Dzieci rosną szybko w stosunku do dorosłych i tak samo nowotwory dziecięce. Dynamika nowotworów dziecięcych potrafi być zaskakująca nawet dla lekarzy. Są takie nowotwory dziecięce, które w ciągu jednej doby potrafią podwoić swoją objętość. To znaczy, że coś, co trzy dni temu w ogóle nie istniało, dzisiaj może być stanem zagrożenia życia - wskazywał w TVN24 profesor Jan Styczyński, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej. W sobotę obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Onkologii Dziecięcej.
Prof. dr hab. Jan Styczyński, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej i kierownik Katedry Pediatrii Hematologii i Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 w Bydgoszczy mówił w TVN24 w niedzielę o nowotworach, które dotykają najmłodszych. - Najczęstsze nowotwory u dzieci to białaczki, chłoniaki i guzy mózgu. To jest zupełnie inna dystrybucja niż u dorosłych. Ja zresztą zawsze mówię - onkologia dziecięca to jest coś innego niż onkologia dorosłych - powiedział.
Na co zwrócić uwagę
- Wiele chorób dziecięcych wynika z tego, co dzieci odziedziczą w genach i jakie mają predyspozycje - wyjaśniał profesor. - U dzieci praktycznie nie ma takich nowotworów jak rak płuca, rak żołądka, rak gruczołu piersiowego - dodał. Stwierdził też, że "dzieci są w stanie o wiele lepiej wytrzymać bardzo intensywne leczenie niż dorośli i w efekcie mamy dużo lepsze wyniki leczenia".
- Na efekt końcowy leczenia dziecka składa się bardzo wczesna diagnoza, potem precyzyjna diagnoza, która jest robiona w szpitalu i właściwe leczenie - zaznaczył gość TVN24.
Jego zdaniem trudno określić, dlaczego wiele dzieci jest diagnozowanych późno. - Myślę, że warunkiem numer jeden jest świadomość społeczeństwa, świadomość rodzin, świadomość szkół, przedszkoli, żłobków, świadomość wszystkich tych ludzi, którzy pracują z dziećmi, żeby wcześnie zwracać uwagę na objawy, które mówią, że coś jest nie w porządku, a objawy wczesne nowotworów są zazwyczaj bardzo niecharakterystyczne i nic nie mówiące - ocenił.
Na pytanie, na co w takim razie należy zwrócić uwagę, opowiedział o utworzonym przez środowisko zbiorze objawów zaczynających się od liter w słowie "onkologia". - To jest O jak obrzęk, guz, N jak nudności, wymioty, biegunki, zaparcia, K jak krwawienia, zmiany krwotoczne, O jak osłabienie, L leukokoria, czyli zmiana koloru źrenicy, O jak obniżenie masy ciała, G jak gorączka, I jak infekcja, A jak alarmujący ból - wyjaśnił. Zaznaczył, że "jeżeli występuje więcej niż jeden z tych objawów, może być to wczesna oznaka nowotworu".
"Każde dziecko to jest nasza przyszłość"
Profesor odniósł się również do badań udostępnionych przez Fundację Pomocy Dzieciom z Chorobą Nowotworową. Wynika z nich, że tylko poniżej 10 procent dzieci ma postawione rozpoznanie w pierwszym lub drugim stopniu, a ten odsetek w przypadku krajów Europy Zachodniej wynosi ponad 25 procent. Styczyński zaznaczył, że ważna jest każda akcja, każda rozmowa, każde spotkanie, gdzie rozmawiamy na temat nowotworów dziecięcych, ponieważ poprawia świadomość na ten temat. Wspomniał między innymi o wrześniu, który jest miesiącem świadomości onkologicznej oraz o finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Wydaje się, że takim pobocznym głównym celem było to, że poprawia się świadomość o onkologii dziecięcej, że o tym rozmawiamy, że o tym mówimy. Musimy o tym mówić, bo liczba dzieci w Polsce maleje. 30 lat temu było 10 milionów dzieci, w tej chwili jest 7 milionów dzieci i każde dziecko to jest nasza przyszłość - powiedział.
Wspomniał też o różnicach między nowotworami dorosłych i dzieci. Jako główną wymienił to, jak szybko nowotwór się rozwija. - W uproszczeniu, dzieci rosną szybko w stosunku do dorosłych i tak samo nowotwory dziecięce. Dynamika nowotworów dziecięcych potrafi być zaskakująca nawet dla lekarzy. Są takie nowotwory dziecięce, które w ciągu jednej doby potrafią podwoić swoją objętość. To znaczy, że coś, co trzy dni temu w ogóle nie istniało, dzisiaj może być stanem zagrożenia życia. Oczywiście nie wszystkie nowotwory takie są, ale jest ich kilka, tak szybko rosnących - wyjaśnił.
Duży stopień wyleczalności
Dobrą wiadomością są statystki dotyczące wyleczalności nowotworów dziecięcych. - Oczywiście onkologia jest tą brutalną dziedziną, że nigdy nie mogę powiedzieć, że coś będzie na 100 procent. Ale w onkologii dziecięcej wyleczalność w Polsce jest praktycznie rzecz biorąc lepsza niż średnia europejska, a w białaczkach dziecięcych mocno ją przekroczyliśmy. I to są dane sprzed kilku lat, a w tej chwili mamy jeszcze lepsze. Inaczej mówiąc, dzieci z nowotworami mają szansę na wyleczenie ponad 80 procent. Myślę, że u dorosłych to jest po prostu kosmos. Natomiast w przypadku białaczki limfoblastycznej, która jest najczęstszym nowotworem wieku dziecięcego, ta wyleczalność sięga 90 procent. I to jest jedyny taki nowotwór w Polsce, gdzie Komisja Zdrowia Unii Europejskiej powiedziała, że wyleczalność w Polsce jest lepsza niż średnia europejska - mówił profesor.
Zaznaczył też, że "dziecko, czy jest leczone w Warszawie, czy w Bydgoszczy, czy w Monachium, czy w Rzymie, czy w Wiedniu, jest tak samo leczone". - Mamy te same zasady, jeżeli chodzi o monitorowanie i punkty decyzyjne w leczeniu i to przekłada się na sukces w leczeniu. Ponieważ ten sukces w leczeniu to nie jest spektakularny jeden lek, ale to jest wiele czynników od rozpoznania do leczenia i monitorowania - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock