Czarno na białym

Czarno na białym

A to Polska właśnie

Kiedyś miasto królewskie, teraz na skraju bankructwa. Mała Nieszawa w Kujawsko-Pomorskiem nie jest jednak ofiarą złej polityki rządu. Tu przede wszystkim zawiodła polityka lokalnych władz, które przeinwestowały. Liczył się rozmach, a nie rozsądek. Władze się zmieniły, ale łatwiej zmienić władzę, niż naprawić jej błędy.

Dziura samorządowa

Tyle obowiązków, ile pieniędzy - taka zasada przyświecała kiedyś twórcom reformy samorządowej. Obowiązków przybyło, a dodatkowych pieniędzy nie. I długi samorządów są coraz większe. Niektóre już przekroczyły maksymalny dopuszczalny próg zadłużenia i więcej nie mogą pożyczać. Sytuacja jest już tak poważna, że powiaty, gminy i miasta mówią dość i zwierają szyki przeciwko takiej polityce rządu. A jest o co walczyć.

Burmistrz listy pisze

Alarmujące listy zasypują biurko premiera. Ich autorką jest najmłodsza burmistrz w Polsce - burmistrz kilkunastotysięcznego Stąporkowa. Ostro krytykuje rząd za samorządową politykę dokładania zadań bez dodawania pieniędzy, co - jej zdaniem - wpędza samorządy w długi. To zarzut wielu lokalnych włodarzy, choć akurat listy pani burmistrz trzeba też czytać między wierszami.

Gorzki smak pierników

Toruń to miasto, którego długi wkrótce mogą przewyższyć dochody. I będzie to rekordzista wśród miast. Choć - zdaniem władz - to dług, który mieszkańcom się opłaci. Toruń zapożycza się, bo stawia na kolejne inwestycje - most, drogi, centrum kulturalne, halę sportową. Zbyt ambitnie i ryzykownie?

Antkowiak, czyli kto?

Czarny koń w wyścigu o prezesurę PZPN - tak wielu mówi o Stefanie Antkowiaku. Twarz nierozpoznawalna, jak Bońka, ale bardzo dobrze znana w związku. Bo to od lat jeden ze związkowych baronów, szef wielkopolskiego PZPN. Jego wygrana zapewni działaczom spokój. Rewolucji nie będzie, co najwyżej zmiana wizerunkowa, bo, jak sprawdził reporter "Czarno na Białym", o Antkowiaku nikt nie mówi źle.

Boniek na prezesa?

Zbigniew Boniek wraca do gry. Cztery lata temu poległ w walce o prezesurę PZPN. Głównie dlatego, że kandydował z hasłem radykalnych zmian w związku i zwolnień wśród działaczy. Teraz, nauczony doświadczeniem, wraca ze swoim pomysłem na polską piłkę, ale o rewolucji nie mówi. Przynajmniej nie głośno. Najbardziej rozpoznawalny, ale i kontrowersyjny kandydat. Czy tym razem ma szanse?

Koniec Lata

Stare kontra nowe, czyli walka o fotel prezesa PZPN. Walka bez udziału Grzegorza Laty. To duże zaskoczenie, bo ten, który zdawał się zawsze pewny swego, teraz wycofał się z kandydowania, bo nie zdobył nawet minimum wymaganego poparcia. Czy to oznacza, że związkowy beton pęka i PZPN czeka odmiana? Jak mawiał klasyk: dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. A z naszych ustaleń wynika, że walka będzie zacięta. Nie tylko o fotel prezesa, ale o faktyczną władzę w zarządzie związku.

Bankructwo kontrolowane

Podobno najlepiej uczyć się na własnych błędach. Z takiego założenia wychodziła ustawa o upadłości konsumenckiej, dająca każdemu Polakowi prawo do bankructwa. Jeden raz. Prawo, z którego tylko w tym roku chciało już skorzystać blisko pół tysiąca osób. To o wiele więcej niż w poprzednich latach. Paradoks polega jednak na tym, że aby upaść, trzeba mieć pieniądze.

Recepta na sukces?

A może recepta na gospodarcze problemy jest inna - po prostu dodrukować brakujące pieniądze tak, jak robią to Stany Zjednoczone? Drukują po to, by skupować państwowe obligacje i chcą to robić tak długo, aż będzie poprawa na rynku pracy. Proste rozwiązanie, ale tylko teoretycznie, bo praktycznie dodrukowanie pieniędzy to coś innego, niż wpuszczenie w ruch drukarskich maszyn.

Biznes, czyli co?

Ekonomiczne teorie kontra praktyka, czyli co przeciętny Polak wie o pieniądzach. I nie chodzi o miliardy w państwowej kasie, ale o to, jak gospodarować tym, co w naszych kieszeniach i domowych budżetach. Czyli na przykład, jak nie dać się wrobić w aferę Amber Gold. Już licealiści uczą się podstaw przedsiębiorczości, ale niestety, jak sprawdził nasz reporter, nazwa przedmiotu tylko dobrze brzmi. Znowu teoria swoje, a praktyka swoje.

Partyjny konkurs pomysłów

Pieniądze i polityka, czyli partyjny konkurs pomysłów na poprawę sytuacji gospodarczej i finansowej. Już każda partia ma swoją receptę na to, gdzie zaoszczędzić, a gdzie dołożyć, żeby Polakom żyło się lepiej. Problem w tym, że choć partyjne liczby niekiedy robią wrażenie, to trudno je zweryfikować i nie pomogą w tym debaty, takie jak dzisiejsza zorganizowana przez PiS, choć samą debatę można uznać za trafiony pomysł. Najlepiej świadczy o tym fakt, że jest już kolejka chętnych do organizowania kolejnych.

Dziurawa ustawa o rodzinach

Rodzina zastępcza i rodzinny dom dziecka zamiast dużych państwowych domów dziecka. Taki był pomysł rządu Tuska na lepszą przyszłość dzieci doświadczonych przez los. Ale pomysł z trudem jest wprowadzany w życie. Obowiązująca od stycznia ustawa o rodzinach zastępczych pełna jest luk, albo nie ma pieniędzy na jej realizację. Zmniejszyły się też szansę na adopcję, bo liczba ośrodków przygotowujących do tego drastycznie w tym roku zmalała.

System "opieki"

System systemem, ale opieka nad dziećmi w rodzinie zastępczej wymaga niezwykłej determinacji tych, którzy się na to decydują. Asymilacja nie jest łatwa, gdy w jednym domu spotykają się dzieci w różnym wieku, z różnymi historiami (często traumatycznymi) - codzienność w takich domach nie jest tak kolorowa, jak ta znana z popularnego kiedyś serialu.

Tragedia w rodzinie zastępczej

Tragedia w Pucku odsłania łańcuch zaniedbań ludzi i instytucji. Prokurator Generalny nie wyklucza, że wiele osób usłyszy zarzuty w sprawie śmierci dwójki dzieci. Najcięższe zarzuty już usłyszeli zastępczy rodzice. Przyznali się do winy i zostali aresztowani. Ale na tym nie koniec. Już wiadomo, że coś niepokojącego działo się w tej rodzinie, zanim trafiła tam piątka rodzeństwa. Były sygnały, ale nie było reakcji ze strony tych, którzy powinni dzieci chronić.

Jak się werbuje rodzinę zastępczą?

Tragedia w Pucku obnaża system weryfikacji kandydatów na rodziny zastępcze. Anna i Wiesław Cz. zostali prześwietleni, przeszli szkolenie i zostali zaakceptowani. Dlaczego nikt nie nabrał wątpliwości, co do ich kompetencji i prawdziwych intencji? Może dlatego, że wiele wątpliwości budzą same szkolenia oraz to, w jaki sposób dzieci trafiają do konkretnych rodzin. Szokujące są opinie na ten temat tych, którzy mają lub mieli z tym do czynienia.

Bolesny prestiż

Jeśli pieniędzy na leczenie jest za mało, to może za dużo jest w Polsce szpitali? Ponad 250 małych, powiatowych placówek boryka się z długami albo z brakiem sprzętu albo, co grosza, brakiem specjalistów. Połączenie kilku powiatowych szpitali w jeden regionalny miałoby sens organizacyjny i finansowy, ale wątpliwe, by zgodziły się na to władze powiatów. Dla nich taki szpital, nie ważne w jakiej kondycji, to jednak prestiż.

Cennik na zdrowie

Decentralizacja Narodowego Funduszu Zdrowia, a więc w pewnym sensie powrót do kas chorych i powołanie Agencji Taryfikacji, która to zamiast urzędników NFZ, ma wyceniać świadczenia medyczne. Takie zmiany planują Ministerstwo Zdrowia i NFZ. Zbyt niska wycena świadczeń to według szpitali główny powód ich zadłużania. I co ciekawe, a nawet zaskakujące, nietrafność tych wycen potwierdza sama szefowa NFZ. W rozmowie z naszym reporterem Agnieszka Pachciarz nie chce mówić, że wyceny biorą się z sufitu, ale szczerze przyznaje, że często są przypadkowe. Agencja Taryfikacji to pomysł na to, by wyceny nie robił ten, który później płaci.

I tu, i tu

Choć polskie prawo tego nie zakazuje, to praktyka łączenia pracy w szpitalach publicznych i placówkach prywatnych budzi coraz większe kontrowersje - i to zarówno wśród pacjentów, jak i samych lekarzy. Na tyle duże są wątpliwości i podejrzenia o konflikt interesów, że są już państwowe szpitale, które decydują się na ukrócenie takiej współpracy żądając od lekarzy, by się określili.

Młodość sądzi

Ukoronowanie pracy w wymiarze sprawiedliwości - tak powinno być i jest na przykład w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, gdzie najpierw trzeba być adwokatem, prokuratorem, notariuszem i radcą prawnym, zanim zostanie się sędzią. W Polsce to często początek prawniczej kariery. Togę zakładają i orzekają o winie i karze ludzie nawet przez 30-tką, zaraz po aplikacji.

Upadek Temidy

Niezawisłość sądu poddana próbie w Gdańsku okazała się kompromitacją i stąd narzucające się pytanie - czy tak działają sądy w Polsce? Czy przypadek sędziego Milewskiego traktować jako przypadek? W tej sprawie podzielone są nawet sędziowskie autorytety, które poprosiliśmy o diagnozę.