Próbował zdetonować auto przed komisariatem, został skazany za próbę zabójstwa trzech policjantów. Jest termin apelacji

Komisariat na Ursynowie
Rzecznik KSP opisuje, jak wyglądała próba zamachu na policjantów
Źródło: TVN24
Pod koniec marca Sąd Apelacyjny w Warszawie będzie rozpatrywać sprawę Piotra M., który w grudniu 2020 roku próbował dokonać eksplozji przed budynkiem komisariatu na Ursynowie. Mężczyzna został skazany przez sąd pierwszej instancji na 12 lat i siedem miesięcy więzienia, prokuratura żąda jednak surowszej kary.

W nocy z 5 na 6 grudnia 2020 roku Piotr M. podjechał pod komisariat policji na warszawskim Ursynowie samochodem, którym przywiózł 11-kilogramową butlę ze skrajnie łatwopalnym gazem propan butan tworzącym z powietrzem mieszaninę wybuchową.

Piotr M. zaparkował pojazd na parkingu policyjnym, następnie odkręcił zawór butli. "Kiedy gaz wypełnił wnętrze pojazdu, mężczyzna uruchomił sygnał dźwiękowy klaksonu samochodu i zwabił w ten sposób na miejsce funkcjonariuszy, którzy opuścili komisariat" - przekazywała Prokuratura Krajowa.

Gdy policjanci podeszli do pojazdu, Piotr M. próbował odpalić zapalniczkę w celu spowodowania eksplozji gazu. "Do wybuchu nie doszło ze względu na zbyt wysokie stężenie gazu w samochodzie i zbyt małą ilość tlenu, co uniemożliwiło zapłon. Piotr M. został obezwładniony przez funkcjonariuszy policji. W sytuacji gdyby doszło do eksplozji, istniało realne zagrożenie dla życia i zdrowia trzech funkcjonariuszy interweniujących przy samochodzie" - zaznaczyła prokuratura.

Czytaj też: Komisariaty zamykane wieczorem. Kolejne gminy pod Warszawą zostają bez dyżurnego policjanta w nocy

rr
Kolejne gminy pod Warszawą zamykają komisariaty policji w nocy
Źródło: TVN24

"Czuł żal do wymiaru sprawiedliwości"

Po zatrzymaniu okazało się, że Piotr M. był pod wpływem marihuany w stopniu odpowiadającym znacznemu upojeniu alkoholowemu. W jego samochodzie znaleziono 1,50 grama marihuany. "W telefonie komórkowym Piotra M. ujawniono nagrania, które wskazywały, że zamierzał popełnić samobójstwo poprzez wysadzenie samochodu, a jednocześnie planował zabić funkcjonariuszy policji" - wyjaśnili śledczy. Dodali, że powołani w toku postępowania biegli psychiatrzy wskazali, że Piotr M. był poczytalny w chwili czynu.

"Piotr M. miał problemy osobiste i finansowe, czuł żal do szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości – w związku z wyrokiem skazującym go za oszustwo i nałożonym przez sąd obowiązkiem naprawienia szkody. Mężczyzna był wcześniej karany. Wyrokiem Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach został skazany za oszustwo na karę sześciu miesięcy ograniczenia wolności – 30 godzin miesięcznie nieodpłatnej pracy na cele społeczne, obowiązek naprawienia szkody w kwocie 728 zł. Nie wywiązał się z nałożonych obowiązków" - tłumaczyła PK.

W akcie oskarżenia prokurator Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie oskarżył Piotra M. m.in. o usiłowanie zabójstwa trzech funkcjonariuszy policji poprzez spowodowanie eksplozji gazu, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. "Kolejne zarzuty dotyczyły prowadzenia pojazdu pod wpływem środka odurzającego w postaci marihuany oraz posiadania środka odurzającego w postaci 1,50 grama ziela konopi innych niż włókniste" - zaznaczyła PK.

Prokurator żąda surowszej kary

We wrześniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie uznał Piotra M. za winnego popełnienia zarzucanych mu czynów, uznając jednocześnie, że sprawca nie działał w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Sąd skazał go na karę łączną 12 lat i siedem miesięcy pozbawienia wolności.

Prokurator żądał kary łącznej 25 lat pozbawienia wolności, dlatego też skierował w tej sprawie apelację.

Jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa, sprawa oskarżonego Piotra M. została zarejestrowana w II Wydziale Karnym Sądu Apelacyjnego w Warszawie, a termin rozprawy został wyznaczony na 27 marca.

Czytaj także: