Trzej Polacy w piątek rano pracowali na dachu nad stacją metra Parsons Green w Londynie i widzieli, kiedy na stację podjechał wagon, w którym doszło do eksplozji. - Nagle drzwi się otworzyły. Panika, huk, krzyk - powiedział Piotr, jeden z Polaków, w rozmowie z reportem "Faktów" TVN Maciejem Worochem. Wspominał, że razem z kolegami zobaczyli, jak ludzie uciekają wzdłuż torów. Widzieli też wydobywający się z wagonu dym.