Czarno na białym

Czarno na białym

Jak w rodzinie

Efekty polityczne reformy ministra Gowina mamy już teraz. I to poważne, bo głos w tej sprawie zabrał prezydent, a do Sejmu trafił projekt ustawy blokującej sądową reformę. Teoretycznie to projekt społeczny - w praktyce stojący za nim obywatele, to w dużej mierze działacze PSL - dziś broniący tzw. polski powiatowej.

Sądowanie reformy

Polityczna wojna o Polskę powiatową - bo tak nazywane jest to, co działo się i dzieje w Sejmie przy okazji reformy sądów rejonowych. Minister sprawiedliwości mówi o reorganizacji, przeciwnicy ministra - o likwidacji instytucji ważnej dla lokalnej społeczności. Zanim w "Czarno na białym" pokażemy, jakie polityczne interesy kryją się za tymi prospołecznymi deklaracjami, sprawdzamy fakty. Co sądowe zamieszanie oznacza i może oznaczać dla mieszkańców.

(Nie)zawodne

A teraz coraz nowocześniejsze pralki, drukarki, telewizory i komputery, które psują się tuż po upływie gwarancji. To nie przypadek. To celowe działania producentów, którym nie zależy na tworzeniu sprzętu, który służyłby na lata. Poważny zarzut, który stawia poważna instytucja. Francuski Senat wypowiada wojnę wielkim koncernom, oskarżając je o oszukiwanie klientów. Teoria "planowanego postarzania" produktów nie jest nowa, ale na nowo odżywa.

Zdradliwe napięcie

W ciągu siedmiu lat w większości polskich domów mają działać tzw. inteligentne liczniki energii. Inteligentne, bo pozwolą zdalnie odczytywać zużyty prąd, kontrolować jego jakość i ciągłość. Krótko mówiąc wygoda i oszczędność. Ale inteligentne znaczy też niebezpieczne dla naszej prywatności. Te liczniki zdradzą kiedy jesteśmy w domu, jak długo i z jakich sprzętów korzystamy. To wielka baza wrażliwych danych osobowych alarmuje GIODO i protestuje przeciwko planowanej zmianie prawa energetycznego, które nie zabezpiecza nas przed inwigilacją.

Wstęp wolny

W marcu "Czarno na białym" było z kamerą podczas ekshumacji zwłok zakonnicy i potem w zakładzie medycy sądowej w Poznaniu. Wyników jeszcze nie ma, ale to, co wydarzyło się podczas przekazywania szczątków do badania było szokiem.

Zagadka śmierci

Do zakładów medycy sądowej trafiają ciała osób, których przyczyny śmierci lub tożsamość nie są znane albo budzą wątpliwości. Mimo dużego postępu medycyny i techniki sekcja zwłok nie przebiega tak szybko i łatwo, jak w popularnym serialu o policjantach z laboratorium kryminalistycznego. O żmudnym badaniu i jego zaskakujących niekiedy wynikach opowiedział w "Czarno na białym" specjalista z 25-letnim stażem z zakładu medycy sądowej w Krakowie, gdzie rocznie przeprowadza się około tysiąca sekcji.

Ostatnie upokorzenie

Szokująca sytuacja z zakładu medycyny sądowej w Poznaniu skłoniła reporterów "Czarno na białym" do sprawdzenia jakie są zasady postępowania z ciałami przekazywanymi do badania w takich miejscach. Okazuje się, że nie ma prawa, które precyzyjnie to reguluje. Zmarłemu należy się szacunek, ale interpretacja tej ogólnej zasady jest różna. A że nie ma też kontroli, to efekty czasami budzą grozę.

Co z tym pokoleniem?

Nie tylko w Wadowicach ślady Jana Pawła II są mniej widoczne. W "Czarno na białym" w ósmą rocznicę śmierci papieża pytamy też o pokolenie JP2. Ile zostało z tamtego narodowego uniesienia, poczucia wspólnoty i zjednoczenia wokół autorytetu wielkiego rodaka? Z badań wynika, że większość Polaków (wierzących - praktykujących i niepraktykujących) identyfikuje się z tym, co umownie nazywamy pokoleniem JP2. Ale poza tą symboliczną identyfikacją więcej dziś dzieli niż łączy. To, co dzieli najbardziej, to różne spojrzenie na Kościół.

Bez pamięci

W ósmą rocznicę śmierci papieża Polaka, Jana Pawła II, pytamy, co po nim zostało? Odpowiedzi na początek szukamy w jego rodzinnych Wadowicach. Tam, gdzie - jak on sam mówił - wszystko się zaczęło. Zaczęło i... skończyło. To bardzo wymowne, ale z trudem można tam dziś odnaleźć miejsca, z którymi związany był Karol Wojtyła, a nawet ślady tych miejsc. Niespełna 20 tys. Wadowice, które Jan Paweł II rozsławił na świecie, z tej reklamy najwyraźniej nie skorzystały.

Papież z końca świata

Franciszek to pierwszy papież z zakonu jezuitów i pierwszy z Ameryki Południowej. I tak jak współbracia wybór traktują jako wyzwanie, tak dla części Argentyńczyków niesie on nadzieję. Na lepsze jutro, bo jak mówi jeden z mieszkańców Buenos Aires w rozmowie z reporterem "Faktów" TVN, papież to więcej niż prezydent i więcej może. W sferze duchowej na pewno, ale w tej dla przeciętnego Argentyńczyka najważniejszej - politycznej - na zmiany wpływ będzie miał ograniczony. Zwłaszcza, że jego relacje z panią prezydent były dotąd mocno napięte.

