenko może być obciążona karą za bezumowne użytkowanie gruntu.
kś/mz