Znany muzyk usłyszał zarzut seksualnego wykorzystania nieletniego

Ze wstępnych ustaleń prokuratury, seniorką miał się opiekować jeden z członków rodziny
Do zdarzenia miało dojść w Puławach (woj. lubelskie)
Źródło: Google Maps
Prokuratura przedstawiła muzykowi Krzysztofowi S. zarzut seksualnego wykorzystania nieletniego. Do przestępstwa miało dojść w trakcie warsztatów jazzowych dla dzieci i młodzieży w Puławach w 2017 roku. S. grozi od dwóch do 12 lat więzienia.

- W poniedziałek, 12 grudnia mężczyźnie został przedstawiony zarzut popełnienia czynu z artykułu 200 paragraf 1 Kodeksu karnego - poinformowała prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Wskazany przez nią artykuł opisuje przestępstwo seksualnego wykorzystania małoletniego.

- Zarzut dotyczy zdarzenia z 2017 roku mającego miejsce w Puławach podczas warsztatów jazzowych organizowanych dla dzieci i młodzieży - zaznaczyła rzeczniczka.

Jak zaznaczyła, Krzysztof S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Odmówił też składania wyjaśnień. - Aktualnie uzupełniany jest materiał dowodowy w sprawie - dodała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Za zarzucany czyn może grozić od 2 do 12 lat więzienia.

Przedawnione zarzuty wobec znanego muzyka. Prokuratura umarza, ale nie kończy sprawy

Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła w listopadzie śledztwo w sprawie pedofilskich zarzutów kierowanych wobec znanego muzyka Krzysztofa S. Powodem było ich przedawnienie. Ale nie oznacza to całkowitego zamknięcia sprawy.

- W zakresie czynów nieprzedawnionych prowadzone jest odrębne postępowanie - zastrzegła Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

W lutym 2019 roku Krzysztof S. został oskarżony przez dwie ze swoich byłych podopiecznych o wykorzystywanie seksualne. W latach 1997-1999 muzyk miał je molestować i gwałcić. Kobiety, które oskarżyły go, jako dzieci występowały w programach "Tęczowy Music Box" i "Co Jest Grane", a także w zespole "Tęcza".

W tym samym miesiącu Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że wszczęła śledztwo w sprawie zgwałcenia w latach 1997-1999 w Warszawie dwóch małoletnich pokrzywdzonych, które nie miały wtedy ukończonego 15. roku życia. Postępowanie zostało zainicjowane po zawiadomieniach dwóch kobiet. Treści zawiadomienia prokuratura nie ujawniała.

Krzysztof S. zaprzeczył wówczas stawianym mu zarzutom. Wydał oświadczenie, w którym między innymi napisał: "Wszystkie pojawiające się na mój temat 'rewelacje' oparte są na pomówieniach jednej osoby, której personaliów nie ujawnię, nie chcąc jej zaszkodzić. Jest to osoba znana mi i mojej rodzinie od przeszło 20 lat i przez większość tego czasu pozostająca z nami w bliskich stosunkach. Niestety, w ubiegłym roku osoba ta poprosiła mnie o przekazanie jej dużej kwoty pieniędzy, które miały posłużyć jej ułożeniu sobie życia. Nie będąc w stanie spełnić tej prośby, ale też mając poczucie nadużycia naszej przyjaźni - odmówiłem. Wówczas, było to w czerwcu ubiegłego roku, zerwała kontakty z nami i skierowała przeciwko mnie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa" - brzmiało stanowisko muzyka.

Zgodnie z Kodeksem karnym karalność przestępstw pedofilskich ustaje po upływie 20 lat od chwili popełnienia czynu.

Czytaj także: