Czarno na białym

Czarno na białym

Grunt to kasa

Wizja Polski za cztery tysiące lat. Z 300-oma milionami mieszkańców będziemy trzecim krajem na świecie. I nie są to jakieś senne wizje, tylko uchwalone przez samorządy plany zagospodarowania przestrzennego. Taki właśnie zakładają rozmach inwestycyjny i już dziś, zgodnie z tymi planami, gminy powinny wykupić tereny pod planowaną choćby za tysiąc lat budowę drogi. I choć dalej brzmi to abstrakcyjnie, chodzi o bardzo realne pieniądze, a dokładnie o 130 miliardów złotych, czyli trochę mniej niż połowę rocznych przychodów państwa. Gminy oczywiście tych pieniędzy nie mają, więc będą mieć pozwy od właścicieli terenów planowanych pod inwestycje. Absurd nie tyle zabawny, co bardzo kosztowny.

Szklane domy

Jedni patrzą w przyszłość. Inni są zdumiewająco krótkowzroczni. Planu miejscowego zagospodarowania nie ma jedno z centralnych i najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Polsce, teren wokół placu Defilad w Warszawie. Wprawdzie jest plan na sam plac, gdzie stoi Pałac Kultury i Nauki, ale ten jak stał samotnie, tak dalej stoi. Nie ma natomiast wizji tego, co w najbliższej okolicy. Co ma tam być i jak ma to służyć ludziom? Nie ma wizji, jest chaos.

ZUS w kryzysie

ZUS nie jest instytucją, która dobrze się kojarzy, bo kojarzy się głównie z niskimi emeryturami. Takie jest powszechne odczucie, choć oczywiście to bardzo uproszczona ocena. Na pewno jednak, gdy w kasie ZUS brakuje pieniędzy na świadczenia, mocno kłują w oczy kolejne drogie siedziby Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Skoro obywatel ma zaciskać pasa, to dlaczego przykład nie idzie z góry?

Sposób na emeryturę

Im człowiek młodszy, tym ma bardziej abstrakcyjne myślenie o emeryturze. A prawda jest taka, że im wcześniej (choćby w dzieciństwie) zaczniemy na nią odkładać, tym lepiej. Emerytura z ZUS co najwyżej pozwoli przeżyć. Ale jak przeżyć godnie? "Czarno na białym" poprosiło o radę kilku ekonomistów. Założenia były takie: 30-latek, który dziś zarabia na poziomie średniej krajowej, chciałby na podobnym poziomie żyć na emeryturze. Dla "Czarno na białym" w dużym uproszczeniu eksperci wyliczyli, ile i jak taki Polak powinien odkładać na starość.

Chory jak Polak

Gdyby oceniać stan zdrowia Polaków na podstawie liczby zwolnień lekarskich, to bylibyśmy najbardziej chorowitym narodem w Europie. Liczby szokują. Prawie 20 milionów zwolnień i prawie 250 milionów opuszczonych dni w pracy - tak wynika z danych ZUS tylko za ubiegły rok. Ale faktycznie aż tak źle z naszym zdrowiem nie jest. Szacuje się, że co dziesiąty chory na zwolnieniu może symulować, choć prawda jest taka, że ani ZUS, ani pracodawcy nie są w stanie tego skontrolować.

Drogi do wyborów?

Do dwóch razy sztuka? "Czarno na Białym" sprawdza dokąd prowadzą obietnice premiera, czyli kiedy wreszcie kierowcy pojadą nowymi autostradami. Gdyby wierzyć zapowiedziom z pierwszego expose, to już dziś drogowa mapa Polski powinna wyglądać lepiej niż wygląda. Czy uda się za drugim razem? W "drugim expose" premier wymienił te same drogi, tylko podał nowe daty. Nietrudno zauważyć, że zbiegają się one z najbliższymi wyborami.

Jedność pozorna?

