Pisarka i tłumaczka Renata Lis wzięła w Danii ślub z kobietą, a potem wystąpiła do warszawskiego Urzędu Stanu Cywilnego z wnioskiem o transkrypcję, czyli wpisanie zagranicznego dokumentu do polskich ksiąg i uznania go. Urząd nie podjął jeszcze decyzji, ale już poinformował prokuraturę okręgową. W 2022 roku (kiedy prokuratorem generalnym był Zbigniew Ziobro) śledczy poprosili urzędników o sygnał w każdej podobnej sprawie. Dlaczego nic się nie zmieniło, chociaż od zmiany władzy minęło pół roku? - Zmiany nastąpiły, ale chyba jeszcze nie do wszystkich dotarły - przekazuje tvn24.pl Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Renata Lis jest autorką książki "Moja ukochana i ja", która opowiada jej osobistą historię o życiu w związku z kobietą. Pobrały się w Danii. Ten dzień pokazał w swoim reportażu "Tego nie ma w umowie koalicyjnej" Piotr Jacoń.
17 maja wystąpiły do Urzędu Stanu Cywilnego o dokonania transkrypcji aktu małżeństwa. - Transkrypcja oznacza wpisanie zagranicznego dokumentu do polskich ksiąg - tłumaczy mec. Karolina Gierdal, które reprezentuje Renatę Lis i jej żonę.
Mecenas Gierdal podkreśla, że wcześniej o podobne działanie od Urzędów Stanu Cywilnego w różnych miejscach kraju występowały inne, jednopłciowe pary z aktami małżeństwa zawartymi za granicą. - Sprawy te, niestety, wszędzie kończyły się tak samo. Odmową - mówi prawniczka.
Opowiada, że sekwencja zdarzeń zawsze jest podobna - najpierw na transkrypcję nie zgadza się kierownik USC, więc para pisze odwołanie do wojewody. - Kiedy i on odmawia, rusza proces. Najpierw przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym, a potem Naczelnym Sądem Administracyjnym - wylicza rozmówczyni tvn24.pl.
Rola prokuratury
Na drogę sądową nie decyduje się jednak każda para. A to dlatego, że - jak mówi mec. Gierdal - niektóre rezygnują zniechęcone rozstrzygnięciem Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2022 roku w opisywanej przez nas sprawie Dawida Mycka i Jakuba Kwiecińskiego, który co prawda stwierdził, że polska Konstytucja "nie zabrania ustawowego uregulowania związków jednopłciowych", ale jednocześnie wskazał, że "aktualnie polski prawodawca nie zdecydował się na ustanowienie tego typu rozwiązań".
- Dopóki nie będzie zmian prawnych, dopóty sądy będą musiały wydawać negatywne wyroki dla par jednopłciowych - mówi prawniczka.
Co jednak w całej tej sprawie robi prokuratura i dlaczego w sprawie pisarki Renaty Lis i jej żony śledczy zostali poinformowani o złożonym wniosku? Pismo z prokuratury, na które powołują się warszawscy urzędnicy (z 23 maja 2022 roku), zostało wysłane przez śledczych, kiedy prokuratorem generalnym był Zbigniew Ziobro.
- Prokuratorzy mieli wtedy obowiązek włączania się do tego typu postępowań. Trzeba zaznaczyć, że prokurator może włączyć się do każdej sprawy, jeżeli uzna, że wymaga tego ochrona praworządności, praw obywateli czy interesu społecznego. Tu ich zadaniem było niedopuszczenie, by taki akt małżeństwa został wpisany do polskich ksiąg stanu cywilnego - opowiada mec. Karolina Gierdal.
"Pisma się minęły"
Negatywny stosunek prawicy do związków homoseksualnych nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Zjednoczona Prawica już jednak w Polsce nie rządzi, a urzędy ciągle alarmują śledczych o tym, że wpłynął wniosek o transkrypcję aktu małżeństwa zawartego za granicą.
To pytanie zadaliśmy rzecznikowi Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokuratorowi Piotrowi Skibie.
- W pierwszej połowie maja do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęło pismo od prokuratora krajowego Dariusza Korneluka. Zawarł on w nim stanowisko prokuratora generalnego Adama Bodnara, który stwierdził, że nie ma konieczności, żeby prokuratorzy przystępowali do tego typu postępowań - przekazał prokurator Skiba.
Dlaczego zatem warszawski USC wciąż wysyła takie pisma do śledczych? - Być może rozminęły się pisma informujące o zmianach - odparł rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Łamanie praw człowieka
Mecenas Karolina Gierdal, reprezentująca Renatę Lis i jej żonę, wskazuje, że niektóre homoseksualne pary po otrzymaniu odmowy wniosku o transkrypcję aktu ślubu nie decydują się już na skierowanie sprawy do polskiego sądu. - Równolegle kierują sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - informuje prawniczka.
W grudniu zeszłego roku Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wydał wyrok w sprawie zapoczątkowanej w 2017 roku skargą pięciu polskich par jednopłciowych. Stwierdził, że Polska łamie artykuł ósmy (prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego) Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ponieważ kraj nie wywiązał się z obowiązku zapewnienia parom ram prawnych zapewniających uznanie i ochronę ich związków.
- Trzeba podkreślić, że wyroki sądu nie są opinią, którą można zignorować. Tyle że na razie nie przełożyło się to na porządek prawny w Polsce - kończy mec. Gierdal.
Źródło: tvn24.pl