Pacjent czekał w karetce przed szpitalem. Po kilku godzinach odzyskał siły i poszedł do domu

Zespół ratownictwa medycznego z NZOZ Legionowo
Pijany pułkownik SOP pobił ratowników medycznych
Źródło: TVN24
Załoga karetki pogotowia ratunkowego w Legionowie przez kilka godzin próbowała przekazać do szpitala nieprzytomnego mężczyznę. Po czterech i pół godzinie czekania na wolne miejsce w placówce, pacjent odzyskał siły i poszedł do domu.

Zespół ratownictwa medycznego z Serocka otrzymał wezwanie do potrzebującego pilnej pomocy mężczyzny w sobotę po godzinie 18. Na miejscu, w jednym z lokali gastronomicznych na terenie powiatu legionowskiego, ratownicy zastali nieprzytomnego mężczyznę siedzącego w fotelu.

Oddychał, ale nie można było go obudzić

Wstępne badanie wykazało, że pacjent miał zachowane podstawowe czynności życiowe, jak tętno i oddech. Po przeprowadzeniu badania EKG wykluczono chorobę serca, a obecne na miejscu inne osoby zapewniły, że mężczyzna nie doznał żadnego urazu.

Z treści zgłoszenia, jakie zanotował dyspozytor medyczny wynikało, że człowiek ten nie poruszał się i nie można było go obudzić. Osoba rozmawiająca z dyspozytorem powiadomiła również, że poszkodowany pił alkohol.

Kierownik zespołu ratownictwa medycznego podjął decyzję o przetransportowaniu nieprzytomnego pacjenta do szpitala. Dyspozytor skierował karetkę do najbliższego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, czyli Wojskowego Instytutu Medycznego w Legionowie.

Zespół ratownictwa medycznego z NZOZ Legionowo
Zespół ratownictwa medycznego z NZOZ Legionowo
Źródło: FB NZOZ Legionowo

Czekali na wolne miejsce

Z naszych informacji wynika, że lekarz dyżurujący ze względu na brak wolnych łóżek na SOR, polecił, by pacjent oczekiwał na zwolnienie miejsca w karetce, pod obserwacją ratowników. W trakcie kilkugodzinnego postoju "wdrożono płynoterapię", a mężczyzna odzyskał przytomność, co pozwoliło ratownikom na przeprowadzenie z pacjentem wywiadu medycznego. Poszkodowany nie potrafił powiedzieć, ile wypił alkoholu, ale po kolejnych kilkudziesięciu minutach oczekiwania poczuł się na tyle dobrze, że odmówił dalszej pomocy. Z karetki zadzwonił po znajomego, w towarzystwie którego poszedł do domu.

Interwencja pogotowia ratunkowego zakończyła się po czterech i pół godzinie oczekiwania na podjeździe szpitala.

Problemy z pijanymi pacjentami

Zespół ratownictwa medycznego przez długi czas był zaangażowany w udzielanie pomocy pijanemu pacjentowi. Podobnych interwencji jest więcej.

- Interwencje u pacjentów po spożyciu alkoholu, szczególnie tych, którzy są nieprzytomni, są trudne - wyjaśnia Dorota Glinicka, prezeska zarządu Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Legionowie, w którego struktury wchodzi lokalne pogotowie ratunkowe. - Nigdy do końca nie wiemy, czy osoba jest nieprzytomna z powodu dużej ilości wypitego alkoholu czy urazu lub choroby zagrażającej życiu - dodaje.

Jak informują służby, najwięcej interwencji do pijanych osób zespoły ratownictwa podejmują w weekendy.

- Jeśli pacjent jest pijany, ale przytomny to można z nim porozmawiać i wykonać badania na miejscu interwencji. Gdy okazuje się, że jego życie nie jest zagrożone, wówczas wzywana jest straż miejska, a pacjent trafia do izby wytrzeźwień, gdzie ma zapewnioną profesjonalną opiekę - tłumaczy Piotr Owczarski, rzecznik największej w kraju Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego "Meditrans" w Warszawie. - Gdy osoba jest nieprzytomna, konieczny jest transport do szpitala w celu wykonania podstawowych badań, które pozwolą ocenić jego stan zdrowia - dodaje Owczarski.

CZYTAJ TAKŻE: Pijany pułkownik Służby Ochrony Państwa zaatakował ratowników w karetce

Czytaj także: