Trójmiasto

Trójmiasto

US Army na polu rzepaku. "Nie wiedzieli, gdzie są, więc dostali informator o gminie po angielsku"

Usłyszał huk łopat wirników, potem zobaczył tumany kurzu. Gdy dobiegł na pobliskie pole rzepaku w niewielkiej miejscowości Gruta, sześć amerykańskich śmigłowców bojowych już wylądowało, a z maszyn wysiadali amerykańscy żołnierze. Waldemar Kurkowski w rozmowie z TVN24 mówi, że myślał, iż mają awarię, okazało się jednak, że piloci w gęstej mgle stracili orientację. Film z lądowania otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Sztuczna rafa w Ustce, Rowach i Łebie ochroni polskie plaże

Betonowe konstrukcje kształtem przypominające ogromne durszlaki mają ochronić polskie plaże przed niszczącym je falowaniem, które co roku zabiera kilometry lądu. Tak zwana sztuczna rafa zostanie zatopiona w Ustce, Rowach i Łebie około dwustu metrów od brzegu na głębokości kilku metrów.

Świadek: piliśmy od 11.00, oprócz piw dwa litry wódki. "Wuj nie wyrobił z zakrętu i ta babka już tam była"

Pili od rana, wypili znacznie więcej, niż zeznał podejrzany o spowodowanie po pijanamu wypadku, w którym zginęła ciężarna kobieta, a jej mąż został poważnie ranny. - Wypiliśmy 2 litry wódki od 11.00 do 21.00. Wuj jak jechał, to po prostu za mocno ściął zakręt, nie wyrobił i po prostu ta babka już tam była - mówił reporterowi TVN24 współpasażer Leszka F., prywatnie jego bratanek. Mężczyzna, który był przesłuchany w charakterze świadka, powiedział także, że pędzili nawet 130 km/h.

Osunęła się skarpa, zamknęli drogę. "Nie wiemy ile potrwa naprawa"

Drogowcy zamknęli dla ruchu cała ulicę Kolonia Anielinki w Gdańsku. Wszystko przez osunięcie w tym miejscu skarpy, do którego doszło w ubiegłym tygodniu. Nie wiadomo jak długo potrwa naprawa jezdni, eksperci zapewniają jednak, że nie ma zagrożenia dla budynków znajdujących się przy osuwisku.

Uderzył w słup. Miał ponad 2 promile

Do groźnego wypadku doszło w nocy na ulicy Armii Krajowej w Malborku. 23-letni kierowca bmw uderzył w słup energetyczny. Jak się okazało, mężczyzna był pijany.

Jego żonę w ciąży zabił pijany kierowca. Lekarze: u męża delikatna poprawa

Jego stan jest wciąż ciężki, ale stabilny; widoczna jest nawet "delikatna poprawa" - poinformowali lekarze z gdańskiego szpitala, do którego trafił mężczyzna po wypadku w Wyszecinie. W zderzeniu aut zginęła jego żona, która była w siódmym miesiącu ciąży. 3-letniemu dziecku, z którym podróżowali, praktycznie nic się nie stało, jest pod opieką krewnych. Pijany 37-latek, który spowodował tragedię, wczoraj trafił do aresztu.

Lekarka pracowała z 3 promilami. "Przyjęła 16 pacjentów, pojechała na wezwanie karetką"

3 promile alkoholu miała we krwi lekarka, która przyjmowała pacjentów w szpitalu w Pucku (woj. pomorskie) - podała na podstawie wyników badań policja. - W osiem godzin zdołała przyjąć 16 pacjentów i raz pojechać na wezwanie karetką - informują funkcjonariusze. Jak mówią, kobieta prawdopodobnie piła od dłuższego czasu. Ma zostać przesłuchana dopiero w poniedziałek, gdy będzie zupełnie trzeźwa.

Cesarskie cięcie na miejscu wypadku. Życia matki i dziecka nie udało się uratować

W nocy w okolicach miejscowości Wyszecino (woj. pomorskie) zderzyły się fiat i audi. Nie żyje kierująca fiatem 27-latka w siódmym miesiącu ciąży. Lekarzom nie udało się też uratować jej dziecka. Drugie, 3-letnie dziecko kobiety oraz jej mąż trafili do szpitala. Kierowca drugiego auta był nietrzeźwy i miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Został zatrzymany.

Podpalił 20 samochodów. Nie wie, dlaczego

Działał sam i już wcześniej był skazany za podpalenie 12 samochodów. Pytany o to, dlaczego w nocy z czwartku na piątek podłożył ogień w Gdańsku pod 20 samochodów, odpowiedział, że nie wie. Reporter TVN24 rozmawiał przez chwilę z 33-letnim podpalaczem. Sąd w Gdańsku zgodził się na aresztowanie mężczyzny na trzy miesiące. Podejrzanemu grozi do 10 lat więzienia. Straty wyniosły ponad 550 tys. zł.

Areszt dla podpalacza z Gdańska. Będzie badany psychiatrycznie

Trzy miesiące w areszcie spędzi 33-latek podejrzany o podpalenie 20 samochodów w Gdańsku. Mężczyzna usłyszał zarzut zniszczenia mienia znacznej wartości, za co grozi do 10 lat więzienia. Okazało się także, że już wcześniej podpalał auta i - jak twierdzi - leczył się psychiatrycznie.