Jak twierdzi na Twitterze KSP, w ten weekend doszło do usiłowania zabójstwa funkcjonariuszy. Stołeczna policja zaznacza, że w sprawie zatrzymano 23-latka, "który chciał zdetonować auto pod jednym z warszawskich komisariatów".
Z naszych informacji wynika, że chodzi o budynek przy ulicy Janowskiego na Ursynowie.
"Chciał ściągnąć w okolice auta jak najwięcej policjantów"
"Mężczyzna w weekend podjechał pod jeden z komisariatów. Była noc, zaczął wielokrotnie używać klaksonu. W ten sposób chciał ściągnąć w okolice auta jak najwięcej policjantów. Na całe szczęście nie doszło do eksplozji. Mężczyzna został obezwładniony. Trafił do policyjnego aresztu" - relacjonuje dalej KSP.
- Eksplozja zabiłaby zarówno samego 23-latka, jak i wszystkie osoby dookoła - powiedział PAP rzecznik KSP nadkomisarz Sylwester Marczak.
Jak dowiedział się dziennikarz tvn24.pl Robert Zieliński, strażacy ocenili, że tylko z powodu zbyt wysokiego stężenia gazu w aucie i zbyt małej ilości tlenu 23-latek nie odpalił zapalniczki. W telefonie mężczyzna miał film ze swoją wypowiedzią na temat tego, co planuje zrobić. - Z moich informacji wynika, że to 23-latek z bogatą kartoteką kryminalną - zaznaczył Zieliński.
Według relacji KSP materiały zabezpieczone do sprawy wskazują jednoznacznie na planowanie zabójstwa policjantów. "Zdecydowane kroki podjęła prokuratura. Wnioskowano o areszt dla mężczyzny. Sąd przychylił się do tego wniosku, stosując taki środek zapobiegawczy na okres trzech miesięcy" - podała KSP.
"Mamy do czynienia z zagrożeniem życia pięciu policjantów, którzy w tym czasie pełnili swoje zadania"
Rzecznik KSP Sylwester Marczak na konferencji prasowej stwierdził, że sytuacja jest "konsekwencję tego, co dzieje się w naszym kraju w ostatnich tygodniach".
- Chodzi o falę hejtu, która wylewa się w stronę policjantów. Mamy ogromną ilość gróźb kierowanych do policjantów, ogromną ilość hejtu, mowy nienawiści, która wylewa się nie tylko na nich, ale także ich rodziny. To, co się wydarzyło w ostatni weekend, to nie jest już tylko wyłącznie groźba, to już konkretny czyn, który jest bardzo poważnie potraktowany przez śledczych. Mamy do czynienia z usiłowaniem zabójstwa, z prowadzonym śledztwem i zagrożeniem życia pięciu policjantów, którzy w tym czasie pełnili swoje zadania - podkreślił Marczak.
Opisał również, jak wyglądał nieudany zamach na policjantów: - Na parking pod jedną z komend podjeżdża mężczyzna, parkuje swoje auto. Miał wszystko bardzo dobrze zaplanowane, bo w tym momencie, kiedy miał się zatrzymać, znaleźć miejsce do parkowania, miał użyć klaksonu. Klakson miał zachęcić policjantów do wyjścia z komisariatu i do pojęcia interwencji. Ogromnym szczęściem jest to, że do wybuchu nie doszło, bo policjanci, którzy podjęliby interwencję, na 100 procent by jej nie przeżyli. Eksplozja stanowiłaby zagrożenie nie tylko dla interweniujących policjantów, ale też mieszkańców pobliskiego bloku.
Marczak zaznaczył, że gdyby doszło do wybuchu, zginąłby również 23-latek. Zastrzegł, że zdradzi, o który dokładnie komisariat chodziło i jaka substancja została wykorzystana do zrobienia ładunku. - To jest element śledztwa. Zawsze musimy uwzględniać kolejne zagrożenia i patrzymy na to, żeby dana sytuacja nie miała swoich naśladowców - wyjaśnił.
"Wypowiedzi tego mężczyzny wskazują, że nienawidzi policjantów"
Reporterka TVN24 zapytała rzecznika KSP, czy sugeruje związek hejtu ze Strajkiem Kobiet, odparł "byłbym bardzo daleki od tego, żeby wiązać to ze strajkami" oraz że hejt na policjantów "dotyczy każdej ze stron".
- Ten hejt, który wylewa się na policjantów, nie dotyczy tylko Strajku Kobiet. Jeśli zwrócimy uwagę na to, w jaki sposób traktowani są policjanci i że wobec nich kierowane są rożnego rodzaju obraźliwe hasła lub groźby, to nie są tylko środowiska Strajku Kobiet - odpowiedział Marczak. - Wypowiedzi tego mężczyzny wskazują jednoznacznie, że on nienawidzi policjantów. On był nam już wcześniej dobrze znamy, bo to osoba, która ma swoim koncie inne przestępstwa i odpowiadała między innymi za rozboje - dodał, potwierdzając tym samym ustalenia naszego dziennikarza.
Jak zaznaczył, o powadze sprawy świadczy także decyzja sądu o areszcie. - Biorąc pod uwagę materiał zgromadzony w postępowaniu, sąd nie miał żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia z bardzo poważną sprawą. Pamiętajmy o tym, że tylko w takich sprawach sąd decyduje się stosować te najsurowsze środki zapobiegawcze, tak jak w tym przypadku trzymiesięczny areszt - wyjaśniał Sylwester Marczak.
Stanowisko prokuratury
Pytana o to zdarzenie rzeczniczka warszawskiej Prokuratury Okręgowej Aleksandra Skrzyniarz poinformowała, że miało ono miejsce w nocy z 5 na 6 grudnia. - Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa funkcjonariuszy policji, nie przyznał się do tego czynu. Złożył wyjaśnienia, ale ich treść jest objęta tajemnicą śledztwa - przekazała.
Autorka/Autor: ZiR, mp/ran
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock, Twitter