Amerykanie wykombinowali, że skoro kino wymyślili Europejczycy - bracia Lumiere, zaś oni mają Hollywood, pożenienie artystów obu kontynentów da piorunujący efekt. Tak powstał "Atlas chmur" – dzieło rodzeństwa Wachowskich i Niemca Toma Tykwera. Miało wyznaczyć "nowe granice kina science fiction". Udało się, co najwyżej, wyznaczyć granice głupoty. No, może jeszcze nudy. "Atlas…" – w zamierzeniu twórców film artystyczny, miał mieć też cechy blockbustera. Dlatego, dostaliśmy kuriozum na wysokich koturnach.