Czarno na białym

Czarno na białym

Na kłopoty Biernacki

In vitro bardzo dzieli polityków, także rządzącej Platformy. I zamiana na stanowisku ministra sprawiedliwości akurat w tej kwestii niczego nie zmienia. Dalej resortem kieruje konserwatysta, choć na pewno inny typ osobowości. Cichy, spokojny, mniej medialny i znany z umiejętności szukania kompromisów. To przyznają nawet jego polityczni oponenci. Właściwie - co ciekawe - trudno znaleźć kogoś, kto nie chwaliłby Marka Biernackiego. W czym tkwi jego siła?

Starcie gigantów

Kiedyś ze sobą współpracowali, dziś najostrzej spierają się o to, co dalej z OFE. Czarno na Białym - Leszek Balcerowicz kontra Jacek Rostowski. Dwaj ministrowie finansów. Jeden wprowadzał reformę emerytalną pod koniec lat 90-tych. Drugi wtedy mu pomagał, ale dziś mocno ją krytykuje i chce zmieniać. Dwie osobowości w świecie finansów - ile w ich sporze ekonomii, a ile emocji?

Emerytura po niemiecku

Jest pewien stereotyp, który - jak sprawdziliśmy - potwierdza jednak regułę. Polski emeryt głównie narzeka z powodu niskiej emerytury. Jego niemiecki rówieśnik wręcz przeciwnie - dopiero na emeryturze korzysta z życia, bo go na to stać. Emerytura za naszą zachodnią granicą jest średnio ponad dwa razy wyższa niż u nas. Ale i tam demografia robi swoje i wiadomo, że tak dobrze emerytom niedługo już nie będzie.

Jak żyć... na emeryturze

Choć wielu z nas emerytura wydaje się bardzo odległą perspektywą, temat dotyczy wszystkich. Jak bardzo, pokazuje trwający od tygodni burzliwy, polityczno-ekonomiczny spór o to, co zrobić z Otwartymi Funduszami Emerytalnymi. Wprowadzone kilkanaście lat temu OFE miały być sposobem na - mówiąc najprościej - lepszą emeryturę niż tylko ta z ZUS-u. Ale nagle rok przed pierwszymi wypłatami pojawiła się wątpliwość, czy emerytura z OFE będzie dożywotnia. Rząd - najostrzej w osobie ministra finansów - krytykuje II filar i zapowiada zmiany w wypłatach dla emerytów. Jakie? Mamy dowiedzieć się, jak zapowiedział dziś premier, jeszcze w tym miesiącu.

Liga nr 1?

To, co nie udaje się Polsce (mimo wielkich ambicji) w piłce nożnej, z nawiązką zdobywamy w żużlu. W tej dyscyplinie jesteśmy światową potęgą i to żużlowcy z całego świata chcą jeździć w polskich klubach. Zapatrzeni w piłkę nożną chyba nie wszyscy są świadomi, że mamy najlepszą ligę na świecie, najnowocześniejszy na świecie stadion, a żużlowcy to najlepiej zarabiającymi w Polsce sportowcy.

Ekstraklasa na wsi?

Bycie w ogonie nie musi być skazaniem na dożywocie. W "Czarno na Białym" mała wieś pod Tarnowem, Nieciecza, o której pewnie nikt by nie usłyszał, gdyby nie spektakularny sukces tamtejszego klubu piłkarskiego. Czegoś takiego jeszcze w Polsce nie było! Wiejski klub z dużą szansą na awans do Ekstraklasy. I wieś ze stadionem mogącym pomieścić trzy razy więcej kibiców, niż ma mieszkańców. Jaka jest tajemnica tego niebywałego sukcesu?

Winnych brak

Podkładki to nie jedyny winny budowlanej kompromitacji w Polsce, które dziwnym trafem zdarzają się głównie na obiektach budowanych za publiczne pieniądze. Na tej niechlubnej liście jest też Modlin i margiel, czyli węglan wapnia, który znalazł się w betonie wylewanym na pasie startowym podwarszawskiego lotniska. Pas popękał, winnych poza wspomnianym węglanem znaleźć trudno. Łatwo za to policzyć straty. To około 150 tys. zł. dziennie. I tak tania alternatywa dla Okęcia stała się drogim symbolem budowlanej fuszerki.

Euro fuszerka

Nie tak dotkliwe dla mieszkańców, ale równie kompromitujące jest to, co działo się i dzieje na niektórych stadionach budowanych przed Euro. Po serii problemów z trawą, na przykład w Poznaniu, mamy teraz problem z podkładkami. Fachowo nazywanymi podkładkami neoprenowymi. Fachowcy w kilku miejscach o nich zapomnieli. Efekt? Pękające filary i zamknięta część stadionu.

Tunel bez światełka

Polskie absurdy budowlane, czyli pieniądze wyrzucone w błoto na stadionie, lotnisku i w tunelu. Ta ostatnia inwestycja od początku nie miała szczęścia i była wielokrotnie wyśmiewana, bo słynny warszawski tunel zbudowano nie pod a wzdłuż rzeki. Sprawa przestała być jednak śmieszna, gdy pod Wisłą i tunelem zaczęto drążyć korytarz drugiej linii metra. I drążono tak, że w sierpniu ubiegłego roku woda tunel podmyła. Tak mocno, że musiał być natychmiast zamknięty. Wtedy zapowiadano, że awaria zostanie usunięta w ciągu kilku tygodni, a dziennikarzy mówiących o rocznych utrudnieniach wyśmiewano. Dziś, czyli po prawie dziewięciu miesiącach, nie ma już prawie żadnych chętnych do podawania jakichkolwiek dat.

Na skraju desperacji

Zuchwałość i desperacja, którą pokazuje mechanizm werbowania przemytników. Jak udało nam się ustalić, człowiek kierujący grupą przerzucającą do Polski kokainę z Dominikany, "swoich" pracowników wybierał spośród osób będących w dramatycznej sytuacji finansowej. Tak dramatycznej, że ogłaszali w internecie chęć sprzedania własnych narządów. To właśnie tacy ludzie pod koniec ubiegłego roku próbowali przemycić do Polski rekordową ilość kokainy.

Bez znieczulenia

Amfetamina to po marihuanie najpowszechniej dostępny narkotyk w Polsce. Między innymi dlatego, że wyprodukowanie go dla zdolnego chemika dysponującego nawet prymitywnym laboratorium nie jest wielkim problemem. Wielkie mogą być za to zyski z handlu amfetaminą i tu Polska wyrasta na światowego potentata. W niechlubnej klasyfikacji producentów i dostawców wyprzedzają nas jedynie Holendrzy i Belgowie.

Religia smoleńska

Ofensywa nie słabnie, a stojący na jej czele poseł Antoni Macierewicz został ostatnio uhonorowany. Odebrał w Poznaniu Wielkopolski Medal Przemysła II. Po raz drugi wyróżnienie przyznał Akademicki Klub Obywatelski im. Lecha Kaczyńskiego. Pierwszy medal dostał Jarosław Kaczyński. Poseł Macierewicz przyjął wyróżnienie jako - tu cytat - "świadectwo docenienia naukowego znaczenia pracy ekspertów" z nim związanych. Reporter "Czarno na białym" z ekspertami z nieco innej dziedziny zastanawia się jednak, na ile o naukę, a na ile o wiarę tu chodzi.

Studium przypadku

Pytania o Smoleńsk. Głównie te zadawane przez Antoniego Macierewicza. I odpowiedzi, udzielane głównie przez... Antoniego Macierewicza. Ostatnio dotyczyły szokujących doniesień o trzech osobach, które miały przeżyć katastrofę. Doniesienia to plotki i spekulacje, powtarzane w ogromnym chaosie informacyjnym zaraz po tragedii. Trzy lata później zostały jednak przedstawione jako informacje wiarygodne. Taki mechanizm zadziałał nie po raz pierwszy. Mamy tu sensacyjne stwierdzenie oparte na wiarygodnych źródłach posła, długie milczenie prokuratury i emocje, stopniowo tonowane przez partyjnych kolegów posła Macierewicza. Zapraszamy na studium kolejnego przypadku smoleńskich sensacji.

