Czarno na białym

Czarno na białym

Partyjny konkurs pomysłów

Pieniądze i polityka, czyli partyjny konkurs pomysłów na poprawę sytuacji gospodarczej i finansowej. Już każda partia ma swoją receptę na to, gdzie zaoszczędzić, a gdzie dołożyć, żeby Polakom żyło się lepiej. Problem w tym, że choć partyjne liczby niekiedy robią wrażenie, to trudno je zweryfikować i nie pomogą w tym debaty, takie jak dzisiejsza zorganizowana przez PiS, choć samą debatę można uznać za trafiony pomysł. Najlepiej świadczy o tym fakt, że jest już kolejka chętnych do organizowania kolejnych.

Dziurawa ustawa o rodzinach

Rodzina zastępcza i rodzinny dom dziecka zamiast dużych państwowych domów dziecka. Taki był pomysł rządu Tuska na lepszą przyszłość dzieci doświadczonych przez los. Ale pomysł z trudem jest wprowadzany w życie. Obowiązująca od stycznia ustawa o rodzinach zastępczych pełna jest luk, albo nie ma pieniędzy na jej realizację. Zmniejszyły się też szansę na adopcję, bo liczba ośrodków przygotowujących do tego drastycznie w tym roku zmalała.

System "opieki"

System systemem, ale opieka nad dziećmi w rodzinie zastępczej wymaga niezwykłej determinacji tych, którzy się na to decydują. Asymilacja nie jest łatwa, gdy w jednym domu spotykają się dzieci w różnym wieku, z różnymi historiami (często traumatycznymi) - codzienność w takich domach nie jest tak kolorowa, jak ta znana z popularnego kiedyś serialu.

Tragedia w rodzinie zastępczej

Tragedia w Pucku odsłania łańcuch zaniedbań ludzi i instytucji. Prokurator Generalny nie wyklucza, że wiele osób usłyszy zarzuty w sprawie śmierci dwójki dzieci. Najcięższe zarzuty już usłyszeli zastępczy rodzice. Przyznali się do winy i zostali aresztowani. Ale na tym nie koniec. Już wiadomo, że coś niepokojącego działo się w tej rodzinie, zanim trafiła tam piątka rodzeństwa. Były sygnały, ale nie było reakcji ze strony tych, którzy powinni dzieci chronić.

Jak się werbuje rodzinę zastępczą?

Tragedia w Pucku obnaża system weryfikacji kandydatów na rodziny zastępcze. Anna i Wiesław Cz. zostali prześwietleni, przeszli szkolenie i zostali zaakceptowani. Dlaczego nikt nie nabrał wątpliwości, co do ich kompetencji i prawdziwych intencji? Może dlatego, że wiele wątpliwości budzą same szkolenia oraz to, w jaki sposób dzieci trafiają do konkretnych rodzin. Szokujące są opinie na ten temat tych, którzy mają lub mieli z tym do czynienia.

Bolesny prestiż

Jeśli pieniędzy na leczenie jest za mało, to może za dużo jest w Polsce szpitali? Ponad 250 małych, powiatowych placówek boryka się z długami albo z brakiem sprzętu albo, co grosza, brakiem specjalistów. Połączenie kilku powiatowych szpitali w jeden regionalny miałoby sens organizacyjny i finansowy, ale wątpliwe, by zgodziły się na to władze powiatów. Dla nich taki szpital, nie ważne w jakiej kondycji, to jednak prestiż.

Cennik na zdrowie

Decentralizacja Narodowego Funduszu Zdrowia, a więc w pewnym sensie powrót do kas chorych i powołanie Agencji Taryfikacji, która to zamiast urzędników NFZ, ma wyceniać świadczenia medyczne. Takie zmiany planują Ministerstwo Zdrowia i NFZ. Zbyt niska wycena świadczeń to według szpitali główny powód ich zadłużania. I co ciekawe, a nawet zaskakujące, nietrafność tych wycen potwierdza sama szefowa NFZ. W rozmowie z naszym reporterem Agnieszka Pachciarz nie chce mówić, że wyceny biorą się z sufitu, ale szczerze przyznaje, że często są przypadkowe. Agencja Taryfikacji to pomysł na to, by wyceny nie robił ten, który później płaci.

I tu, i tu

Choć polskie prawo tego nie zakazuje, to praktyka łączenia pracy w szpitalach publicznych i placówkach prywatnych budzi coraz większe kontrowersje - i to zarówno wśród pacjentów, jak i samych lekarzy. Na tyle duże są wątpliwości i podejrzenia o konflikt interesów, że są już państwowe szpitale, które decydują się na ukrócenie takiej współpracy żądając od lekarzy, by się określili.

Młodość sądzi

Ukoronowanie pracy w wymiarze sprawiedliwości - tak powinno być i jest na przykład w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, gdzie najpierw trzeba być adwokatem, prokuratorem, notariuszem i radcą prawnym, zanim zostanie się sędzią. W Polsce to często początek prawniczej kariery. Togę zakładają i orzekają o winie i karze ludzie nawet przez 30-tką, zaraz po aplikacji.