Komandosi papieży

Ci zakonnicy nazywani są komandosami Ojca Świętego. Wszystko dlatego, że cnotą, którą od wieków się szczycą, jest posłuszeństwo. Cechą nie bez przyczyny z nimi kojarzoną jest odwaga. Jak mówi nam jeden z nich, "gdzie inni nie dają rady, albo nie chcą, tam idą jezuici". Teraz jezuita, po raz pierwszy w dziejach zakonu, poszedł do Watykanu i został papieżem. Tym bardziej warto poznać historię tych tajemniczych zakonników i żelazne zasady, którymi się kierują. Pomoże nam w tym reporter "Czarno na białym", który pojechał do najdłużej na świecie działającego nowicjatu jezuitów.

Wiesz co jesz?

Przed świętami nie sposób nie dać się ponieść kulinarnym wyzwaniom. Szaleństwo przygotowań już się zaczęło. Po nauce gotowania teraz jeszcze nauka kupowania, czyli o tym czym różni się parówka z cielęciną od parówki cielęcej.

Modna kuchnia

Teraz o jedzeniu od kuchni czyli polska moda na gotowanie. Minęły czasy, gdy półki w sklepach świeciły pustkami i sztuką było ugotować coś z niczego. Teraz, gdy w sklepach jest wszystko, sztuka kulinarna stała się nauką. Mamy wysyp szkół gotowania, programów kulinarnych, blogów o odżywianiu - i jeśli wierzyć sondażom - to ten temat interesuje 3/4 Polaków. A w miarę jedzenia apetyty rosną. Także na apetyty na sukces.

Wojna propagandowa

Czarny PR wokół naszych produktów w Czechach i na Słowacji. Tak źle jeszcze nie było. To już nie tylko krytyka, ale wręcz ostrzeżenia przed kupowaniem polskiej żywności. Polscy producenci - jednocześnie najwięksi eksporterzy jedzenia do naszych południowych sąsiadów - od dłuższego czasu biją na alarm, bo taka antyreklama już przynosi realne starty. Premier Tusk i minister rolnictwa Kalemba, którzy właśnie wrócili ze Słowacji, zapowiadają obronę wizerunku polskich produktów. Trochę jednak spóźnioną. Producenci żywności chcą wziąć sprawy w swoje ręce i i bronić się przed - jak twierdzą - nieuczciwą konkurencją.

Szkoła dyplomacji

Droga dyplomatów z politycznego klucza jest szybka (choć wyboista). Zupełnie inaczej, niż zawodowi dyplomaci, ci przechodzą gruntowne szkolenie i długo zdobywają doświadczenie zanim zostaną ambasadorami. W Polsce takich osób jest niewiele, bo choć trudno w to uwierzyć, nie mamy systemu i szkoły kształcenia dyplomatów z prawdziwego zdarzenia, tak jak np. w Rosji czy Francji, gdzie ambasadorem nie zostaje się ad hoc.

Placówka polityczna

Tomasz Arabski to nie będzie pierwszy ambasador - nie dyplomata, a polityk. Polityczne nominacje z reguły budzą emocje i takie spory w III RP toczyły się o kandydatów wszystkich politycznych opcji. Burzliwe spory, nawet między najważniejszymi osobami w państwie. Ale wbrew pozorom nieczęsto na zagraniczne placówki wyjeżdżają ci najbardziej zasłużeni dla rządzących partii.

Dyplomatyczna corrida

Polityczno-dyplomatyczna corrida, czyli spór o nowego ambasadora Polski w Hiszpanii. Po burzliwej batalii w sejmowej komisji walizki już może pakować Tomasz Arabski. Będzie jednak wyjeżdżał przy ostrym sprzeciwie Prawa i Sprawiedliwości, które zamiast w Madrycie chce widzieć Arabskiego na ławie oskarżonych w sprawie feralnego lotu do Smoleńska. Najbliższy współpracownik premiera Tuska, do niedawna szef jego kancelarii, w dyplomacji nie ma żadnego doświadczenia. A jakie ma kompetencje, by dyplomatą zostać?

Merry crisis!

Finansowa reanimacja Cypru. Kraju, który - gdy 9 lat temu razem z Polską wchodził do Unii Europejskiej - był w niej jednym z najbogatszych. Dziś jest na skraju bankructwa. Wprawdzie zawarte porozumienie oddala ten najczarniejszy scenariusz, ale - jak relacjonuje reporter "Czarno na białym" - spokoju wcale nie ma. Mimo zapowiedzi nie otwarto banków, w związku z czym Cypryjczycy już jedenasty dzień nie mają dostępu do swoich kont. Muszą czekać do czwartku. Nie mają pieniędzy i boją się o pracę. W ostatnich dniach wielu ją straciło.

Cypryjski kryzys a sprawa polska

Patrząc na zdjęcia i doniesienia z Cypru wielu zadaje sobie pytanie, czy i my powinniśmy się obawiać. Takiego krachu finansów raczej nie, ale ta kryzysowa sytuacja ujawniła niebezpieczny dla wszystkich w Unii precedens. Po raz pierwszy w obliczu bankructwa kraju próbowano sięgnąć do prywatnych oszczędności. Próba tylko częściowo się udała, ale mocno podważyła zaufanie do banków, unijnych urzędników i Unii jako instytucji.