Z opozycją w Sejmie premier sobie poradził - jego "drugie expose" zakończyło się ponownym wotum zaufania dla rządu. Trudniej może być z opozycją w partii. Mimo ostrej reprymendy Donalda Tuska, nie wszyscy posłowie Platformy zamierzają głosować za odrzuceniem ustawy zaostrzającej prawo do usuwania ciąży. Co więcej, wielu z głośnej 40-tki rozłamowców dalej twardo obstaje przy swoim. Jeśli do tego dodać dwa skrajne projekty PO w sprawie in vitro, to wyraźnie widać, że różnorodność światopoglądów, która miała być siłą PO, teraz staje się jej słabością.

On, czyli kto...?

Premier techniczny PiS, który nie traci wiary w to, że jego misja nadal ma sens. Profesor Gliński pod koniec miesiąca chce zacząć szukać poparcia dla tworzonego przez siebie technicznego rządu. To, że rząd Tuska przed tygodniem ponownie uzyskał wotum zaufania, w niczym mu nie przeszkadza. O co tak naprawdę walczy Piotr Gliński? Dlaczego podjął się wyzwania Prawa i Sprawiedliwości? Czy dlatego, że to człowiek, który lubi ryzyko i potrafi upadać?

Rekordy (nie) do pobicia

Wielka kolarska afera dopingowa i dożywotnia dyskwalifikacja dotąd mistrza nad mistrzami, stawia duży znak zapytania o "czystość" rekordów bitych w sporcie. W niektórych dyscyplinach rekordów wyśrubowanych, jak się wydaje, do granic ludzkich możliwości. Ile w tym naturalnego talentu i cięzkiej pracy, ile nowoczesnej technologii, a ile sztucznego wspomagania, które całkowicie wypacza sens sportowej rywalizacji?

Upadek mistrza

Lance Armstrong człowiek, którego legenda kolarska legła w gruzach. Wprawdzie nigdy osobiście nie złapano go na dopingu, ale lista dowodów, że go stosował, i to przez lata, jest bardzo długa. Pogrążyły go głównie zeznania kolegów z drużyny, którzy przy okazji ujawnili cały dopingowy proceder. - Wyrafinowany, profesjonalny i skuteczny - jak stwierdziła Amerykańska Agencja Antydopingowa. Armstrong to jednak czubek góry lodowej. Jak prześledziła reporterka "Czarno na Białym" w ostatnich latach postępowania dopingowe toczyły się wobec prawie wszystkich kolarzy ze światowej czołówki.

Wyścig zbrojeń

Walka z dopingiem w sporcie. Z jednej strony bardzo trudna, bo współczesny doping jest tak wyrafinowany, że nie łatwo go wykryć. Z drugiej strony bardzo precyzyjna, bo dzisiejsze laboratoria do wykrywania niedozwolonych substancji są niezwykle wyspecjalizowane. Ta walka więc to głównie wyścig z czasem i nowoczesną technologią.

Polscy sportowcy, którzy "wpadli"

Złapani - zdyskwalifikowani, a mimo to do winy nikt się nie przyznaje. W "Czarno na Białym" polscy sportowcy, u których wykryto niedozwolone substancje. Zawsze jest na to jakieś usprawiedliwienie: wizyta u dentysty, przypadkowe jedzenie, dieta odchudzająca czy leki przeciwbólowe. Granica między celowym wspomaganiem, a tym nieświadomym być może czasami jest dość cienka. Choć z drugiej strony, w profesjonalnym sporcie, to żadne usprawiedliwienie.

Jak odchodzi Grzegorz Lato?

Odwołany mecz i kibice odesłani z kwitkiem, ale nikt nie poczuwa się do winy. Co więcej, nawet organizator meczu nie czuje odpowiedzialności. Sam czuje się poszkodowany. PZPN liczy straty finansowe i wizerunkowe i już żąda odszkodowania od ministerstwa sportu. Grzegorz Lato na pewno nie tak widział koniec swoich rządów w PZPN. Ale nic już nie zmieni faktu, że za kilka dni przejdzie do historii z jeszcze jedną (tym razem międzynarodową) porażką na koncie.

Zawsze na opak

Wczoraj ulewa - dach otwarty. Dziś słońce - dach zamknięty. Kto za to odpowiada? Kto w takich sytuacjach podejmuje decyzje? Zamiast piłki nożnej mamy teraz ping-pong. PZPN kontra Narodowe Centrum Sportu. Organizator meczu całą winę (za otwarty dach i pływającą murawę) zrzuca na gospodarza stadionu. Ten broni się. To, co wiemy dziś na pewno to to, że choć zaoszczędzono na otwartym dachu i cieńszej murawie koszy imprezy bardzo poszły w górę.

Woda ze stadionu na polityczny młyn

Nie było emocji sportowych. Od razu więc pojawiły się emocje polityczne. PiS wini za sytuację rząd i żąda specjalnego posiedzenia komisji sportu. SLD i Solidarna Polska chcą dymisji minister sportu. A w internecie mamy festiwal komentarzy i złośliwości autorstwa różnej maści polityków. Woda ze stadionu przydała się na polityczny młyn.

Szpital po reformie

Komercjalizacja - lekarstwo dla zadłużonych szpitali. Nie jest skuteczne w stu proc., ale pomaga w uzdrowieniu. Proces zamiany szpitala w spółkę polega na tym, że placówka w zamian za umorzone długi musi się zreformować. I zrobić to tak, by znów nie popaść w finansowe tarapaty. Szpital jako spółka może, a nawet musi na siebie zarabiać. Mechanizm prosty w teorii, w praktyce wymaga odwagi, determinacji i dużej odpowiedzialności. Ryzyko jest spore i dlatego dotąd taką drogę wybrał zaledwie co piąty szpital. A od przyszłego roku dla zadłużonych wyboru już nie będzie. Albo komercjalizacja albo likwidacja.

Wojna o pacjenta

Prywatne karetki coraz częściej wożą chorych, bo coraz częściej wygrywają z państwowym pogotowiem rywalizację o kontrakty z NFZ. Już co czwarty kontrakt na ratownictwo medyczne Fundusz podpisuje z niepubliczną placówką. Jest konkurencja, są niższe ceny. Dla pacjenta właściwie nic się nie zmienia. Prawdopodobnie nawet nie ma świadomości do kogo należy karetka, która go wiezie. Oczywiście jest wątpliwość, czy walka (w ramach wolnego rynku) o pacjenta ostatecznie wyjdzie mu na zdrowie?

Zawód pielęgniarka

"Zdrowie nie jest towarem" - tak m.in. o komercjalizacji szpitali napisały w petycji do premiera pielęgniarki, które 10 dni temu demonstrowały w Warszawie. Nie był to protest na miarę tego sprzed pięciu lat, gdy na prawie miesiąc przed Kancelarią Premiera stanęło Białe Miasteczko. Ale postulaty wciąż są te same: wyższe wynagrodzenie i gwarancja zatrudnienia. Choć w tej drugiej kwestii wśród samych pielęgniarek nie ma zgody: etat czy kontrakt jest lepszym rozwiązaniem?

Co obiecali - zabrali

Zanim drugie expose podsumujmy pierwsze, to sprzed roku. W "Czarno na Białym" spełnione obietnice premiera. Co ciekawe głównie spełnione te, które dla Polaków oznaczają większe koszty. Podwyższony wiek emerytalny i podwyższona składka zdrowotna to największe, choć niewątpliwie potrzebne zmiany. Problem w tym, że z drugiej strony rząd nie sięga do własnej kieszeni i nie ma np. zapowiadanych oszczędności w administracji.

Terenowe nastroje

Wyraźne rozczarowanie, żal i niepewność w tzw. terenie. Grudziądz (gdzie PO zdecydowanie wygrała ubiegłoroczne wybory - red.) dziś nie jest już tak entuzjastycznie nastawiony. Mieszkańcy mówią o samych problemach. Lokalne władze Platformy nie są aż tak pesymistyczne, ale też nie ukrywają krytyki rządu, który porównują nawet wprost do dryfującej łodzi. Wszyscy patrzą na kapitana i oczekują zmiany kursu.