W miniony weekend policjanci garnizonu stołecznego po raz kolejny prowadzili działania wymierzone w uczestników nielegalnych wyścigów. Skontrolowali 657 aut. Efektem jest zatrzymanie 59 dowodów rejestracyjnych i 15 praw jazdy. Wobec 15 kierujących policjanci skierowali wnioski o ukaranie do sądu, odnaleźli też trzy poszukiwane osoby. Ponadto dwóch kierowców było nietrzeźwych, a trzech pod wpływem narkotyków.
Funkcjonariusze nałożyli 160 mandatów karnych na łączną kwotę blisko 138 tysięcy złotych. Działania prowadzone były na terenie stolicy i powiatów ościennych.
"Nielegalne wyścigi organizowane na ulicach to ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Agresywne zachowania kierowców biorących udział w takich wyścigach powodują spadek poczucia bezpieczeństwa wśród pozostałych kierowców. Sen z powiek okolicznych mieszkańców spędzają modyfikowane auta, które niejednokrotnie generują nadmierny hałas" - podkreślili w komunikacie.
O uczestnikach nielegalnych wyścigów opowiedział TVN24 aspirant Kamil Sobótka z Komendy Stołecznej Policji. - Te grupy spotykają się na największych parkingach w Warszawie, ale nie tylko - przekazał. Jak podkreślił, osoby te umawiają się na spotkania poprzez media społecznościowe, a na wyścigach "dochodzi do scen, jakie widzimy na różnych obrazkach". - Jest to między innymi przekraczanie prędkości bądź wprowadzanie w poślizg samochodu - dodał Sobótka.
Nieoznakowane radiowozy i drony
W działaniach uczestniczyli m.in. policjanci "drogówki", prewencji, grupy SPEED, wywiadowcy oraz policjanci z komend rejonowych i powiatowych garnizonu stołecznego. Wykorzystywane były oznaczone i nieoznaczone radiowozy, drony i sonometry.
"W trakcie prowadzonych od piątku do niedzieli (4-6 października) działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa, policjanci w szczególności wzięli "pod lupę" kierujących, którzy przekraczali dopuszczalną prędkość, przejawiali agresywne zachowania na drodze, a także tych, których pojazdy były technicznie niesprawne w świetle obowiązującego prawa" - wylicza KSP.
Nie są to jedyne działania prowadzone przez policjantów, mające na celu poprawę bezpieczeństwa na drogach. Regularnie prowadzą też akcje "Prędkość" i "Ciche Miasto II". Ta druga dotyczy przede wszystkim kierowców, których samochody generują nadmierny hałas.
Zablokowana S17
Na tvnwarszawa.pl pisaliśmy niedawno, że grupa fanów nielegalnych wyścigów zablokowała fragment drogi ekspresowej S17. Sprawę nagłośnili aktywiści z Miasto Jest Nasze, a także członek stowarzyszenia oraz miejski radny Jan Mencwel.
"To się dzieje naprawdę. W Warszawie zorganizowano w ten weekend nielegalne nocne wyścigi, na potrzeby których … zablokowano ruch na całej kilkupasmowej ulicy!" - napisał radny. "Zrobiła to grupa Warsaw Night Racing, która od dawna jawnie opisuje swoje wybryki. Ba - chwalą się nimi w socialmediach. Wrzucają jakby nigdy nic film, na którym ktoś driftuje sobie nocą bmw a cała ulica stoi przez niego w korku. I co? I nic!! Są całkowicie bezkarni. A przecież ryk takich wyścigów słychać na kilometry. Nie wspominam już o blokowaniu drogi, ewidentnym łamaniu przepisów i stwarzaniu olbrzymiego zagrożenia" - wyliczył Mencwel.
Radny zarzucił służbom brak reakcji na naruszenia prawa.
Jednak policja zapewniła nas, że na miejscu była. "Policjanci zaraz po uzyskaniu informacji o zablokowaniu drogi przez osoby osoby chcące ścigać się na jednej z tras i niebezpiecznych manewrach wykonywanych przez tych kierowców, udali we wskazane miejsce. Po przyjeździe nie zastali już nikogo, a ruch na trasie odbywał się już prawidłowo" - przekazała nam KSP.
Nocne wyścigi ulicami miasta
W stolicy i jej okolicach nielegalne wyścigi odbywają się właściwie cyklicznie. Najczęściej są to soboty w godzinach nocnych, a miejscem spotkania są parkingi centrów handlowych. W lipcu zeszłego roku przyjrzeliśmy się jednej z takich "imprez". Jej uczestnicy do późnych godzin ścigają się ulicami miasta.
"Palenie gumy" i rywalizacja "z kreski" to żelazne punkty programu. W każdym zlocie udział bierze około stu samochodów i nawet tysiąc osób.
Na miejsce tych spotkań docierają także policjanci. Wtedy organizatorzy, korzystając z darmowej internetowej aplikacji, informują uczestników o nowej lokalizacji i skutecznie gubią policyjne patrole. Czasami też uczestnicy zlotu blokują policyjne radiowozy.
"Zdają sobie sprawę z działań policji"
Policji ciężko jest ukrócić nielegalne wyścigi, szuka sposobu, by to zrobić. W czym polega problem? Niedawno odnieśli się do tego sami mundurowi. "Organizatorzy nielegalnych wyścigów dobrze zdają sobie sprawę z działań policji i stosują strategie mające na celu ich uniknięcie. Przede wszystkim, informacje o miejscu i czasie wyścigu są rozsyłane w ostatniej chwili konkretnym osobom na zaszyfrowanych komunikatorach internetowych, a wydarzenia mogą być błyskawicznie przenoszone w inne lokalizacje" - wylicza KSP. "Zwalczenie zjawiska nielegalnych wyścigów jest trudne dlatego, że pasja do motoryzacji i adrenaliny sprawia, że wielu młodych ludzi chętnie podejmuje ryzyko, nawet mimo potencjalnych konsekwencji prawnych" - przyznała Komenda Stołeczna Policji w komunikacie.
Autorka/Autor: mg
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KSP