Zarzut składania fałszywych zeznań usłyszał mężczyzna, który twierdził, że padł ofiarą rozboju, podczas którego skradziono mu blisko dwa miliony złotych. Według śledczych, 58-latek był podstawiony, a pieniądze nie należały do niego.
Jak informowaliśmy na tvnwarszawa.pl, do zdarzenia doszło 23 kwietnia w godzinach popołudniowych w Śródmieściu. - Przy jednej z kamienic przy ulicy Koszykowej znajdował się mężczyzna z torbą w ręku. W pewnym momencie pod kamienicę podjechał samochód. Wybiegły z niego dwie osoby, które wyrwały mężczyźnie torbę i uciekły tym samym pojazdem - opisywał wtedy nasz reporter Artur Węgrzynowicz. W torbie miała znajdować się ogromna suma.
Wówczas policja informowała o tym zdarzeniu bardzo zdawkowo. Potwierdziła jedynie, że "doszło do zdarzenia o charakterze kryminalnym".
Zarzut składania fałszywych zeznań
Niespełna miesiąc później policja zdradziła więcej szczegółów. - Zdarzenie kryminalne, w wyniku którego mężczyzna miał stracić blisko dwa miliony złotych miało miejsce w kwietniu. Wówczas 58-letni obywatel Ukrainy złożył oficjalne zawiadomienie o rozboju - przekazał w komunikacie sierżant sztabowy Jakub Pacyniak, oficer Komendy Rejonowej Policji Warszawa I. Napastnik miał użyć przemocy.
- Pokrzywdzony w trakcie czynności procesowych zeznał, że skradzione pieniądze w całości należały do niego - wyjaśnił Pacyniak. Jednak śledczy ustalili, że mężczyzna kłamał, a pieniądze nie były jego własnością. 58-latek usłyszał zarzut składania fałszywych zeznań. Prokurator złożył wniosek o tymczasowy areszt, do którego sąd się przychylił.
Śledczy ustalają, skąd pochodziły pieniądze
Jak ustaliliśmy, mężczyzna pojechał do kantoru wymienić kwotę 400 tysięcy euro na prawie dwa miliony złotych. Potem zeznał, że kiedy wracał z wymienioną gotówką, został napadnięty i okradziony.
- Twierdził, że pieniądze pochodzą ze sprzedaży nieruchomości w Ukrainie. To się nie potwierdziło, dlatego mężczyzna usłyszał zarzut - powiedział nam prokurator Szymon Banna, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Śledztwo cały czas trwa. Prokuratura ustala, skąd mogły pochodzić pieniądze, a także od kogo 58-latek je otrzymał. - Badamy również wątek prania brudnych pieniędzy - powiedział prokurator Banna.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP I