Niezwykle silny sztorm szaleje już trzeci dzień u wschodnich wybrzeży Australii. Żywioł przyniósł milionowe straty w rejonie Sydney i innych miast. Co najmniej trzy osoby poniosły śmierć.
Przez Stany Zjednoczone przetaczają się burze. Miejscami pada grad, z nieba leje się też ulewny deszcz. Przez Miami przeszło tornado. Gwałtowny poryw wiatru przyczynił się do śmierci kobiety, na której samochód przewaliło się drzewo.
W niektórych rejonach naszego kraju powstało wyjątkowe jak na Polskę zjawisko pogodowe. Silny, wędrujący wiatr wywołał burze piaskowe. Ziarenka wirowały w powietrzu na wysokości około 50 metrów. Nietypowe zjawisko wyjaśniała synoptyk TVN Meteo Arleta Unton-Pyziołek. Zdjęcia otrzymaliśmy od użytkowników na Kontakt 24.
Nad Stanami Zjednoczonymi przetaczały się burze, którym towarzyszył opad gradu wielkości piłeczek golfowych. Poza tym padał ulewny deszcz, który powodował lokalne podtopienia.
Naukowcy z NASA opracowali mapę wyładowań atmosferycznych, na której doskonale widać, gdzie najczęściej uderzają pioruny. Do analizy wykorzystano dane z 20 lat.
W nadchodzących godzinach mogą pojawić się burze - informuje Wojciech Raczyński, synoptyk TVN Meteo. Zjawiska będą mogli zaobserwować przede wszystkim mieszkańcy zachodniej części kraju.
W środę nad australijskim Sydney przeszła burza, podczas której wiał silny wiatr i padał ulewny deszcz. Pogoda przyczyniła się do przerw w dostawie prądu, wypadków na drogach, podtopień i wielu innych utrudnień.
Burza śnieżna Thor, która szalała m.in. nad Środkowym Zachodem przez ostatnich kilka dni, ma na swoim koncie 13 ofiar śmiertelnych. Amerykanie, którzy są niepocieszeni nieustającym atakiem zimy, mogą liczyć na odwilż - zapowiadają synoptycy.
Australijskie służby porządkowe odebrały prawie 260 zgłoszeń o zdarzeniach, do jakich doszło w obrębie australijskiego Sydney, w związku z silną burzą.
Im więcej chmur na niebie pojawia się w nocy, tym w miastach robi się jaśniej, donoszą najnowsze badania naukowe. Skąd ten paradoks? Z zanieczyszczenia świetlnego.