Zapowiedziany na 13 grudnia protest Ogólnopolskiego Strajku Kobiet odbywał się pod hasłem "Idziemy po wolność. Idziemy po wszystko". "PiS prowadzi wojnę z całym światem: z kobietami, z młodzieżą, z nauczycielami, z lekarzami, przedsiębiorcami, pracownikami budżetówki, z Europą (itp.). Bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, tak naprawdę wprowadzili nam faktyczny stan wojenny" - czytamy na stronie wydarzenia OSK. Do niedzielnej manifestacji dołączyli między innymi przedstawiciele branży turystycznej, górale z Zakopanego, restauratorzy.
Chwilę po godzinie 12 protestujący zablokowali rondo Dmowskiego. Padło hasło ze strony organizatorów, że celem pochodu będzie ulica Mickiewicza, gdzie mieszka wicepremier oraz prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Uczestnicy ruszyli Marszałkowską, jednak szybko zostali zablokowani przez policję, która ustawiła kordon przed skrzyżowaniem ze Świętokrzyską. Stamtąd manifestacja skręciła w Sienkiewicza i Moniuszki, potem w Jasną i znów powróciła na Marszałkowską przez Rysią.
Kolejną blokadę policjanci ustawili na wysokości Ogrodu Saskiego, więc marsz skręcił w Królewską. Dalej przeszedł przez plac Piłsudskiego, plac Teatralny i skierował się w stronę Trasy W-Z. Organizatorzy zapowiedzieli, że zamierzają zablokować Wisłostradę. Ta była nieprzejezdna przez kilkadziesiąt minut. Protestujący szli nią w kierunku Żoliborza, ale znów natknęli się na kordon policji. Tym razem na wysokości mostu Gdańskiego. Skręcili więc w lewo w Wenedów. Na plac Wilsona dotarli około godziny 14. Na ulicy Mickiewicza czekał na nich szpaler policyjnych furgonetek, otoczonych szczelnym kordonem. Dojście do domu prezesa PiS nie było możliwe. Około godziny 16 protestujący zaczęli się rozchodzić.
Protestujący mieli ze sobą transparenty z napisami: "Abo tak", "Precz z władzą panów", "Wyp***lać, kobiet nie ruszać", "Miękiszony nie lubią silnych kobiet", "Walcz jak dziewczyna", "Nigdy nie będziesz szła sama". Niektórzy z nich trzymali biało-czerwone flagi. Widać było też flagi tęczowe, Unii Europejskiej, symbole Strajku Kobiet i plakaty Strajku Przedsiębiorców.
W trakcie protestu policja nadawała w stronę protestujących komunikaty mówiące o nielegalnym zgromadzeniu. Apelowała też do uczestników, by rozeszli się. Funkcjonariusze legitymowali też protestujących i wystawiali mandaty. Komenda Stołeczna Policji podała też, że na skrzyżowaniu ulic Zajączka i Mickiewicza "grupa protestujących zaatakowała policjantów", w związku z czym prowadzone były "czynności w kierunku naruszenia nietykalności cielesnej policjanta". Później informowała też o "kolejnym przypadku agresywnego zachowania". "Tym razem policjanci wykonują czynności z kobietą, która miała uderzyć torebką Panią Poseł Scheuring-Wielgus. Wyjaśniamy okoliczności sprawy" - zaznaczyła KSP.
Przed godziną 16 uczestnicy manifestacji zaczęli rozchodzić się z ulicy Mickiewicza.
Warszawski Strajk Kobiet nawiązuje do daty 13 grudnia - 39. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, a także interwencji policji podczas pokojowych protestów. "Dziś mija trzydzieści dziewięć lat od wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Są z nami osoby, które dobrze ten czas pamiętają. Ze smutkiem patrzą na działania obecnej władzy, gdy coraz bardziej przypomina tamtą partię i tamtą milicję"- czytamy na facebookowym profilu "Strajku".
"Zjednoczenia nie mylmy z utożsamianiem. Solidarności nie mylmy z trwałym połączeniem, aby pokonać reżim, niszczący nas wszystkich, narzucających nam wolę jednego człowieka, trzeba odrzucić podziały, które w obliczu autorytarnej dyktatury straciły swoją istotę i wagę" - napisał kilka dni temu na Facebooku lider Strajku Przedsiębiorców Paweł Tanajno. Rolnicy swój protest rozpoczęli już w niedzielę w nocy. W pobliżu domu wicepremiera i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego rozrzucili warzywa, jajka, mięso oraz położyli martwą świnię.
Protesty przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego
Od 22 października trwają protesty, będące sprzeciwem wobec zaostrzenia - w wyniku decyzji Trybunału Konstytucyjnego - przepisów antyaborcyjnych. Trybunał kierowany przez Julię Przyłębską orzekł, że przepis tak zwanej ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku zezwalający na przerwanie ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z konstytucją. Przepis straci moc wraz z publikacją wyroku, ale ten nie został jak dotąd ogłoszony.
Autorka/Autor: dg, kk
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24