Mężczyzna zemdlał kilkadziesiąt metrów od przychodni w Bierzwniku, o pomoc do dyżurującego lekarza zwrócili się przechodnie, którzy udzielali mu pomocy. Ten jednak odmówił, miał powiedzieć, że "pracuje tylko wewnątrz przychodni". Mimo reanimacji nieprzytomnego mężczyzny nie udało się uratować. Sprawę zbada prokuratura.