Dobre bo polskie

Są takie specjalizacje w polskiej medycynie, które świetną renomą cieszą się, mimo błędów popełnianych przez niektórych specjalistów. Jedną z nich jest chirurgia plastyczna. W Polsce coraz popularniejsza, a kliniki i specjaliści nie mogą narzekać na brak pacjentów. Także tych z zagranicy. I co prawda taki kosmetyczny wyjazd do Polski dla jednej ze Szwedek skończył się tragicznie, ale nie popsuło to dobrej, coraz lepszej reputacji polskich chirurgów w Europie.

Błąd lekarski

Wszystko w trosce o pacjenta i w majestacie prawa. Takie zasady szybkiego uzyskiwania odszkodowań za błędy lekarzy zapisano w ustawie "o komisjach ds. orzekania o zdarzeniu medycznym". Weszła w życie ponad rok temu. Nie tylko na przykładzie z Wrocławia sprawdziliśmy jak to działa. I już pierwsza statystyka pozwala wysnuć jednoznaczne wnioski, bo liczba spraw kierowanych do komisji regularnie rośnie, ale jedynie w co siódmej komisje stają po stronie pacjenta.

Śmierć jak 500 złotych

Problemy szpitali, w których popełniane są błędy medyczne. A raczej problemy pacjentów, ofiar tych błędów. Jak pokazuje praktyka, lekarza albo szpital do jakiejkolwiek odpowiedzialności pociągnąć niezwykle trudno. Nawet w wydawałoby się oczywistych sprawach, takich jak śmierć z powodu lekarskiego zaniedbania. W historii, którą przypomnimy, po śmierci pacjenta mamy jeszcze upokorzenie rodziny, czyli propozycję pięciuset złotych zadośćuczynienia. I pytanie: co może zrobić człowiek, którego tak potraktowano?

Ciasne, ale własne

Już kilka lat temu nowym prawem spółdzielczym politycy próbowali uszczęśliwić spółdzielców. Przeforsowali projekt ustawy dającej lokatorom, mówiąc w skrócie, możliwość stania się właścicielami. Błyskawicznie niezwykle popularne stało się, jak to się profesjonalnie mówi, wyodrębnianie własności. Na analizowanie sensowności takiej inwestycji czas przyszedł dużo później. I w wielu przypadkach taki sens znaleźć do dziś trudno.

Państwo w państwie

Spółdzielni zarządzanych tak, jak ta olsztyńska, jest więcej i to jeden z głównych powodów, dla których wojnę tym instytucjom wypowiedziała część polityków. W Sejmie na uchwalenie już czekają trzy projekty zmiany prawa spółdzielczego. Największe emocje wywołuje ten Platformy Obywatelskiej, który mieszkańcom od spółdzielni pozwalałby się uwolnić.

Kamienica wybrańców

Wojna o spółdzielnie mieszkaniowe. Ta polityczna w Sejmie i codzienna, którą często prowadzą sami mieszkańcy. Tak jest na przykład w Olsztynie. W niezwykle atrakcyjnym miejscu, tamtejsza spółdzielnia Pojezierze wybudowała luksusowy blok. I byłby to godny pochwały przykład przedsiębiorczości prezesa, gdyby nie lista mieszkańców, którą otwierają jego rodzina i znajomi. Mieszkania, niedostępne dla innych spółdzielców, kupiło na bardzo atrakcyjnych warunkach trzydziestu sześciu wybrańców. I jak przekonała się reporterka "Czarno na białym", co najmniej kilku od razu sprzedało, lub chce je sprzedać z dużym zyskiem.

Cud czy zbrodnia?

To będzie zapewne nowy wymiar dyskusji, która toczy się w Polsce od lat. Nie tylko między politykami ale, przede wszystkim, między naukowcami, etykami i duchownymi. W ostatnich tygodniach w jej centrum znalazła się... bruzda. To oczywiście po głośnej wypowiedzi księdza Franciszka Longschamps de Berier. Problem sprowadzono do jednego niezrozumiałego zdania, a tymczasem jest on bardzo złożony.