Upadek Temidy

Niezawisłość sądu poddana próbie w Gdańsku okazała się kompromitacją i stąd narzucające się pytanie - czy tak działają sądy w Polsce? Czy przypadek sędziego Milewskiego traktować jako przypadek? W tej sprawie podzielone są nawet sędziowskie autorytety, które poprosiliśmy o diagnozę.

Doświadczenie bez znaczenia

Jak wiele jest jeszcze do zmiany w całym wymiarze sprawiedliwości głośno i wprost mówi znana, doświadczona, choć budząca kontrowersje, sędzia Barbara Piwnik. Kiedyś orzekała w głośnych sprawach, po epizodzie na stanowisku minister sprawiedliwości wróciła na salę rozpraw sądu okręgowego. Dziś nie pozostawia suchej nitki na sędziach, czym nie zyskuje sobie ich sympatii, oraz na prokuratorach, za co z kolei ma postępowanie dyscyplinarne.

Go!Win?

Obecny minister sprawiedliwości brak wykształcenia prawniczego uważa za swój największy atut na tym stanowisku, co nieustająco powtarza. Dodaje też, że powątpiewa w obiektywizm sędziów wobec samych siebie. Patrząc zresztą na dokonania Jarosława Gowina widać, że swoją wiarygodność sam wystawia na dużą próbę.

WyCENA wiary

Terminal na karty płatnicze zamiast tacy w kościele i dobrowolny podatek na wybrany kościół zamiast funduszu kościelnego płaconego z budżetu. Pierwszy pomysł jest na razie naszą hipotezą, skoro to ministerstwo cyfryzacji pracuje nad nowymi przepisami. Likwidacja funduszu kościelnego jest bardziej realna, choć nie od przyszłego roku, jak planował rząd. Na pewno będzie to rewolucyjna zmiana dla finansów Kościoła, ale czy dla niego korzystna?

Kosztowna spowiedź

Ostatnia historia spod Opola pokazuje, jak bardzo potrzebna jest przejrzystość rozliczeń i ich uporządkowanie. Proboszcz jednej z parafii musi zapłacić prawie dwa miliony złotych karnego podatku za nieujawnione dochody. Sprawa jest dość skomplikowana i bardzo tajemnicza, bowiem proboszcz nie chce ujawnić, skąd ma pieniądze. Nie chciał tego wyjaśnić ani skarbówce, ani sądowi - przez cały czas zasłania się tajemnicą spowiedzi.

Lepszy model

Surowe wychowanie czy tzw. bezstresowe? To dylemat znany nie od dziś, ale dziś w "Czarno na białym" konfrontacja tych dwóch skrajnie różnych modeli nauki i wychowania w wydaniu dwóch różnych szkół.

Szkoła agresji

Policyjne statystki są porażające. Szkoła jest najbardziej niebezpiecznym miejscem publicznym, a gorzej jest tylko na ulicy. 3/4 uczniów podstawówek i gimnazjum było świadkami lub doświadczyło przemocy słownej lub fizycznej. Skala agresji jest coraz większa, bo ze szkoły przenosi się do internetu. Statystyki szokują i w tej sytuacji tym bardziej dziwi milczenie nauczycieli. O problemie rozmawiają bardzo niechętnie, a jeśli już, to temat bagatelizują.

Miażdżenie komisyjne

Za pierwszym razem w Sejmie się nie udało, ale opozycja dalej domaga się powołania komisji śledczej w sprawie Amber Gold. A jednym z jej największych orędowników jest człowiek, którego kiedyś inna komisja śledcza zepchnęła z politycznego świecznika w polityczny niebyt. Doświadczony Leszek Miller dobrze więc wie, co mówi, gdy mówi, że taka komisja to sposób na zmiażdżenie politycznego przeciwnika.

Historia tajnej notatki

Notatka ABW na temat Amber Gold swoją sławę zawdzięcza głównie temu, że jest poufna i nie wiadomo, co tak naprawdę służby specjalne wiedziały o firmie Marcina P., zanim afera ujrzała światło dzienne. Podobno nie ma w niej żadnych rewelacji. Twierdzą tak posłowie speckomisji, którzy ją czytali. Notatka mimo to nie zostanie ujawniona.

Szpital dobrej nadziei

Nie ma chętnych do uhonorowania pracowników Centrum Zdrowia Dziecka. I to najwyższej klasy specjalistów w dziedzinie transplantologii - to wręcz światowa czołówka. Szpital to faktycznie pomnik - ratunek dostają tu chorzy, którym nigdzie indziej w kraju nie udało się pomóc. Tysiące dzieci rocznie, przypadki trudne i beznadziejne z całej Polski. Skala leczenia, którą trudno po prostu zmierzyć.

Szpital ostatniej szansy

Dla pacjentów - chorych dzieci, których leczenie czasami trwa latami - Centrum Zdrowia Dziecka to coś więcej niż szpital. I rzeczywiście tą nietypową dla szpitala atmosferę widać i czuć nawet na oddziałach, gdzie trwa walka nie tylko o zdrowie, ale i życie. A widać to jeszcze bardziej, gdy wracają tam - choć już nie muszą - dawni pacjenci.