Tradycją już staje się fakt, że canneńscy jurorzy zaskakują swoimi wyborami. Nikt nie stawiał w tym roku na "Dheepana" Jacquesa Audiarda, jako faworytów wymieniając węgierskiego "Syna Szawła", "Carol", czy "Mia Madre". "The Guardian" pisze o "wielkiej niespodziance", zaś "Variety" o zdumieniu dziennikarzy w trakcie ogłaszania werdyktu. O ile jednak postrzegany jako kandydat do głównej nagrody "Syn Szawła" odebrał drugą co ważności nagrodę Grand Prix, o tyle aktorskie wyróżnienia były zupełnym zaskoczeniem.