susza

susza

Susza zapanowała na Wyspach Brytyjskich i zmusiła dostawców do wydania restrykcji w użytkowaniu wody. Ponad 20 milionów Brytyjczyków będzie musiało zrezygnować z podlewania przydomowego ogródka. To doraźne rozwiązanie. Jeśli sytuacja nie poprawi się, ograniczenia będą większe.

W ciągu najbliższych dekad światowe zapasy słodkiej wody będą się kurczyć, podczas gdy zapotrzebowanie na nią drastycznie wzrośnie. Stwarza to poważne zagrożenie dla ludzkości, ostrzega ONZ. Dziś w Marsylii rozpoczyna się szóste Światowe Forum Wody, na którym decydenci mają dyskutować nad tym problemem, który dotyczy także Polski.

W Hiszpanii, podobnie jak w Polsce pod koniec ubiegłego roku, wystąpiło zjawisko suszy hydrologicznej. W rejonie Galicji tak niski poziom wody zdarzył się dopiero drugi raz w ciągu ostatnich 50 lat.

Meksykańscy i brytyjscy naukowcy wspólnie ustalili, że do załamania się cywilizacji Majów doprowadziło przedłużające się zmniejszenie opadów deszczu - wystarczyło zaledwie 25-40%. Do tej pory historycy uważali, że jeśli przyczyną upadku Majów była susza, to musiała ona być bardzo poważna.

Niespotykana susza nawiedza tej zimy Portugalię. Jak się ocenia, na niedobory wody cierpi już całe terytorium kraju. Zagrożone są uprawy, a meteorolodzy ostrzegają, że jeśli w lutym nie spadnie dużo wody, to będzie to największa susza od ponad 70 lat.

Deszcze przyszły niespodziwanie i mimo iż wyczekiwane, natychmiast zamieniły ulice spalonego słońcem stanu w strumienie wody. Powódź rozprzestrzenia się bardzo szybko. Zalane są już cztery największe miasta stanu Teksas w USA.

- Deszcze nadciągają nad Teksas, gdzie susza trwa od roku. Opady te mogą przyczynić się do jej zakończenia na południu stanu - prognozują amerykańscy synoptycy. Jednak zaznaczają, że do poprawy sytuacji w całym regionie potrzeba o wiele więcej wody.

Susza w Teksasie trwa już rok. Przez ten czas zdążyła wyschnąć spora liczba studni, a jeziora i rzeki zaczęły znikać. Sytuację pogorszyły jeszcze gigantyczne pożary, które trawiły stan latem. Meteorolodzy z NOAA zapowiadają, że teraz istnieje szansa na poprawę.

W poniedziałek 5 grudnia termometry w Wielkim Tyrnowie w środkowej Bułgarii pokazały 22,6 st. C. Podobne wartości notowały inne miasta tego bałkańskiego kraju.

Trwa ostatni etap ewakuacji niemal połowy Koblencji. 45 tysięcy mieszkańców tego niemieckiego miasta musi do godz. 9.00 opuścić strefę zagrożenia, w środku której leży niemal 2-tonowa aliancka bomba z czasów II Wojny Światowej, znaleziona w sobotę. Rozbrajanie ładunku ma potrwać do popołudnia.

Poziom wód w rzekach obniża się od września i nic nie wskazuje na to, że sytuacja w najbliższym czasie się poprawi. Prognozy na początek grudnia nie są optymistyczne.

Susza w Polsce trwa, przez co ubywa wody w rzekach. Dramatycznie przedstawia się również sytuacja na południu Polski. Jak donosi Reporter 24, kompletnie wysechł jeden z potoków w beskidzkim Szczyrku.

70 proc. powierzchni Meksyku zmaga się z suszą. Mieszkańcy, zwłaszcza północnych regionów, każdego dnia walczą o przetrwanie. Woda starcza tylko do picia. Rolnictwo kraju jest w poważnych tarapatach.

- Średni poziom wody w Wiśle w Warszawie wynosi teraz ok. 95 cm, a to oznacza, że z jednego brzegu królowej polskich rzek bez trudu możnaby przejść na drugi - relacjonuje reporter TVN24 Łukasz Wieczorek. To jednak nie wszystkie konsekwencje niskiego stanu wody w rzece.

Susza, za sprawą jednych z najniższych od 100 lat opadów deszczu, nęka środkową i wschodnią Anglię od czerwca. To z jej powodu zużycie wody musi być kontrolowane. - Istnieje naprawdę wysokie ryzyko, że w przyszłym roku wody w Anglii zabraknie - ostrzega rząd.

Od trzech miesięcy w Polsce praktycznie nie padało. Deszczu było ponad połowę mniej niż powinno było spaść. Najgorzej sytuacja wygląda na południu Polski. W 23 stacjach pomiarowych poziom wody jest najniższy od momentu, kiedy zaczęto go monitorować, czyli od przeszło 100 lat.

- Wielkie pożary szaleją w lasach na górzystych terenach w południowej i środkowej Bułgarii; ogień rozprzestrzenia się niebezpiecznie szybko - podał szef bułgarskiej straży pożarnej Nikołaj Nikołow. Przyczyny to nietypowo wysokie temperatury i trwająca od wiosny susza.