W czwartek, 9 maja, przed 20 strażnicy z VII Oddziału Terenowego otrzymali alarmujące wezwanie z wieżowca. Z okna na 10. piętrze wylatywały sprzęty domowe. Na trawniku i chodniku, tuż przed wejściem do wieżowca, leżały już rozbite szklane słoje, telewizor, elementy drobnego AGD, magnetofon, a nawet wózek na zakupy.
Magnetowid zawisł na kablu
- Gdy przyjechaliśmy na miejsce z okna na 10. piętrze wypadł magnetowid, który zawisł na kablu pod oknem - powiedział, cytowany w komunikacie, jeden ze strażników biorących udział w interwencji.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Spacerowała z psem, ktoś ją popchnął. Reanimacja w parku.
Strażnicy zagrodzili teren, by nikt tamtędy nie chodził. Zawiadomili też policję, pogotowie i straż pożarną. Poszli do mieszkania, z którego wypadały przedmioty.
"Wewnątrz słychać było szuranie i szmery, ale drzwi nikt nie chciał otworzyć. Wejść do lokalu udało się dopiero później strażakom. Był tam starszy mężczyzna, który zdradzał objawy załamania nerwowego. To prawdopodobnie on wyrzucał przez okno to, co wpadło mu w ręce. Wymagał pomocy medycznej, więc został przekazany ratownikom" - opisano w komunikacie.
Koniecznie chciał przejść
W trakcie interwencji w mieszkaniu, strażnicy pilnowali też porządku na dole, gdzie jeden z przechodniów za wszelką cenę domagał się umożliwienia przejścia przez wygrodzoną strefę. Przekonywał, że nie mają prawa ograniczać jego wolności.
"Umilkł dopiero, gdy kilka metrów dalej spadł z hukiem magnetowid, który w tym właśnie momencie urwał się z kabla, na którym zwisał na 10. piętrze" - dodano.
Autorka/Autor: pop
Źródło: tvnwarszawa.pl